Młode Talenty grają na medal
Serce podskakiwało z radości, a dusza śpiewała na wiwat, kiedy słuchałem wczoraj prawie trzygodzinnego koncertu Młode Talenty, który od kilku lat organizuje Łomżyńska Orkiestra Kameralna z Państwową Szkołą Muzyczną I i II stopnia w Łomży. Utalentowani uczniowie PSM wystąpili w sali widowiskowej ŁOK przy ul. Nowej jako soliści z profesjonalistami, dając popis umiejętności warsztatowych, wrażliwości na muzyczne niuanse utworów z różnych epok i ciekawej interpretacji klasycznego repertuaru. Koncert prowadziła jak zwykle elegancko i swobodnie Elżbieta Leszczyńska, a kameraliści po raz pierwszy w prawie 30-letniej historii orkiestry zagrali pod batutą... również 30-letniego Wojciecha Rodka. Jednak najjaśniej zaświeciły gwiazdy młodych wirtuozów.
Lekkie rozczarowanie przyniosły dopiero ballady wykonane przez wokalistki z MDK-DŚT: Joannę Zawłocką i Urszulę Durzyńską (ćwiczą śpiew i występują z sukcesami na festiwalach regionalnych i ogólnopolskich pod kierunkiem Magdy Sinoff). Obie znamy jako niemal perfekcyjne, obdarzone zmysłem uduchowionej interpretacji i potrafiące stworzyć klimat. Tym razem, głównie z powodu nieodpowiedniej tonacji i tempa orkiestry, słychać było, że czują sie nieswojo w skądinąd ciekawym repertuarze. Joanna zaśpiewała "The Man I Love", a Urszula "Memory" A.L. Webera.
Prawdziwa uczta duchowa zaczęła się w drugiej części koncertu, kiedy za fortepianem zasiadł Paweł Lipski (kl. VI PSM II st. w kl. prof. Doroty Czarnieckiej-Fus). Znany głównie ze swoich inicjatyw jazzowych pianista, który w tym roku jest właśnie maturzystą, wykonał Koncert C-dur op. 15 cz. I L. van Beethovena. Młodzieniec znakomicie poradził sobie ze skomplikowanym technicznie i rytmicznie koncertem wybitnego klasyka wiedeńskiego, którego twórczość stworzyła podwaliny romantyzmu. Jeśli Państwo przypomną sobie szybkie jak krople nagłego deszczu na szybie pasaże z kompozycji F. Chopina, to łatwo skojarzycie, z jakiego wyzwania Paweł wyszedł zwycięsko, chociaż... Chociaż na początku grał nieśmiało, uczniowsko, sztywno. W miarę rozwijania się partii orkiestry odzyskał jednak pewność, a fortepian stał się mu posłuszniejszy i bardziej przyjazny. Byłem urzeczony. Potem Paweł powiedział mi, że ten 15-minutowy koncert kosztował go więcej czasu i wysiłku niż niemal wszystkie, które dotąd przygotowywał.
Prawie last but not least: rewelacja koncertu Młodych Talentów, co odnotowałem nie tylko ja, ale i tłumnie przybyła publiczność, wywołująca aż dwukrotnie owacjami Olgę Kotelczuk (kl. VI PSM II st. w kl. prof. Beaty Stankiewicz). Już sam utwór M. Rimskiego-Korsakowa Melodie Cygańskie zapowiadał tęczę nastrojów od lirycznej nostalgii po wiosenną burzę uczuć, ale skrzypaczka dodała mu tyle kunsztu, wdzięku wykonawczego i pasji, że nie powstydziliby się jej i studenci Akademii Muzycznej. Najtrudniejsze zadanie miał może Michał Knapkiewicz, który również grał Korsakowa, ale Andante Cantabile i Allegro z Koncertu B-dur. Czemu najtrudniejsze? Bo uczeń kl. IV PSM II st. w klasie prof. Jana Boćniewicza grał z orkiestrą solo na... tubie! Odjąwszy sam ciężar gigantycznej trąby, na której żeby cokolwiek wybrzmiało, trzeba mieć nie lada miech w płucach, było nie lada wyczynem wyczarować z instrumentu posępne czy zabawne klimaty. I na koniec Krystian Gliński, o którym gdyby nie to, że zdaje na Akademię Medyczną, powiedziałbym: showman klarnetu. Tegoroczny maturzysta i uczeń kl. VI PSM II st. w kl. prof. Henryka Marszałka dał popis wirtozerii, ścigając się bądź polemizując muzycznie z instrumentami orkiestry (nawet z perkusją, sic!, przy której zasiadł Przemysław Starachowski). Ale bo też świetną okazję dał po temu i Koncert na klarnet i orkiestrę, który w stylistyce klasyczno-swoingowo-jazzowej skomponował A. Shaw.
Niech podsumowaniem będzie nie mój głos, a dyrygenta koncertu Młode Talenty Wojciecha Rodka, asystenta Antoniego Wita w Filharmonii Narodowej w Warszawie i kierownika artystycznego Orkiestry Symfonicznej Akademii Muzycznej we Wrocławiu:
"Łomżyńscy uczniowie wypadli we współpracy z orkiestrą bardzo dobrze, mieli mało czasu i okazji na próby z nami, ale spisali sie na medal".
I ja tam byłem, a co widziałem i słyszałem, z radością opisałem.
Mirosław R. Derewońko