Gazeta Bezcenna nr 67
Inwestor (nie) mile widziany
W Regionalnym Komitecie Sterującym są obecni prezydenci Białegostoku, Łomży i Suwałk. Szefem jest marszałek województwa, który też jest z Suwałk. Resztę... proszę sobie dopowiedzieć - tak sprawę braku unijnych pieniędzy, jakie miały zapewnić 400 miejsc pracy dla mieszkańców Zambrowa komentuje zastępca burmistrza tego miasta Bogdan Kamiński. Inwestycja miała pomóc w zainstalowaniu się w mieście dwóch dużych pracodawców. Samorząd Zambrowa nie ma wśród decydentów swojego przedstawiciela. Zamiast więc pracy będą odnowione Starówki w Łomży i Suwałkach.
Kilka miesięcy temu Urząd Miasta w Zambrowie wysłał blisko pół tysiąca pism do firm mogących inwestować na terenie miasta. Burmistrz określił dogodne możliwości inwestycyjne i zapowiedział przyjazne kontakty z samorządem. Wszystko po to by po zlikwidowanym przedsiębiorstwie przemysłu bawełnianego Zamtex zniwelować rosnące w mieście bezrobocie. Pisma zostały wysłane do firm działających zarówno w kraju jak i tych za granicą, głównie funkcjonujących w Unii Europejskiej. Znalazło tu potwierdzenie przysłowie „kto szuka nie błądzi”. Szukaliśmy inwestorów na wszystkie możliwe sposoby – mówi burmistrz Zambrowa Kazimierz Dąbrowski. Dzięki poruszonym znajomościom i kontaktom z różnymi instytucjami udało nam się skontaktować min.: z producentami okien dachowych – dodaje. Są to dwa współpracujące ze sobą przedsiębiorstwa. Właścicielami jednej z firm są Irlandczycy. Przedsiębiorcy postanowili zainwestować w tym mieście, prawdopodobnie ze względu na tanią siłę roboczą i łatwy dojazd. Nie interesują ich bowiem polscy klienci jako odbiorcy towaru. Chcą swoje przedsiębiorstwo, praktycznie w całości przenieść z Wielkiej Brytanii właśnie do nas- relacjonuje Dąbrowski. Towar natomiast, z powrotem trafiałby na brytyjski rynek. Zambrowski samorząd zdecydował, że pomoże wyremontować halę po tamtejszej „bawełnie”. Tam właśnie miałaby ruszyć produkcja. Miasto na ten cel wydało z budżetu blisko 2 mln. zł. Oprócz prac porządkowych, pod potrzeby nowego zakładu odrestaurowano więźbę dachową, której żywotność specjaliści wcześniej ocenili na, z górą 2 lata. Inwestował również przedsiębiorca. Na zakup maszyn i urządzeń pod nową linię produkcyjną wydał również blisko 2 mln. zł. Teraz nie wiadomo czy inicjatywa ujrzy pozytywny finał. Firmy od 3 miesięcy prowadzą już ograniczoną działalność na terenach wydzierżawionych od Skarbu Państwa i starosty.
Arbiter Krzyżewski
Z myślą o dokończeniu inwestycyjnych zobowiązań, które miasto wzięło na siebie, Zambrów złożył owniosek o przyznanie unijnych dotacji ze Zintegrowanego Programu Operacyjnego Rozwoju Regionalnego. Popularnie zwany „spor”, to portfel wspólnotowych pieniędzy, z których finanse mają być przeznaczane na tworzenie konkurencyjności regionów oraz przeciwdziałania marginalizacji niektórych obszarów w taki sposób, by sprzyjać długofalowemu rozwojowi gospodarczemu kraju – informuje Ministerstwo Gospodarki. Regionalny Komitet Sterujący, który w województwie podlaskim przyznaje fundusze, postanowił jednak wydać pieniądze na konsumpcję a nie na inwestycje. Trudno mówić bowiem o rozwojowych inwestycjach w odniesieniu do odnawiania nieruchomości skoro może nie być chętnych, nawet na wynajem. Przyjemny wygląd fasad to kwestia sezonowa. Najbardziej dziwi fakt, że powołany przez samorząd województwa niezależny panel ekspertów, najwyżej ocenił wniosek o dofinansowanie właśnie ten z Zambrowa. Na 100 możliwych projekt otrzymał 95 %, mimo, że opiewał na największą kwotę, blisko 6 mln. zł. Wnioski z Suwałk oceniono na 71% i 63%, łomżyński na 64%. Decyzją skreślającą całkowicie, naszą propozycję RKS złamał prawo – przekonuje burmistrz Dąbrowski. Komitet mógł dokonać zmian kwotowych i przesunięć na liście rankingowej ale nie miał prawa zupełnie pominąć naszego wniosku. Ratusz z Zambrowa skierował w tej sprawie skargę do Ministra Gospodarki. Pismo ma przekazać jednak sam marszałek Krzyżewski. Jeżeli uzna, że popełnił błąd i uwzględni naszą prośbę o dotacje nie będziemy nalegać by przekazał odwołanie wyżej – mówi Dąbrowski. Janusz Krzyżewski podczas ostatniej sesji sejmiku województwa podlaskiego powiedział, że jest jako arbiter w tej sprawie mógł nie dopuścić do realizacji wniosku. Szybko jednak zmienił zdanie, kiedy na sali pojawiła się, delegacja 200 protestujących mieszkańców tego miasta. Wyraził wtedy wolę przybycia do miasta i rozmów na temat dotacji. O swoim „niefortunnym sformułowaniu” zapewniał również inny członek RKS, wicemarszałek Karol Tylenda. Jak doniosła Gazeta Współczesna na sesji sejmiku użył sformułowania, którego sens zrozumiano jako wyraz sprzeciwu w kwestii dofinansowywania prywatnych inwestycji, nawet jeżeli przynoszą one dużo dodatkowych miejsc pracy.
Burmistrz Dąbrowski jest zdesperowany i jeżeli zarząd województwa nie uzna odwołania, skieruje sprawę do sądu. Jeżeli nie otrzymamy tych pieniędzy – mówi Dąbrowski - będziemy zmuszeni odmówić inwestorom, będzie to wstyd i kompromitacja. Wystawimy opinię całemu miastu i całemu regionowi - dodaje. Zarząd województwa, jak zapewnia Krzyżewski chce poratować miasto z innego funduszu. Prowadzone są rozmowy na temat powołania grupy roboczej, która ma opracować wniosek o dotacje do Sektorowego Programu Operacyjnego Wzrost Konkurencyjności Przedsiębiorstw. Do tych pieniędzy jest jednak jeszcze daleka droga a czas nagli.
