Święty Franciszek w „Wecie” radzi dbać o zwierzęta
Gdy Sebastian Ziarko z okolic Augustowa miał trzy lata, zaczynał przyjaźń ze zwierzętami od psa, kiedy miał lat 7 – poznał życie rybki bojownika i wkrótce założył całe akwarium, zaś po 10 latach rozwoju pasji w domu, wolierach i klatkach na podwórku hoduje, m.in: chomiki, żółwie, przepiórki, kurki białoczuby i lokowane, koty dachowce, kota syjamskiego, króliki miniaturki, bażanty złociste i bananowe. I wiewiórkę, którą uratował przed kotem przy stancji. - Na początku oboje rodzice mi w hodowli sprzyjali, a teraz... tolerują – opowiada wesoło 17-latek z Technikum Weterynaryjnego w Łomży, gdzie na dziedzińcu, trawnikach, boiskach od rana królowały dzieci i nastolatki z „Pupilami Wety”. Edukacja i zabawa na scenie, integracja i rekreacja przy stanowiskach z żywymi atrakcjami.
Sympatyczny nauczyciel wf i znakomity biegacz Paweł Grygo zabawiał się na wszystkich jedenastu festynach, jakie organizowała młodzież za czasów poprzedniej dyrektor Albiny Galik – Chojak. - Z powodów zdrowotnych nie byłem tylko w 2014 – uściśla sportowy medalista. - A festyny rozwijały się z roku na rok w okamgnieniu, przybyło stoisk, punktów programu i uczestników od przedszkola przez podstawówki, gimnazja po szkoły średnie, jak sąsiednie I LO. Czasami pogoda spłatała nam figla, padało lub było zimno, ale dziś nie możny narzekać: świeci słoneczko i wieje lekki wiaterek.
Pamięta z kolegami, że wśród atrakcji minionych lat był, na przykład, wąż i... prosiaczek. - Ubiegł mnie uczeń po tym, jak zażartowałem kiedyś, że przyjdę na festyn z prosiaczkiem. I on to zrobił! Za kilka lat ten sam Adam Bagiński jako absolwent przyszedł na festyn i w loterii wygrał aparat foto!
Nie miał takiego szczęścia Andrzej Kruszewicz, uczeń „Wety” w latach 1974 – 1979, teraz dyrektor warszawskiego ogrodu zoologicznego: przyjechał na festyn, żeby wygłosić wykład dla nastepców.
Kitka i Gabi idą do groomera
Specjaliści służby leśnej z Nadleśnictwa Łomża: Katarzyna Sobocińska i Łukasz Siembida stoisko mają śliczne jak las w miniaturze: na stojaczkach zwierzątka i drzewka, z podpisami, a obok tablica z 13-oma sylwetkami zwierząt i przyciskami: bezgłośny klik i słychać odgłosy prawie jak naturze. Na scenie ustawionej w wewnętrznym dziedzińcu trwa występ powitalny nowej dyrektor „Wety”, przedstawiającej gości oficjalnie. Mają dziesiątki nazwisk i prezent: chlebki powitalne w celofanie. Dyrektor ZSWiO Bogumiła Olbryś cytowała słowa świętego Franciszka, że naszym podstawowym obowiązkiem do naszych młodszych braci, zwierząt, jest niekrzywdzenie ich, acz ważniejszą misją jest służyć im pomocą. - Służę mu każdego dnia, kiedy jestem w domu – zapewnia Paweł Pycia z Kolna, trzymając uroczego jasnego rudzielca o imieniu Mietek na rękach. - Ja go kocham, zajmuję się nim i opiekuję od małego. Ma zwodniczy charakter: jak chce, to poznaje właściciela, a czasami pójdzie na dzień, dwa czy trzy nie wiadomo gdzie, ale wraca do mnie cały i zdrowy. Jest odważny.
Kotek na festynie wystąpił w konkursie o tytuł Pupila „Wety”, zgłoszono blisko 40 kandydatur. Koń Idol, uratowany przed rzeźnią i służący w hipoterapii, obudził wspomnienia i nieoficjalnie otrzymał tytuł „Pupila Dekady”. Ewelina Janicka (lat 22) idzie z 3-miesięczną kundelką Kitką, zaś Krystian Danowski z 6-letnim spanielem angielskim Gabi. Absolwenci „Wety” świetnie pamiętają dyrektor Olbryś jako pedagoga: wesoła, pozytywna, przyjazna uczniom i chętna do pomocy. Podoba im się, że bryczka konna do przejażdżek jest większa, że przybywa stoisk ze smakołykami i do zabaw w rzucanie i strzelanie do celu. Szukają stoiska groomera, aby przystrzyc fachowo Kitkę lub Gabiego.
Gucio jest słodki jak cukierek
- Czarno-brązowo-biały, miły, szybszy w biegu nie tylko ode mnie na 100 metrów, skacze wysoko, ma oczka takie jak cukiereczki – opisuje pupila w darze od cioci Kacper Miłaszewski. 8-latek z kl. 2. ze Szkoły Podstawowej nr 5 Łomży opowiada spokojnie i z opanowaniem przy całej klasie, jak Gucio jest słodki; w zamian dowiaduje się od wychowawczyni Eweliny Gardockiej, że ona ma dwa pupile: Frycię i Doris. Optymalna temperatura ciała psa jest wyższa niż człowieka: 38,5 stopnia C. Można tego było dowiedzieć się z konkursu, tak jak, że dutka – do poskramiania koni, troker – do nakłucia żwacza, natomiast albert – do przeglądania uszu. Ale bezkonkurencyjni do konkursów nie mają głowy: dwoją się i troją, wbiegają na scenę i zbiegają solo, w duetach, tercetach, żeby zdążyć! Polonistka Magdalena Budziszewska z polonistką Ewą Zabielską przygotowały sztukę „Bajkowy pociąg”, serię zabawnych scenek jak w tytule: jest zawiadowca, pasażerowie, stacje o nazwach jak Smerfowo, Urwisowo, Kopciuszkowo czy Przedszkole. Humorystyczne dialogi, wdzięk i śmiech, i piosenki w stylu „Pszczółki Mai”, sprawiają, że radosne są przedszkolaki i dorośli. - Wywołaliśmy uśmiech i to było naszym celem – uśmiecha się promiennie Mateusz Gąsiewski, 17-latek z TW, a o rok starsza Kinga Rybicka doda: - Nastolatki chętnie wrócą do wspomnień radosnego dzieciństwa. Stowarzyszenie „Wszystkie zwierzęta duże i małe” ma stację leczniczą w budyneczku za szkołą, jej opiekunem jest Marcin Sielawa, i działa w porozumieniu z przytuliskiem zwierząt Elwiry Jakubiak w Piątnicy. Loteria z festynu zasili konto stowarzyszenia, opatrującego rany także braci mniejszych.
Mirosław R. Derewońko