Aniela Malanowska jest patronką Muzeum I LO w Łomży
Uczniowie mówili o niej Anielka lub żartobliwie: Mela. Łatwo się domyślić, dlaczego, kiedy zadrze się w górę głowę, wysoko, nad drzwiami z tabliczką „Muzeum Szkoły im. Anieli Malanowskiej”. - Dzięki niej w „Głosie Ucznia” ujrzały światło dzienne moje opowiadania, Mela zachęcała mnie do pisania, na lekcjach zaczęła się przygoda z zawiłościami gramatyki, spotkania z bohaterami lektur, potem odkrywaliśmy gwarę mieszkańców regionu, opiekowała się też kabaretem... - takie historie z młodości odkrywała Barbara Pietruszewska, anglistka w I LO im. Tadeusza Kościuszki w Łomży, podczas nadania sali muzealnej na parterze imienia ukochanej polonistki. - Ona ukształtowała mnie na humanistkę. Naprowadzała, doradzała, nie narzucała zdania, przekazywała wiedzę, umiejętności, postawy... Pani Profesor, wierzę, że będzie Pani dobrym duchem naszego muzeum.
Słów tak wzruszających ukochanej anglistki, uwielbianej przez pokolenia młodzieży „Pierwszego”, dawno nie słyszało się w ponad 100-letnich murach gmachu ponad 400-letniej szkoły... Słuchali jej uczniowie i przez 26 lat – od 1978 roku – dyrektor LO Zygmunt Zdanowicz. - Byłem uczestnikiem otwarcia Muzeum Szkoły w 1975 r. jako szef Wojewódzkiej Inspekcji Szkolnej w Łomży – wracał do barwnych i pełnych szczegółów wspomnień, ilekroć zabierze głos. - Przeszliśmy od tablicy 350-lecia, tej przy wejściu do budynku od strony sekretariatu, było mnóstwo gości, podsekretarz stanu w ministerstwie oświaty Godlewski, dyrektor LO Jerzy Gałęcki, dużo nauczycieli... Jerzy Swoiński namalował, teraz odnowione, portrety wybitnych profesorów i wychowanków. Profesor Kazimierz Kozikowski prowadził chór szkolny... A na koniec ze skromnością, powagą i wielkim przeżyciem pokazała się profesor Aniela Malanowska. Wtedy odbyła się nasza pierwsza rozmowa. Trzy lata po uroczystości dane mi było zostać dyrektorem LO. Szybko przebiegam wzrokiem listę nauczycieli... Do ostatnich lat otrzymywała ode mnie róże po uroczystościach szkolnych jako dar wdzięczności... Dziękuję Państwu, że w tej klamrze swego życia mogę uczestniczyć w tym podniosłym momencie.
W hołdzie Polce, patriotce, pedagogowi...
Dyrektor Zdanowicz w październiku 1978 przyjmuje do pracy córkę założycielki Muzeum Szkoły, Jolantę Szabuńko, również wymagającą polonistkę i wicedyrektor „Pierwszego”, która przekazała w darze do zbiorów muzealnych kilka pudeł ze zbiorami domowymi Zmarłej Mamy: wychowanki dr Stanisławy Osieckiej, absolwentki polonistyki UW, łączniczki i sanitariuszki w NOW AK oraz nauczycielki języka polskiego, która w 1966 zorganizowała bal kostiumowy, zaś zebrane pieniądze przekazała na budowę pomnika Jakuba Wagi, autora „Flory polskiej”, w parku miejskim w Łomży.
Architekt i 1. prezydent Łomży po wolnych wyborach czerwcowych 1989 r. Marek Przeździecki, wychowanek patronki Muzeum Szkoły i maturzysta sprzed 40 lat, ofiarował zdjęcie z nią podczas obchodów 400-lecia szkoły i książkę swego autorstwa „Od Unii Lubelskiej do Unii Europejskiej”.
Za biało czerwone-wstęgi, biegnące od tablicy pod sufitem do połowy wysokich drzwi, pociągnęli solidarnie: dyrektor I LO Jerzy Łuba, poprzedni dyrektor Zygmunt Zdanowicz, naczelnik wydziału oświaty Urzędu Miejskiego Andrzej Piechociński, wnuczka Anieli Malanowskiej i lekarz pediatra z Warszawy Magdalena Błońska, proboszcz parafii katedralnej ks. Marian Mieczkowski, uczennica I LO Oliwia Kalinowska i uczeń PG nr 6 Mateusz Tyszka. Potem goście oglądali ekspozycję, mając w pamięci słowa uczniów historyczki Katarzyny Lipskiej o strajku szkolnym w 1905 – 110 lat temu - przeciwko caratowi, którego uczestnikami byli również uczniowie Gimnazjum przy Bernatowicza.
„Byłam nauczycielką w PRL-u”
Do spuścizny naukowej prof. Anieli Malanowskiej – autorki monografii o 380-leciu szkoły średniej w Łomży – dodajmy fragment wspomnień, dając barwny, choć nie zawsze jasny obraz życia szkoły. „Kiedy wspominam moją pracę pedagogiczną w tamtych trudnych czasach, powraca zdziwienie, które już wtedy mi towarzyszyło. Zdziwienie i pytanie, jak mogło dojść do tego, że szkoła polska tak szybko została opanowana przez zwolenników komunizmu, że nauczyciele - chociaż w większości nie zgadzali się z marksistowsko-leninowską „linią wychowania”, a tak było i w naszej szkole, ogólnie podporządkowali się jej rygorom. W takich chwilach często przypominam sobie historię czasów niewoli, wiek XIX i tamte warunki nauczania młodych pokoleń. I przypominam sobie cenę, jaką musiał płacić tamten polski nauczyciel, który rozumiał, że nie wolno mu zostawić młodzieży obcym, wrogim jej pedagogom. W ponurych czasach PRL-u, mimo usilnych starań wychowania „nowego człowieka”, mimo wtłaczania z wielką siłą do szkół „jedynie słusznej ideologii”, w 1980 roku wyrosła „Solidarność” - wartość w życiu indywidualnym i narodu niekwestionowana. A jakąś część sukcesu tego niemalże spontanicznego ruchu można jednak przyznać mądrym nauczycielom... Nauczyciel zawsze musi bacznie przyglądać się rzeczywistości, wychowując młodzież, pomagać jej znajdować argumenty do obrony wolności i tożsamości, argumenty oparte na prawdzie, wiedzy historycznej, miłości Ojczyzny i szacunku dla drugiego człowieka”.
Mirosław R. Derewońko