Prokuratorskie zarzuty wobec pijanej lekarki
Zarzut narażenia pacjenta na niebezpieczeństwo utraty zdrowia, a nawet życia postawiła łomżyńska prokuratura okręgowa lekarce z tutejszego szpitala, która była nietrzeźwa w kilka godzin po operacji, po której operowany przez nią pacjent zmarł. Wobec podejrzanej zastosowano środki zapobiegawcze w postaci 30 tys. zł poręczenia majątkowego, zawieszenia w wykonywaniu zawodu lekarza i zakazu opuszczania kraju - poinformował prowadzący tę sprawę prokurator Janusz Sobieski.
Kobieta została zatrzymana w środę. W nocy z wtorku na środę na oddziale chirurgii szpitala wojewódzkiego w Łomży operowała 69-letniego mężczyznę. Po wybudzeniu z narkozy pacjent zmarł, choć operacja - jak mówiła lekarka tuż po zabiegu rodzinie tego mężczyzny - udała się.
Policję zawiadomił syn zmarłego, który twierdził że poczuł od kobiety woń alkoholu. Było to kilka godzin od operacji. Funkcjonariusze, którzy przyjechali do szpitala, zbadali kobietę alkomatem. Po tym badaniu, gdy alkomat wskazał ponad promil alkoholu w wydychanym powietrzu, nie zgodziła się na pobranie krwi.
Tłumaczyła, że źle się poczuła, a dyżurny prokurator z łomżyńskiej prokuratury rejonowej w takiej sytuacji nakazał policji odstąpić od zatrzymania.
W środę sprawę przejęła łomżyńska prokuratura okręgowa. Na jej polecenie kobieta została zatrzymana i dopiero wtedy pobrano jej krew do badań, których wyniki powinny być znane w przyszłym tygodniu. Na razie wciąż nie wiadomo jednoznacznie, czy lekarka operowała pod wpływem alkoholu, czy może wypiła go po zabiegu.
W czwartek została w Zakładzie Medycyny Sądowej w Białymstoku przeprowadzona sekcja zwłok zmarłego pacjenta, ale o jej wynikach prokurator Sobieski nie chciał mówić.
Zaznaczył jedynie, że wciąż w śledztwie prowadzone są czynności dotyczące dwóch wątków, a więc nie tylko pracy na dyżurze w stanie nietrzeźwym, ale także ewentualności błędu w sztuce lekarskiej, czyli nieumyślnego spowodowania śmierci operowanego mężczyzny.
Już w środę łomżyńscy prokuratorzy mówili, że do ustalenia tego, czy doszło do błędu w sztuce, mogą być potrzebne nie tylko wyniki sekcji zwłok, ale i opinia biegłego z zakresu medycyny.
Od środy lekarka jest zawieszona w pełnieniu obowiązków w szpitalu do czasu wyjaśnienia sprawy. Ordynatorowi oddziału na którym pracuje tłumaczyła się wtedy, że po śmierci pacjenta była zdenerwowana, więc wypiła uspokajający środek ziołowy na alkoholu.
Przy zarzucie postawionym jej w czwartek, grozi do pięciu lat więzienia.