Via Baltica utknęła (pod Łomżą?) w Białymstoku
W dalszym ciągu nie wiadomo kiedy zostanie wydana decyzja o środowiskowych uwarunkowaniach dla budowy Via Baltica na jej łomżyńskim odcinku. Choć drogowcy z białostockiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad jeszcze na początku ubiegłego roku o taką decyzję wystąpili do Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Białymstoku, ale jej wydanie jest ciągle odwlekane. - Oni mają przesłać dobry dokument, a nadal tego nie ma - tłumaczy Małgorzata Wnuk, rzeczniczka prasowa RDOŚ. Także przesłane pod koniec maja dokumenty mające być uzupełnieniem składnej wcześniej inwentaryzacji przyrodniczej okazały się niepełne i ponownie zażądano ich doprecyzowania, ale bez wskazania terminu ich uzupełnienia. Takie rozstrzygnięcie po raz kolejny „wstrzymuje bieg sprawy”.
Jeszcze w 2009 roku rząd Polski zdecydował, że Via Baltica - rzekoma jedna z najważniejszych tras tranzytowych Unii Europejskiej,będzie przebiegała przez Łomżę, a decyzję tę ochoczo zatwierdziła Komisja Europejska, bo „załatwiała” ona ciągnący się latami spół rządu z ekologami.
I choć wydawało się, że dalej już będzie „z górki” okazuje się, że nie sposób pokonać już pierwszej przeszkody, która stanęła w Białymstoku. Wiosną 2010 roku na zlecenie białostockiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad przystąpiono do opracowywania dokumentacji do uzyskania dla nowej drogi tzw. decyzji o środowiskowych odcinaka Ostrów Mazowiecka – Łomża – Stawiski – Szczuczyn. Dwa lata później komplet dokumentów trafił do Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Białymstoku, który formalnie musi wydać taką decyzję. Tu jednak okazuje się, że dokumenty są niewystarczające czy niepełne i RDOŚ żąda od GDDKiA uzupełnienia informacji albo wyjaśnień... I tak już ponad rok. Większość zastrzeżenia sprowadza się do przebiegu obwodnicy Łomży, którą drogowcy proponują zbudować po zachodniej stronie miasta.
- GDDKiA zwróciła się do nas z wnioskiem o wstrzymanie się z decyzją, bo chcą uzupełnić inwentaryzację przyrodniczą na Narwi – mówi wiosną Lech Magrel dyrektor RDOŚ w Białymstoku, który zgodził się na tę prośbę.
Drogowcy z Białegostoku dokumenty mieli dostarczyć przed końcem maja i dostarczyli, ale dwa tygodnie później RDOŚ w Białymstoku „po przeanalizowaniu przesłanej dokumentacji ponownie wezwał GDDKiA o uzupełnienia braków”.
Małgorzata Wnuk, rzeczniczka prasowa RDOŚ tłumaczy, że to „oni mają przesłać dobry dokument, a nadal tego nie ma”. I dopóki taki dokument do nich nie trafi decyzja nie będzie wydana.
- Nam zależy aby decyzja była dobra, a kiedy będzie zależy od drogowców – dodaje przyznając, że teraz RDOŚ nie wyznaczył GDDKiA żadnego terminu na „doprecyzowanie” materiału. A do tego czasu „wstrzymano bieg sprawy”.