Rowerami „Na krańcach Mazowsza”
Litwin Domas Manikas wygrał rozgrywany po raz trzeci w Łomży Maraton Kresowy „Na krańcach Mazowsza”. W biegu głównym na dystansie 58 kilometrów ścigało się ponad stu kolarzy MTB. Trasa prowadziła przede wszystkim leśnymi dróżkami w okolicach Giełczyna i jak twierdzą uczestnicy była trudna, wymagająca i... bardzo dobra. Padający przez dwa dni przed wyścigiem deszcz dopełnił atrakcji. Jak podkreśla Tadeusz Zaremba, jeden z współorganizatorów maratonu, to impreza organizowana przez społeczników.
Na krosowy maraton do Łomży przyjechała kolarska czołówka z centralnej i wschodniej Polski, a także silna reprezentacja z Litwy i Białorusi. Do wyboru były dwie trasy. Dla zawodowców licząca niemal 60 km, a średnio zaawansowani mogli ścigać się na dystansie o połowę krótszym. Największa góra na którą musieli wspiąć się kolarze wznosiła się 220 metrów nad poziomem morza, a różnica pomiędzy najwyższym a najniższym punktem trasy wynosiła 140 metrów. Według założeń trudność tej trasy określono na 3,5 w sześciopunktowej skali, ale obwity padający w piątek i sobotę deszcz sprawił, że była ona jeszcze trudniejsza.
Zwycięzca głównego biegu Litwin Domas Manikas na pokonanie trasy potrzebował 2 godzin 13 minut i 12 sekund. Drugi na mecie Dariusz Zakrzewski z Białegostoku, był o sekundę wolniejszy, a trzeci Arnas Pelaitis z Liwty przyjechał już 3,5 minuty za nimi. Najszybszy z łomżan Krzysztof Chludziński był 34 z czasem 2:41:59.
W biegu Mini, w którym zawodnicy do pokonania mieli trasę o połowę krótszą (25 km), wystartowało około 50 zawodników. Najszybciej od startu do mety przejechał Patryk Muśko z Białegostoku, który potrzebował na to niespełna 57 minut. Jego klubowy kolega Marcin Zimnoch był o 2,5 minuty wolniejszy, a tuz za nim linię mety przekroczył Andrzej Dworakowski z Łap. Najszybsi łomżanie w tym wyścigu zajęli miejsca 14 i 15 i byli to Piotr Dubowski i Krzysztof Zaczek.