Przejdź do treści Przejdź do menu
poniedziałek, 30 grudnia 2024 napisz DONOS@

poniedziałek 20.03.2006

Gazeta Współczesna - Mówili, że symulował Gazeta Współczesna - Szansa na dziesiątki lat Gazeta Współczesna - Koniom na ratunek Gazeta Wyborcza - Biebrznięta razem z ciągnikiem i twierdzą - statuetki Liścia Dębu rozdane

Gazeta Współczesna - Mówili, że symulował
– Lekarz nie chciał przyjąć ojca do szpitala, choć tata bardzo cierpiał – ze łzami w oczach opowiada Artur Leśniewski ze wsi pod Zambrowem. Pół godziny po powrocie do domu ze szpitalnej izby przyjęć jego ojciec, Ryszard Leśniewski, zmarł. Sprawą nagłego zgonu zajęła się Prokuratura Okręgowa w Łomży.
Leśniewscy mieszkają we wsi Cieciorki pod Zambrowem.
– We wtorek 14 marca tata na chwiejnych nogach przyszedł z podwórka – wspominaArtur Leśniewski. – Narzekał na ból w uchu i okolicy klatki piersiowej.
Na wezwanie rodziny przyjachało pogotowie ratunkowe, które zabrało Leśniewskiego do izby przyjęć zambrowskiego szpitala.
– Lekarz dyżurujący, Piotr B., zlecił EKG i inne badania – opowiada Artur Leśniewski. – Po otrzymaniu wyników stwierdził, że z sercem jest wszystko dobrze. Ale tata nadal cierpiał.
Lekarz nie zatrzymał pacjenta na dalsze badania. Przeanalizował jeszcze kartę z pobytu Leśniewskiego w szpitalu w 2004 roku, gdy rozpoznano u niego refuksowe zapalenie przełyku.
– Tata ciągle się uskarżał na ból – wspomina syn Artur. – A lekarz potraktował nas w arogancki sposób. Zapytał nawet: to co panu wypisać, co pan chce?
Lekarz dyżurujący odesłał pacjenta do lekarza rodzinnego.
– Pojechaliśmy do laryngologa z tatą, bo ciągle skarżył się na ból w uchu – tłumaczy syn. – W czasie badania w gabinecie tata zasłabł.
Laryngolog zawiadomił izbę przyjęć, a rodzina zabrała pana Ryszarda z powrotem do szpitala.
– Przeraziliśmy się, gdy okazało się, że znów zbada ojca ten sam lakarz – wspomina Jerzy Leśniewski, drugi z synów. – Na „dzień dobry” zasugerował, że tata symuluje.
więcej: Gazeta Współczesna - Mówili, że symulował

Gazeta Współczesna - Szansa na dziesiątki lat
Jak walczyć o to, żeby Łomża i Ostrołęka znalazły się na jednym z najważniejszych przyszłych szlaków komunikacyjnych Europy? Mówić jednym głosem i przedstawiać argumenty. Decyzje jeszcze nie zapadły. Taki wniosek wynika z konferencji, którą w Ostrołęce zorganizowały w piątek organizacje biznesowe obu miast.
– To szansa nie na dziś czy jutro, tylko na kilkadziesiąt lat. Już kilka wieków temu Europa miała interesy z krajami nadbałtyckimi. I nie przypadkiem trakt kowieński z Warszawy biegł przez Ostrołękę i Łomżę, a nie Białystok! – mówił Stanisław Kubeł, starosta ostrołęcki.
Nie o przeszłości jednak najwięcej dyskutowano na konferencji. Podstawowe pytanie brzmiało: kiedy, kto i na jakiej podstawie zdecyduje w końcu o przebiegu Via Baltiki w północno-wschodniej Polsce?
– Na zlecenie Głównej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad firma Scott Wilson opracowuje właśnie strategiczną ocenę oddziaływania na środowisko, uwzględniającą bardzo różne warianty trasy. Po raz kolejny zapewniam: póki nie będzie oceny, nie będzie żadnych decyzji – mówił Jerzy Doroszkiewicz, zastępca dyrektora ds. technicznych oddziału GDDKiA w Białymstoku.
Opracowywanie oceny ma zostać zakończone do 30 listopada br.
– W ocenie oddziaływania na środowisko nie chodzi tylko o przyrodę, jakby się mogło komuś wydawać. To tylko jeden z elementów. Liczyć się będą także względy techniczne, a przede wszystkim społeczne – tłumaczył Robert Cyglicki, przedstawiciel organizacji pozarządowych w komisji kontrolującej opracowywania oceny. – Wasz głos się liczy! Przekonujcie, przedstawiajcie argumenty. Będą one musiały być uwzględnione. Kierujcie je najlepiej bezpośrednio do firmy Scott Wilson, opracowującej ocenę.
więcej: Gazeta Współczesna - Szansa na dziesiątki lat

Gazeta Współczesna - Koniom na ratunek
– Bardzo często do rzeźni trafiają konie, które jeszcze mogą służyć innym. Warto je ratować – tłumaczy Karolina Gwóźdź, jedna z uczennic łomżyńskiej „Wety”, które chcą uratować konia skazanego na rzeźnię, by móc go podarować stadninie prowadzącej hipoterapię dla chorych dzieci.
Karolina Gwóźdź i Justyna Pyziołek są uczennicami pierwszej klasy Zespołu Szkół Weterynaryjnych w Łomży.
– Pomysł narodził się zupełnie przypadkiem, gdy do szkoły przyszła pani, zbierająca pieniądze na dzieci – wspomina Karolina. – Może ktoś pomyśli, że to dziwne, ale my tę zbiórkę skojarzyłyśmy właśnie z końmi, bo kochamy je od zawsze.
Karolina Gwóźdź pochodzi z Elbląga i jeździ konno od 4 lat.
– Zawsze kochałam konie – mówi Karolina. – Zanim przyjechałam do Łomży, jeździłam w Piastowie, gdzie jest Czarny Książę mój ukochany rumak.
Jej pasję dzieli Justyna Pyziołek pochodząca z Siedlec.
– Konno jeździ cała moja rodzina – opowiada Justyna. – Sama jeżdżę już od 7 lat.
Justyna bierze udział w zwodach sportowych i skacze konno przez przeszkody.
– Mam własnego konia Kimberlay, na której startuję – relacjonuje. – Skaczę przez przeszkody od 90 cm do 1 m wysokości.
Zainteresowania obu uczennic tłumaczą ich oddanie akcji.
– Gdy zwróciłyśmy się o pomoc do naszej wychowawczyni, pani Sylwi Szczepańskiej, poparła nasz projekt – cieszy się Justyna.
więcej: Gazeta Współczesna - Koniom na ratunek

Gazeta Wyborcza - Biebrznięta razem z ciągnikiem i twierdzą - statuetki Liścia Dębu rozdane
Kołduny tatarskie Dżennety Bogdanowicz, Muzeum Rolnictwa w Ciechanowcu i seria ciągników rolniczych Pronar to tegoroczni laureaci Podlaskiej Marki 2005
Czyli zwycięzcy w kategoriach: smak, miejsce i pomysł roku. Wyróżnienia przyznano z kolei: Ogrodowi Leśnemu Puszczy Knyszyńskiej "Silvarium" i Ośrodkowi Wczasowo-Rehabilitacyjnemu "Sosenka" (miejsce), chlebowi żarnowemu z gospodarstwa agroturystycznego w Malawiczach Górnych i nalewce biebrzniętej Haliny Pezowicz (smak) oraz klasztorowi nad Wigrami i twierdzy Osowiec (miejsce).
- Werdykt może nie jest sprawiedliwy, ale na pewno najbardziej zbliżony do optimum. Bo wybór był naprawdę trudny, tym bardziej że poziom zaprezentowanych produktów był naprawdę bardzo wysoki - mówił Janusz Krzyżewski, marszałek województwa podlaskiego, organizator i zarazem przewodniczący jury drugiej już edycji Podlaskiej Marki Roku. - Tegoroczne zainteresowanie przerosło nasze oczekiwania. Zważywszy na to, że w ubiegłym roku do nagrody zgłoszono 70 produktów i spotkaliśmy się w Radiu Białystok, w tym roku zgłoszono niemal dwa razy tyle i spotykamy się w Filharmonii Podlaskiej, to następna edycja odbędzie się chyba na stadionie Hetmana.
więcej: Gazeta Wyborcza - Biebrznięta razem z ciągnikiem i twierdzą - statuetki Liścia Dębu rozdane

 
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę