Przejdź do treści Przejdź do menu
niedziela, 22 grudnia 2024 napisz DONOS@

Koń (nie) z tej ziemi

- Mój tato jest wymagający, a do tego bardziej ode mnie pracowity - opowiadał Mikołaj Kalina (ur. 1985), syn znanego malarza, performera i happeningowca Andrzeja Kaliny (ur. 1952) podczas wernisażu ich "podwójnej" wystawy w Galerii Pod Arkadami. - Ja uczę się w studium reklamy i chociaż potrafię na fotografii i filmie skupić się przez kilka godzin, to najtrudniej przychodzi mi w ogóle zabrać się do pracy. Do tej pory zajmowałem się głównie dokumentacją fotograficzną wystaw taty i scenografii jego starszego brata Jerzego. Daleko mi jeszcze do ich warsztatowych uumiejętności.

Na środku galerii zadumał się koń, którego kopytka przymocowane są nie do biegunów, a wyrastają (czy wrastają...) z doniczek z ziemią. Srebrna tafla, na której stanęła dziecięca zabawka, równiez obsypana jest ziemią, co przywodzi równie dobrze skojarzenia z rozlewiskami Narwi, jak i przestrzenią grobową. I nad Narwią coraz mniej koni się pasie, i koniki na biegunach rzadziej królują w pokojach chłopców. Nad wierzchowcem dzieciństwa jak biały żagiel powiewa samotna koszula Andrzeja Kaliny. Dyskretny nadruk przypomina: "Mieszkam w Polsce".
- Przywiązuję się do miejsc, do ludzi i do przedmiotów, które spotykam na swojej drodze - mówił artsyta wernisażowym gościom, wśród których licznie było reprezentowanne łomżyńskie środowisko malarskie, m.in., Teresa Adamowska, Iwona Sielska, Roman Borawski, Przemysław Karwowski, Robert Sokołowski. - Tak jak Mikołaj jest po raz pierwszy w życiu w Łomży i debiutuje wystawą indywidualną, tak ja debiutuję gipsografikami w Polsce.
Ojciec przedstawia kilkanaście prac pod tytułem "Mój pejzaż", ale są one jak najodleglejsze od typowych wyobrażeń o malarskich krajobrazach. To pejzaż "wewnętrzny", na który składają się portrety Piety i Chrystusa, malarza Pablo Picassa i poznanego w czasie studiów wybitnego fotografika Witolda Dederko. Ale w gipsograficznym pejzażu Kaliny pojawiają się też ptaki, nawet na szybach galerii. Na parapetach witryn też leży ziemia, a z niej wystają bukieciki suchego tataraku. Ta suchość i delikatność łodyżek współgra z kruchością gipsu i wiotkością linii, które wydobywa na światło dzienne Andrzej Kalina. I twory natury, i dzieła ludzkie zdają się być tak kruche jak życie człowieka.
Syn artysty Mikołaj trochę tej oniryczno-eschatologicznej atmosfery przywołuje w podziemnym aneksie galerii. Na fotogramach z cyklu "Moje myśli, moje obrazy" samotni ludzie w milczeniu biesiadują przy stole ni to weselnym, ni to żałobniczym. Cienie, smugi postaci, powidoki sylwetek przemykają się w ciszy od czasu do wieczności...
Mirosław R. Derewońko        
  

 
Zobacz także
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę