Aniela Wojciechowska - Mistrzem Ortografii Miasta Łomża
- Trzeba czytać dużo książek, najlepiej długich, pisanych mową literacką, chociaż wiele dzieci woli czytać książki pisane mową potoczną, bo tam jest łatwiejsze słownictwo, bez pułapek językowych – radzi Maciej Popielarczyk, trzecioklasista ze Szkoły Podstawowej nr 7 im. Adama Mickiewicza w Łomży, gdzie w słoneczne przedpołudnie odbył się IV Miejski Konkurs Ortograficzny „Dyktando 2016”. Jury pod przewodnictwem Macieja Listowskiego przyznało chłopcu, Mistrzowi Ortografii „Siódemki”, tytuł Drugiego Wicemistrza Ortografii Miasta Łomża. Pierwszą Wicemistrzynią jest Natalia Pijanowska z SP nr 10, a Mistrzem Ortografii Miasta Łomża została Aniela Wojciechowska.
Tradycją konkursów ortograficznych w „Siódemce” stała się pomysłowa i symboliczna dekoracja: tym razem był to las kolorowych kredek olbrzymów, jak kolumny gmachu wiedzy humanistycznej kierujących się ku symbolicznym wyżynom mistrzostwa w poprawnym zapisie myśli po polsku. - Chcę się wyróżniać w klasie i zdobyć uznanie w rodzinie – wyjaśnia motywy przygotowywania się do konkursu Bartosz Jabłoński, wyróżniony w IV konkursie ubiegłoroczny wicemistrz SP nr 10, który tegoroczne dyktando uznał za stosunkowo łatwe. - Tak będę miał bogatszy zasób słownictwa.
- Dyktando nie było zbyt trudne, lecz zdarzały się skomplikowane miejsca, jak „w okamgnieniu” pisane łącznie czy sporo utrudnień interpunkcyjnych w wypowiedziach i cytatach – ocenia Jakub Nieciecki z SP 9, w której zdobył tytuł mistrza ortografii, mimo że w konkursie miejskim nie dostał wyróżnienia. Jednak rezolutny 10-latek wcale z tego powodu nie rozpacza. - Jak się jest Polakiem, trzeba znać swój język ojczysty, jak się jest Anglikiem, to trzeba znać angielski... - uzasadnia Kuba. Dlaczego? - Znajomość języka jest cnotą. Trzeba umieć porozumieć się mądrze, ładnie i poprawnie.
- A najlepiej po polsku i po angielsku – uzupełnia Bartek, przekonany, że szacunek dla polszczyzny, znajomość literatury i starania o poprawną mówienie i pisanie to wyraz nowoczesnego patriotyzmu.
Poprawne pisanie świadczy o wykształceniu człowieka
Tradycją miejskiego ortokonkursu są najeżone wyrazami z ż i rz, h i ch, u i ó dyktanda Aleksandry Wojciechowskiej. Dla rozluźnienia napięcia i tremy 21 uczestników, także ze szkoły z Jedwabnego, organizatorzy zaproponowali obejrzenie serii kabaretowych scenek z życia rodzinnego, jakie dali ze swadą i poczuciem humoru uczniowie „Siódemki”. Prym wiodła Ula Sulkowska, jak prestidigitator w czarnym stroju i cylindrze, śpiewająca a cappella i rozdzielająca role aktorom, grającym to mamę „dobrze oswojoną”, to tatę „dobrze oswojonego”, to rozwrzeszczane dzieci, wiadomo jakie. Tyle w występie było bezpretensjonalnego wdzięku, że gratulować trzeba i opiekunce Katarzynie Szmitko.
W słonecznej sali gimnastycznej „Siódemki” zapadła cisza, kiedy „wzorcowa klasa ortograficzna” przystąpiła do pisania długiego, stronicowego dyktanda o zwierzętach, kibicujących piszącemu dyktando uczniowi. Logika i stylistyka konkursowego tekstu zaskakiwała polonistów, jednak niech łagodnym usprawiedliwieniem autorki będzie istotny fakt, że dyktando miało charakter utylitarny i z założenia służyło sprawdzeniu językowych kompetencji poprawnościowych, czemu poddały się, m.in., poseł Bernadeta Krynicka, wiceprezydent Agnieszka Muzyk i konsultant ŁCRE Ewa Frołow.
Dyrektor „Siódemki” Halina Szeligowska nazwała ten konkurs „przedświątecznymi zmaganiami ortograficznymi”. - Chcę, by było to spotkanie okazją do dobrej zabawy, sprawdzenia umiejętności, za którymi przyjdzie sukces i... nagrody – życzyła uczestnikom i opiekunom, dołączając wiosenne życzenia na Wielkanoc: nadziei, radości i spokoju ducha. W takim tonie wiosennym wypowiadała się również Bożena Wachowska, nauczycielka SP 7, organizująca od czterech lat z koleżanką Ewą Sawicką zmagania najmłodszych miłośników i znawców ortografii. - Sztuka poprawnego pisania to umiejętność bardzo ważna i przydatna w naszym życiu, jeden z mierników wykształcenia ogólnego – mówiła z przekonaniem, gratulując po trzech godzinach wyróżnień Dominikowi Archackiemu z SP nr 4 i Natalii Puławskiej z SP nr 7. - Trzeba czytać stare książki, wtedy łatwiej opanować polską ortografię – zachęca do wartościowego wysiłku Natalka. - Mnie rodzice czytali, jak miałam dwa, trzy lata. A jak miałam cztery lata, to zaczęłam sama czytać. Najpierw napisy w witrynach sklepów.
Mirosław R. Derewońko