50 lat „Budowlanki” z kolegami sprzed półwiecza i z XXI wieku
Setki ludzi czterech pokoleń, związanych pracą i nauką z „Budowlanką”, świętowało jubileusz 50-lecia mszą św. w kościele Kapucynów w Łomży, akademią w sali gimnastycznej przy Rybakach i odsłonięciem tablicy pamiątkowej na 1. piętrze budynku przy Zielonej. Uczniowie Zespołu Szkół Technicznych i Ogólnokształcących, którym od 25 lat kieruje dyrektor Artur Ciborowski (lat 54), prezentowali współczesne kierunki kształcenia, czemu przysłuchiwali się ze wzruszeniem: lubiany nauczyciel fizyki Stefan Kotowski (lat 76) i uczniowie zasadniczej szkoły budowlanej: inż. Andrzej Wszeborowski (lat 63) i Andrzej Cholewicki (lat 62). Mogą pamiętać start „Budowlanki” w 1966 r.
W słoneczny piątek jubileuszu żadnemu z trzech mężczyzn rok 1966 nie kojarzy się z 1000-leciem Chrztu Polski. Gdy wspominają na korytarzu osobowości pedagogów i kolegów sprzed pół wieku, w sali dudni Łomżyńska Orkiestra Dęta pod batutą Waldemara Borusiewicza. Przeboje na trąbki i puzony odbiją się echem, jak wystąpienia, m.in., wojewody podlaskiego Bohdana Paszkowskiego i członka zarządu Urzędu Marszałkowskiego Stefana Krajewskiego. - Pedagodzy szkoły dają mocne korzenie i skrzydła młodzieży, która może być szczęśliwa i wygrać swe życie – nauczał bp Tadeusz Bronakowski. Mieczysław Bieniek, dyrektor PUP Łomża, zakończył żartem: - Stefan Kotowski, po latach jesteśmy po imieniu, powtarzał niektórym, że przypominamy fale na morzu; dla tych, co nie rozumieją fizyki, to są bałwany... Wywołał serdeczny śmiech widowni, za chwilę wprowadzonej w zadumę, gdy przemówił jego starszy o sześć lata kolega Wacław Sójko, dyrektor PUP Kolno: - Ta szkoła dała nam skrzydła: niektórzy wzlecieli bardzo wysoko, niektórzy zakończyli loty na zawsze.
Minutą ciszy, kilkunastosekundową, bohaterowie i goście 50-lecia „Budowlanki” uczcili zmarłych.
Wdzięczni murarze i tynkarze, kelnerzy i kucharze
- Łomżyńska „Budowlanka” zawsze była zwartą społecznością, stworzoną przez kolejne roczniki uczniów, ich rodziców, ale też nauczycieli i pracowników, którzy oddali szkole umiejętności, zapał i entuzjazm – twierdzi dyrektor Artur Ciborowski. - Dzięki nim, udało się stworzyć szkołę przyjazną uczniowi, otwartą na potrzeby środowiska lokalnego i zmiany, które niesie życie. Można i należy im wszystkim serdecznie podziękować w imieniu społeczności szkolnej. Jubileusz uzmysławia fakt przemijania, jest okazją do wspominania tych, którzy odeszli... Wiele się zmieniło. Siedziba szkoły, która rozpoczynała funkcjonowanie w budynku przy placu Kościuszki, mieści się przy ul. Zielonej.
Tegoroczni uczniowie występowali w kaskach, chroniących głowy techników budownictwa, albo z butelkami na wierzchu dłoni z ręką pół zgiętą przed sobą jak technicy hotelarstwa, albo w czepcach białych i wielkich jak kucharze. - Mam zamiar dalej iść w tym kierunku – planuje Karol Rajtar (lat 18), niebawem absolwent ZSZ jako monter systemów suchej zabudowy, znający się na malowaniu, kładzeniu tapet i posadzek. - Stabilne życie, dobre zarobki, stale coś się buduje i remontuje – dodaje jego przyjaciel Hubert Zacharzewski. Najbardziej lubią panią od technologii Halinę Fiedorowicz. - Potrafi uczyć i podać materiał o pigmentach i profilach na luzie – uzasadnia Karol. Pół wieku temu obaj Andrzeje: Wszeborowski i Cholewicki ulubionych nauczycieli mieli więcej. Szkopuł w tym, że większość nie żyje. Świetny Waldemar Fender, technologia budownictwa. Wieńczysława Kurelska, uczestnik Powstania Warszawskiego, AK, zapraszała na tajne komplety do domu, tam dowiedzieli się o Katyniu. Henryk Zieliński, 1. dyrektor „Budowlanki” w latach 1966 - 71, rysunek techniczny.
Walka na pięści lub rywalizacja na parkiecie i makiecie
Zygmunt Dudziński, z sympatią wspominany dyrektor do 1985, „wytrzymałka” materiałów. Anatol Falko, matematyka, geometria, chemia, astronomia... - Kompetentny do bólu, wszyscy go lubiliśmy, spokojny, ale cięty dowcip, nieobraźliwy – wspominają przedwojennego profesora liceum z Łomży. - Stanisław Bałdyga, świetny matematyk, miał on do nas, łobuzów, podejście, anielską cierpliwość – opowiadają z zapałem. Różnica między rocznikami była taka, że u Cholewickiego uczniowie bili się na lekcji, u Wszeborowskiego na przerwach, a w czasach Rajtara bić się nie trzeba, bo są lepsze dowody wyższości. Patryk Szczytkowski to jeden z filarów szkolnej drużyny koszykówki. 20-latek ma pojęcie o murowaniu i tynkach, a pewną pracy na koparko-ładowarce z wyjazdami w delegacje. A Patryk Bagiński wygrał konkurs na makietę z drewna sosnowego i zapałek domu piętrowego 1-rodzinnego, 20 na 30 cm. Dom ma ściany, drzwi, zaś Patryk kolegów, równie zręcznych w robieniu makiet: Sebastian Frączak, 2. m., Arkadiusz Ciborowski, 3. m. Dostają sprzęt wiertarski w nagrodę. - Cenię ciekawe, różnorodne zajęcia, dawne i nowoczesne systemy wykonywania domów – ocenia z uznaniem starania pedagogów chłopak. - Przyjaźni, pomagają zrozumieć, szukają sposobu nauki.
Andrzej Bzura (lat 67) od 1974 r. przez 18 lat był kierownikiem szkolenia praktycznego i uczniem Stefana Kotowskiego. Pamięta obozy harcerskie i wędrówki po Polsce. - Dwa tygodnie na obozie wędrownym pozwalają lepiej poznać ucznia niż wszystkie lata nauki – uważa 76-letni wędrowiec. Woźna Anna Dąbkowska autorytet miała w oczach szkoły, dlatego zwali ją Teściową, lecz większy respekt wywoływał woźny Jan Iwanowski, obwieszczając: „Ja i pan dyrektor postanowiliśmy, że”.
W podziękowaniu tym, którzy tworzyli historię szkoły
Maria Ogrodnik (lat 74) mogłaby szybciej tak się wyrażać, gdy była wicedyrektorem. - Wysunęłam kandydaturę Artura Ciborowskiego i się sprawdził – cieszy się, odsłoniwszy tablicę na 1. piętrze. Po 20 latach na emeryturze „duchem szkoły” nazywa przyjaźnie seniorów i juniorów „Budowlanki”... Kamienną tablicę ufundował absolwent TB Stanisław Najda i wszystkie pokolenia, jak głosi podpis, w podziękowaniu tym, którzy tworzyli historię szkoły i „sercem, talentem oraz pracą przyczynili się do jej rozwoju”. Bp Tadeusz Bronakowski święcił tablicę i modliliśmy się za „wszystkie pokolenia i nowe pokolenia, które będą tworzyć historię”. Mądre motto na dekoracji w sali gimnastycznej i na tablicy zachęca: „Trzeba mieć odwagę i wiarę w siebie, że się jest do czegoś zdolnym i że do tego czegoś dojść potrzeba”. Radę patronki Marii Skłodowskiej - Curie (1867 – 1934), bierze do serca wicedyrektor Grażyna Sobiepan: zebrała zdjęcia i wspomnienia w książce „50 lat „Budowlanki”. Historia i teraźniejszość, 1966 – 2016”, a chwilę po jubileuszu przygotowuje salę do matury 2016.
Relacja: Mirosław R. Derewońko
Zdjęcia: Krzysztof Mierzejewski