Musicalowy wieczór z Rafałem Songanem
Rafał Songan był gwiazdą koncertu wieńczącego niedzielny, złożony z pięciu koncertów, maraton XXIX Międzynarodowego Festiwalu Muzyczne Dni Drozdowo-Łomża. Uwielbiany przez łomżyńską publiczność baryton, wieloletni solista Teatru Wielkiego w Łodzi, wykonał na patio Centrum Katolickiego im. Jana Pawła II przy parafii Krzyża Świętego przeboje musicalowe i filmowe, potwierdzając, że w takim repertuarze czuje się równie dobrze, jak w operowych rolach z „Nabucco” czy z „Makbeta”.
Rafał Songan występuje w Łomży regularnie już od 19 lat. Zaczęło się to od dziesiątej edycji festiwalu Drozdowo-Łomża w roku 2003 i głównej roli w operze „Nabucco” Giuseppe Verdiego. Śpiewak powtórzył ten sukces po dwóch latach recitalem „Nabucco w ratuszu” czy podczas niedawnego kinowego pokazu tej opery, został też świetnie przyjęty po 10 latach, śpiewając główną rolę w innym operowym arcydziele Verdiego, to jest w „Makbecie”. Występował też rzecz jasna z łomżyńskimi filharmonikami – choćby podczas koncertu sylwestrowego przed pięciu laty czy raptem tydzień temu w kościele Krzyża Świętego.
Właśnia ta świątynia i jej Centrum Katolickie gościły artystę najczęściej, z racji jego przyjaźni z ks.Andrzejem Godlewskim. „Wakacyjne spotkania z piosenką”, „Rodzinne kolędowanie”, a nawet rola króla Kacpra podczas Orszaku Trzech Króli – nic dziwnego, że patio Centrum Katolickiego w niedzielny wieczór wypełniło się publicznością, chcącą po raz kolejny usłyszeć i zobaczyć swego ulubieńca. – Nie jestem już w stanie zliczyć tych wizyt – mówi Rafał Songan. – Teraz oczywiście bywam rzadziej, tym niemniej parę razy już w Łomży byłem, zawsze wracam tu z dużym sentymentem i z wielką przyjemnością.
Podczas swych wcześniejszych łomżyńskich koncertów Rafał Songan wykonywał już filmowe czy muscialowe przeboje, ale po raz pierwszy przygotował, złożony z 15 utworów, zwarty program, zatytułowany „New York, New York”. – Czuję się w takiej stylistyce bardzo dobrze – mówi Rafał Songan. – Zresztą do opery trafiłem troszeczkę okrężną drogą, bo na początku bardziej pociągała mnie rozrywka. Trafiłem jednak na pedagoga, który nauczał śpiewu klasycznego; coś mnie w tym kierunku pociągnęło i tak to się skończyło. Generalnie zaczynałem jednak od lekkiej muzy i z przyjemnością do niej wracam, bardzo lubię musical i piosenkę.
Było to słyszalne w każdym z wykonanych utworów. Artysta zaczął od wielkiego szlagieru „Tonight” z „West Side Story, po czym sięgał do skarbnicy kolejnych światowych evergreenów, znanych nie tylko z musicalowych scen, ale też ścieżek filmowych. „My Fair Lady”, „Skrzypek na dachu”, „South Pacific”, „Hello, Dolly!” czy „Człowiek z La Manchy” reprezentowały te najbardziej znane utwory, z najcieplej przyjętymi przez słuchaczy „To świt, to zmrok” i „Hello Dolly”. Przed laty śpiewał tę piosenkę również Louis Armstrong, którego wiecznie optymistycznego „What A Wonderful World” również nie mogło zabraknąć w programie tego recitalu, podobnie jak „Strangers In The Night” i „My Way” z repertuaru innego giganta amerykańskiej sceny muzycznej, Franka Sinatry. Była też swingowa perełka, śpiewany choćby przez Ellę Fitzgerald „Cheek To Cheek”, inny szlagier „I'm Singing In The Rain” z filmu „Deszczowa piosenka” czy już na finał „Time To Say Goodbye”. Wyjątkowo zabrzmiały zaś dwa utwory spopularyzowane przez kolejną legendę, przedwcześnie zmarłego w wieku zaledwie 45 lat, Nat King Cole'a: liryczne „Mona Lisa” i „Unforgettable”.
– Nie ukrywam, że bardzo lubię takie klimaty i może poniekąd też faktycznie je czuję – mówi Rafał Songan. – Ten klimat, sposób śpiewania, frazowania bardzo mi odpowiada – lubię Nat King Cole'a i z przyjemnością śpiewam jego piosenki.
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Elżbieta Piasecka-Chamryk