Kalinovski debiutuje solowym albumem
Adam Kalinowski wydał solowy album „Być może ostatnia płyta”. Firmowaną pseudonimem Kalinovski płytę zapowiadały udane single „Solo Act” i „Dzień w dzień”. – Muzycznie jest to mieszanka gatunków rock, alternatywa i pop – mówi Adam Kalinowski. – Chciałem w ten sposób nawiązać do swoich rockowych korzeni, ale jednocześnie pokazać, że polski rock może być świeży, intrygujący, a nawet przebojowy. Potwierdza to dziewięć pozostałych kompozycji z podstawowej wersji albumu; dopracowanych aranżacyjnie, zróżnicowanych stylistycznie, zarówno mocniejszych, jak też bardziej chwytliwych, mogących być kolejnymi singlami.
Pierwsza zapowiedź solowego materiału Adama Kalinowskiego ukazała się w maju. Dynamiczna i przebojowa piosenka „Solo Act” potwierdziła, że pochodzący z Łomży wokalista konsekwentnie stara się uniknąć zaszufladkowania, czego efektem są ciągłe poszukiwania własnej, artystycznej drogi i wypracowywanie własnych rozwiązań. – Moim celem było stworzenie własnej, muzycznej tożsamości, szczególnie, że po udziale w programach talent show zarzucano mi jej brak – mówi Adam Kalinowski. – Przyjąłem tę krytykę z pokorą i postanowiłem tą płytą pokazać, że mam coś ważnego do powiedzenia. Ważnego dla mnie i dla moich fanów. Zważywszy na fakt, do jak różnych artystów byłem porównywany przez osoby słuchające przedpremierowo tego samego zestawu piosenek myślę, że choć częściowo udało mi się ten cel osiągnąć.
W październiku pojawił się singiel numer dwa „Dzień w dzień”: równie chwytliwy, utrzymany w stylistyce alternatywnego pop rocka, z tekstem poruszającym problem tzw. „kryzysu wieku młodego”, który zbadał psycholog Oliver Robinson odkrywając, że większa część młodych ludzi w wieku 25-35 lat ma liczne problemy, głównie natury egzystencjalnej.
– Jesteśmy dziś niepewni swojej przyszłości, tęsknimy za beztroską dziecięcych lat, stoimy w obliczu wielu różnych życiowych możliwości, spośród których często nie potrafimy wybrać tych właściwych – mówi Adam Kalinowski. – Wyuczone przez lata strategie coraz częściej zawodzą. Kryzys ćwierćwiecza może być tymczasowy albo przerodzić się w poważniejsze zaburzenia, na przykład depresję, a zatem jest problemem szerszym, na który postanowiłem zwrócić uwagę.
Dziewięć premierowych kompozycji, znajdujących się pomiędzy najnowszym, a wieńczącym album pierwszym singlem to Adam Kalinowski poszukujący i w różnych odsłonach. „Złodziej”, „Jazgot” i „Fałszywe drogowskazy” są nowocześniejsze brzmieniowo, ale też zróżnicowane w warstwie wokalnej, również dzięki dublowaniu partii przez solistę. Mamy tu też utwory zdecydowanie gitarowe, chociaż również radio friendly, jak: „Papierowe miasta” czy zaśpiewany wyżej i dość ostro „Zegar” z ciekawymi chórkami. Bardziej riffowe, surowiej brzmiące numery to „Mój raj”, mroczny „Głodny” i „Don Juan”, ale nawet tym mocniejszym kompozycjom nie brakuje też szlachetnej przebojowości, uwypuklonej jeszcze w aranżacjach. Wisienką na torcie jest zaś ballada „Pięknie”, potwierdzająca, że Adam Kalinowski wie już doskonale jak zaprezentować w pełni wszystkie atuty swego nieoczywistego głosu.
Autorami tego bardzo udanego materiału są Adam Kalinowski i Łukasz Szczęsny; w kilku utworach od strony kompozytorskiej i tekstowej wsparli ich: kolejny muzyk Black Jeans Paweł Grudniak, Konrad Szczęsny i Karolina Artymowicz. – Zachęcam zarówno osoby, które mnie od dawna wspierają, jak i te, które wątpią w moją muzyczną wartość, żeby posłuchały tej płyty i wyrobiły sobie własne zdanie – podsumowuje Adam.
Album „Być może ostatnia płyta” można odsłuchać w serwisach streamingowych https://distrokid.com/hyperfollow/kalinovski/by-moe-ostatnia-pyta lub nabyć na płycie CD (z utworem bonusowym „Nie muszę”, niedostępnym w streamingu) w https://sklep.kalinovski.pl/.
Wojciech Chamryk
Foto: Kalinovski