Debiutancki album i promocyjny koncert MadBee
Rockowy zespół MadBee nagrał debiutancki, bardzo udany album. „Błąd miotacza” będzie mieć premierę już w najbliższy czwartek, 7 października, podczas specjalnego promocyjnego koncertu w Hali Kultury. – Założyliśmy kapelę w roku 2009 i niemal momentalnie pojawiła się EP-ka „Beegos” – mówi Cezary Borusiewicz. – Na debiutancki album MadBee trzeba było trochę poczekać, ale uważam, że było warto, bo „Błąd miotacza” to synteza tego wszystkiego, co na daną chwilę byliśmy w stanie wypracować.
Fani rocka kojarzą MadBee z licznych koncertów, granych nie tylko w Łomży oraz z sukcesów podczas różnych przeglądów i konkursów, jak choćby Rockowania, jednak dorobek fonograficzny łomżyńsko-ostrołęckiej grupy od czasu EP „Beegos” nie powiększał się. Do czasu jednak, bowiem jesienią ubiegłego roku MadBee zaczęli sesję nagraniową pierwszego albumu.
– Ta płyta to w dużej mierze zasługa Tomka Samsela – podkreśla Cezary Borusiewicz. – Bardzo mu na tym zależało, postarał się o część finansowania tego materiału od miasta Ostrołęka, gdy o drugą zadbał, dzięki miastu Łomża, Przemek Kamiński. Tomek zorganizował też pomieszczenie w CK-BIS, Centrum Kultury-Biblioteki i Sportu w Lelisie, gdzie mogliśmy nagrać bębny na żywo w odpowiedniej jakości, a to był najtrudniejszy do zrealizowania element na tej płycie.
Tym sposobem w kolejnym już 10-leciu istnienia MadBee ma w końcu na koncie debiutancki album; do tego, z jednym wyjątkiem (autorski utwór „Cyrk” Cezarego Borusiewicza, znany z repertuaru zespołu BFree), wypełniony wyłącznie najnowszymi kompozycjami, w których muzycy poszli w nieco nowocześniejszą, momentami nawet mocniejszą stronę.
– MadBee ma duże doświadczenie sceniczne, jak na amatorski zespół – mówi Tomasz Samsel. – Uwielbiamy grać dla ludzi. Mamy na koncie kilkadziesiąt koncertów, nasz repertuar składa się głównie z autorskich utworów, ale gramy także covery. Na rok 2020 mieliśmy już konkretne plany koncertowe, ale przyszedł Covid i musieliśmy zostać w domach. Nie mogliśmy grać koncertów, spotkania na próby też były ograniczone. Nikt z nas nie wiedział w którą stronę pójdą obostrzenia oraz czy i kiedy wrócimy do normalności. W pewnym momencie podjąłem decyzję, że nie będę siedział bezczynnie w domu, zacząłem komponować i pisać nowe utwory. Chciałem jak najlepiej wykorzystać czas, który mieliśmy podczas przymusowej domowej odsiadki, a że zbiegło się to z jubileuszem, to w dużej mierze przypadek. Jak już mieliśmy zrobione aranże, to kolejnym etapem było zarejestrowanie śladów i tak krok po kroku wyznaczony cel był coraz bliżej.
Nieco zaskakuje brak na „Błędzie miotacza” wielu sztandarowych, starszych utworów MadBee, takich jak choćby „Dobrze jest” czy „Zielona wyspa”, tak jakby ten album miał być portretem zespołu A.D. 2021, bez oglądania się za siebie i sentymentalnych powrotów.
– Stwierdziliśmy, że te utwory lepiej się komponują właśnie ze „starymi przebojami” – mówi Przemek Kamiński. – „Błąd miotacza” miał być i w zasadzie jest świeżynką, nie tylko pod względem warstwy tekstowej, ale też i brzmieniowej. Trzeba postawić kreskę i wkraczać w przestrzenie nieodkryte. To dla nas wszystkich spory krok do przodu. Samo starcie się ze studiem, poszukiwanie innego, nowocześniejszego brzmienia to dla nas szkoła na przyszłość.
– To w większości premierowe numery, jest tu pewna kreska odnośnie tego, co robiliśmy wcześniej, w niektórych utworach brzmienia są mocniejsze – dodaje Cezary Borusiewicz. – Mamy też więcej melancholii, więcej przestrzeni, gdzie mogłem przemycić czyste brzmienia z modulacją i długim pogłosem, żeby zrobić trochę fajnego tła. Tomek przynosił zarysy utworów, my wywracaliśmy je do góry nogami gitarowo, sami też proponowaliśmy swoje kompozycje – jest to więc, według mnie, wspólny mianownik wobec naszych oczekiwań co do brzmienia zespołu, ale też jakiś kompromis.
Warstwa tekstowa płyty również jest urozmaicona, intryguje już jej tytuł „Błąd miotacza”.
– Założenie było takie, że robię nowe kompozycje z których wybierzemy utwory spójne brzmieniowo – wyjaśnia Tomasz Samsel. – Tematyka tekstów jest dość szeroka i podkreślam: nie jest to album koncepcyjny. Na płycie znalazł się m. in. utwór, do którego inspiracją był fragment tekstu szlachty ziemi łomżyńskiej z XVII wieku. Tytuł płyty wziął się od powiedzenia naszego realizatora Marcela Płońskiego. Marcel pomógł nam bardzo przy realizacji tej płyty, za co jesteśmy mu dozgonnie wdzięczni. Podczas sesji nagraniowej, gdy któryś z nas się pomylił lub coś nie „siadło” w nagraniu, to w słuchawkach odzywał się głos Marcela z tekstem „Błąd miotacza” i już wiedziałeś, że trzeba to powtórzyć.
Zespół wsparł również zaprzyjaźniony z nim Konrad „Drabson” Drabot – nie tylko sprzętowo, ale również jako gościnny gitarzysta. Gości nie zabraknie też podczas koncertu promocyjnego 7 października o godzinie 19:00 w Hali Kultury (wstęp wolny), a wokalista Tomasz Samsel, gitarzyści Cezary Borusiewicz i Przemek Kamiński, basista Krzysztof Jodłowski oraz perkusista Bartosz Dobkowski zapowiadają nie tylko premierowe
kompozycje z „Błędu miotacza”, ale też materiał przekrojowy z różnych lat. Będzie też można nabyć płytę w wersji CD.
– Będzie to nasz pierwszy koncert z tym materiałem, połączony z oficjalną premierą płyty – zapowiada Cezary Borusiewicz. – Zadbamy, żeby przygotować się najlepiej, jak to tylko możliwe, nie pomijając ważnych dla MadBee utworów. Poza muzyką można na pewno spodziewać się fajnej oprawy wizualnej, bo świecić będzie Duchu Light Bartosz Duszak. Obecny będzie też świetny realizator dźwięku Marcin „Marcel” Płoński, który odpowiadał za realizację naszej płyty, a całe wydarzenie odbędzie się w nowym obiekcie ze świetnym nagłośnieniem i warunkami scenicznymi – zapraszamy!
Wojciech Chamryk
Zdjęcie MadBee: Paweł Krupka