Malarskie stany przejścia Radosława Jastrzębskiego
Wystawę malarstwa Radosława Jastrzębskiego otwarto w Galerii Sztuki Współczesnej Muzeum Północno-Mazowieckiego. To prezentacja części dotychczasowego dorobku absolwenta warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, nauczyciela rysunku i malarstwa w Państwowym Liceum Sztuk Plastycznych im. Wojciecha Kossaka w Łomży. – W moim malarstwie staram się uchwycić stany przejścia, czy też przeistaczania się jednych form w drugie – wyjaśnia Radosław Jastrzębski. – Różnorodność stylistyczna, polegająca na zderzeniu kontrastowych rozwiązań formalnych (od klasycznego realizmu po nowoczesne tendencje malarskie) służy przedstawieniu swego rodzaju napięcia emocjonalnego, wewnętrznego rozdarcia. Obrazy stają się wizualizacją strumienia świadomości egzystencjalnego rozbicia i próbą uporządkowania tego wewnętrznego chaosu.
Radosław Jastrzębski gościł już w Galerii Sztuki Współczesnej jako uczestnik letniego pleneru Społecznego Stowarzyszenia Prasoznawczego „Stopka”, podsumowanego zbiorową wystawą „Wszystko jest jak było. Nic nie jest jak było” w grudniu 2019 roku. Tym razem pokazał swą robiącą wrażenie twórczość w pełnej krasie, za pomocą obrazów z lat 2008-2021. – To prace z różnych lat, ale nie jest to wystawa przekrojowa – mówi Radosław Jastrzębski. – Brakuje chociażby prac dyplomowych, które są dla mnie bardzo ważne, ale z racji powierzchni galerii musiałem dokonać jakiegoś wyboru, starając się pokazać w miarę reprezentatywną część swojej twórczości.
– Ta wystawa skłania do refleksji, ponieważ zawiera wiele informacji i treści, które się ze sobą splatają, przede wszystkim dzięki temu, że przenika je osobowość artysty, jego patrzenie na świat – dodaje kierownik galerii Karolina Skłodowska. – W pierwszej chwili wydaje się, że to piękna, dekoracyjna i kolorowa wystawa, ale kiedy zaczynamy się skupiać na każdym z obrazów okazuje się, że jest w nich wiele sensów nie do końca rozpoznanych, co zachęca do własnej ich interpretacji.
Tak jest chociażby w przypadku obrazu „Chciwość”, przedstawiającego walkę sił dobra i zła, gdzie po jednej stronie jest na przykład Darth Vader, zaś po drugiej Kubuś Puchatek.
– To bitwa zabawek, chociaż tak naprawdę opowieść o człowieku, ale w zakamuflowanej formie – wyjaśnia autor. – Ustawiłem taką martwą naturę, przedstawiając walkę pomiędzy siłami dobra i zła. Paradoksalne jest jednak to, że walczą one tak naprawdę o to samo, czyli o pieniądze i tak w rzeczywistości jest rzeczą umowną co jest dobrem, a co jest złem.
Artystę interesuje przede wszystkim człowiek: ułomności i złożoność jego natury, ale też ulotność ludzkiego życia jako takiego, akcentowana za pomocą wnikliwej eksploracji rzeczywistości oraz pokazania, że żyjemy w świecie przesytu – Treściową kanwą moich prac jest uniwersalny problem niedoskonałości oraz ulotności ludzkiego bytu – wyjaśnia Radosław Jastrzębski. – Tym, co nas definiuje, lecz równocześnie jest dowodem kruchości życia, są pozostawione i otaczające nas przedmioty, fizyczne pozostałości naszego istnienia, będące metaforą doczesności, zestawione z pragnieniem wieczności.
Z kolei tryptyk „Krytyk sztuki” obrazuje analizę, syntezę i wniosek poprzez ukazanie dziecka, niejako naturalnie bardzo szczerego w swych opiniach, w zderzeniu z różnymi przykładami malarstwa, od klasycznego do współczesnego.
– Tutaj wszystko ma znaczenie – mówi Radosław Jastrzębski. – Marilyn Monroe, wiadomo, kult, uosobienie kobiecości, ale w tym warholowskim portrecie, gdzie jeszcze wybrałem niepokojące zestawienia kolorów, wygląda niczym postać z horrorów i dziecko jest przerażone. Drugi obraz to z kolei nawiązanie do Duchampa i jego słynnej Mona Lizy z wąsami, chociaż nie tylko, bo jeśli ktoś interesuje się historią sztuki, to doszuka się i innych smaczków, a na ostatnim reakcja dziecka mówi sama za siebie, co sądzi ono o tego rodzaju malarstwie.
Ogromne wrażenie robi też cykl „Rozstrzelanie”, zrealizowana w latach 2012-13 seria 11 obrazów (w galerii zmieściło się tylko siedem) o rozmiarach 190 x 990 cm: nawiązujący do twórczości Andrzeja Wróblewskiego, ukazujący jednak problem bezdomności.
– Pomysł namalowania bezdomnych zrodził się w czasie dyskusji z ojcem – mówi Radosław Jastrzębski. – Mieszkałem wtedy w Warszawie, ale przyjeżdzałem do Ostrołęki, żeby namalować ten cykl. Cały czas szukałem jak ten temat ugryźć i pojawiła się myśl nawiązania do Andrzeja Wróblewskiego, którego twórczość bardzo szanuję i podziwiam. Oczywiście malował zupełnie inaczej niż ja, ale te „Rozstrzelania” do dzisiaj robią na mnie ogromne wrażenie; stąd pomysł tej ceglanej ściany, która również występuje na jednym z obrazów Wróblewskiego. Tytuł też nawiązuje do jego prac, chociaż tematyka jest już zupełnie inna – u niego były reminiscencje z okresu wojny, tu mamy współczesne, społeczne obrazy. Niektórzy twierdzą, że jest to takie moje opus magnum, dzieło najważniejsze, ale mam nadzieję, że tak nie jest i jeszcze coś w przyszłości powstanie.
Wojciech Chamryk