Małżeńska wystawa pod Arkadami
Wiesława i Zenon Kruszewscy zaprezentowali swoje obrazy w Galerii Pod Arkadami. To pierwsza wspólna wystawa artystycznego małżeństwa i powrót łomżanina Zenona Kruszewskiego do galerii, którą niegdyś współtworzył. – Prezentowaliśmy już wcześniej razem swoje prace na wystawach zbiorowych, ale jest to nasza pierwsza taka wspólna, indywidualna wystawa – mówi Wiesława Tomasik-Kruszewska. – I co ważne ta wystawa jest w Łomży, w Galerii Pod Arkadami, a doskonale pamiętam jej zakładanie przez śp. Wieśka Sielskiego, a przez pewien czas, razem z Jurkiem Swoińskim, prowadziliśmy ją w stanie wojennym! – dodaje Zenon Zbigniew Kruszewski.
Czasy po zniesieniu stanu wojennego w Polsce były trudne dla większości obywateli, a szarość i marazm ówczesnego życia szczególnie zniechęcająco wpływały na artystów. Dlatego też Zenon Kruszewski, absolwent Instytutu Wychowania Artystycznego Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, założyciel, wraz z siedmioma kolegami, grupy artystycznej AS, w roku 1984 zdecydował się na emigrację do USA. Nie porzucił tam jednak pracy artystycznej, tym bardziej, że poznał wtedy swą obecną żonę, również malarkę i graficzkę. Po powrocie do Polski osiedlili się w Ptakach koło Nowogrodu, skupiając się na pracy twórczej i biorąc udział w licznych plenerach. Po 30-latach nieobecności malarstwo Zenona Kruszewskiego powróciło też do rodzinnej Łomży dzięki wystawie w Galerii Sztuki Współczesnej w roku 2014, a teraz przyszła pora na pierwszą wspólną wystawę obojga twórców.
– Inicjatorem tej wspólnej wystawy był mąż – mówi Wiesława Tomasik-Kruszewska. – Zaskoczył mnie kompletnie, bo nawet nie poinformował, że mamy mieć taką wystawę. Była więc to dla mnie niespodzianka i szybko musiałam dokończyć dwie najnowsze prace i wybrać pozostałe. Wybrałam na tę wystawę swoje ulubione obrazy. Mam do nich szczególny stosunek, wiążę się z nimi uczuciowo i z każdym bardzo trudno się rozstaję, nawet kiedy wiem, że sprawia komuś radość.
– Zakładaliśmy tu pierwszy taki kawałeczek galerii na dole, dlatego wystawa pod Arkadami to dla mnie taki sentymentalny powrót i cieszę się, że mogę pokazać tu swoje prace – dodaje Zenon Kruszewski. – To był zbiór prac podarowanych przez wszystkich artystów plastyków z Łomży, bo zaproponowałem, żeby każdy dał po jednym obrazie. Była to pierwsza stała galeryjka w Łomży.
Oboje artyści operują takimi samymi środkami artystycznego wyrazu, wykorzystując wielobarwne kółka, ale w jakże odmienny sposób. Na obrazach Zenona Kruszewskiego są one jednakowej wielkości i składają się na realistyczne pejzaże, a u Wiesławy Tomasik-Kruszewskiej mają już różne rozmiary, tworząc abstrakcyjne, bardzo dynamiczne formy.
– To też przyroda, ale ona rusza się tak jak energia i na pierwszy rzut oka trudno to rozpoznać, bo moje obrazy też się ruszają – wyjaśnia Wiesława Tomasik-Kruszewska, dodając, że zamieszkanie w tak urokliwym zakątku musiało mieć wpływ na ich twórczość i wybór tematyki prac. – Nasz dom jest pełen obrazów i rzeźb. Nie tylko naszych, ale też naszych przyjaciół, malarzy żyjących i już nie żyjących, po których pozostały nam takie pamiątki. – To pierwsza galeria w Nowogrodzie, konkretnie w Ptakach! – dodaje Zenon Kruszewski. – Nasze otoczenie bardzo nas inspiruje do malowania. Nie trzeba chodzić daleko, wystarczy tylko wyjść za płot, pójść w lewo czy w prawo. Jest też Narew, Pisa i wszystkie te cudowne miejsca pokazujemy na swoich obrazach.
– Cisza, spokój i relaks – potwierdza Wiesława Tomasik-Kruszewska. – Mamy więc wymarzone warunki do tego, żeby usiąść i malować. – Czasem nawet jest tam aż za cicho, szczególnie zimą – nie kryje Zenon Kruszewski. – Dlatego uwielbiamy pracować przy muzyce, bo mamy piękną kolekcję płytową. Muzyka leci non stop, bo będąc w USA mieszkaliśmy przecież w Chicago, kolebce bluesa i bez przerwy chodziliśmy na takie koncerty. – Blues, jazz – ta muzyka na zawsze pozostaje w uchu – podsumowuje Wiesława Tomasik-Kruszewska. – Ale mnie najlepiej maluje się przy muzyce klasycznej, bo jestem temperamentna, a ona mnie wycisza – moje obrazy wymagają precyzji i skupienia.
Wojciech Chamryk