Pionierzy industrialu zagrali w Łomży
Agressiva 69, prekursor i legenda industrialnego rocka w Polsce, ponownie wystąpiła w Łomży. Istniejąca od blisko 30 lat krakowska grupa zagrała w klubie PopArt przekrojowy set, poza najbardziej znanymi utworami przypominając też starsze kompozycje. Nie zabrakło też świetnych wersji klasycznych utworów Republiki oraz kultowego „Personal Jesus” Depeche Mode. Już niebawem w MDK-DŚT kolejne koncerty: legendy polskiego punka Moskwy oraz Krzysztofa Jaryczewskiego, śpiewającego niezapomniane przeboje Oddziału Zamkniętego.
Od czasów poprzedniej wizyty Agressivy 69 w Łomży w grudniu 2005 roku sytuacja w branży muzycznej uległa diametralnej zmianie. Drastyczny spadek nakładów płyt i frekwencji na koncertach odbiły się też negatywnie na piątkowym występie grupy w MDK-DŚT, ponieważ sprzedano zaledwie kilkanaście biletów. Zespół zagrał jednak pełny koncert z maksymalnym zaangażowaniem, wykonując aż 16 utworów.
– Czy będzie 10 osób, czy 150 czy 1500 – zawsze gramy tak samo – podkreśla Tomasz Grochola. – Szanujemy swoją publiczność, gramy dla niej, nawet jeśli było mniej ludzi niż podczas naszego poprzedniego koncertu w Łomży. Jednak przez 12 lat wyrosło kolejne pokolenie, dlatego jestem bardzo zadowolony z tego, że dzisiaj była młoda publiczność. Jeśli więc będziemy dalej grać, a nagrywamy nową płytę i będzie szansa przyjechać tu znowu z nowym materiałem, to ci młodzi ludzie pewnie znowu przyjdą, a do tego przyciągną swoich znajomych i będzie nas więcej!
Kilkoro młodych uczestników koncertu i kilku starszych fanów świetnie bawiło się zarówno przy autorskich utworach Agressivy 69, począwszy od tych najstarszych z drugiego albumu „Hammered By The Gods” z roku 1994, przez rozpoznawane od pierwszych taktów „Mrówki atakują las”, „Nie widać końca” czy „Point of View”. Świetnie przyjmowano też klasyczne utwory Republiki, które Agressiva 69 przerobiła na płycie „Republika 69”: instrumentalne intro „Poranna wiadomość”, „Kombinat”, „Na barykadach walka trwa” i kończący koncert „Tak długo czekam (czyli ciało)” Obywatela G.C., czyli Grzegorza Ciechowskiego, jednak najbardziej entuzjastycznie słuchacze zareagowali na „Personal Jesus” Depeche Mode, jeden z największych przebojów nie tylko tej brytyjskiej, ale i krakowskiej grupy.
– Mój kolega jest DJ-em i opowiadał, że podeszli kiedyś do niego ludzie i pytają: masz „Personal Jesus” Agressivy 69? – mówi Tomasz Grochola. – Odpowiedział, że ma oryginał, bo to jest przecież cover Depeche Mode. W odpowiedzi usłyszał: ty buraku, to jest numer Agressivy, a nie jakiegoś Depeche Mode! (śmiech). Jak usłyszałem w 1983 roku płytę „Construction Time Again”, a miałem wtedy 13 lat, to zwariowałem na ich punkcie. Dzięki Depeche Mode założyłem Agressivę, ale nie chciałem udawać tego zespołu, dlatego moje drogi poszły trochę inaczej, pochłonęły mnie też takie dźwięki jak: Killing Joke, The Cure, Bauhaus, potem cały ten industrial i doszło do tego, że to jest całe życie moje i Jacka (Tokarczyka, gitarzysty – red.). Dlatego gramy cały czas i ciągle dochodzi do sytuacji takich jak dzisiaj, kiedy podszedł człowiek i mówi, jak wczoraj znajomy powiedział mu, że jedzie na koncert Agressivy. Nie wiedział co to jest, ale słuchał naszych nagrań do czwartej rano. I był tu dzisiaj, szalał pod sceną, świetnie się bawił – dla takich chwil warto grać!
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Elżbieta Piasecka-Chamryk