Żurawie... fotografów
Zdjęcia żurawi autorstwa wybitnych fotografów: Waldemara Bzury, Ryszarda Czerwińskiego, Ireneusza Dziugieła, Huberta Jasionowskiego oraz Grzegorza i Tomasza Kłosowskich można oglądać w Muzeum Przyrody w Drozdowie. Wystawa „Żurawie nie znają granic” ukazuje ich życie, zwyczaje i... fotogeniczność. Była już prezentowana między innymi w Szwecji, Niemczech i Rosji. – Cieszę się, że ta wystawa trafiła do Drozdowa, zwłaszcza, że wiele tych zdjęć zostało wykonanych na terenie dawnego województwa łomżyńskiego w dolinie Biebrzy – podkreśla Marian Szymkiewicz, dyrektor Muzeum Przyrody w Olsztynie, które zebrało kolekcję liczącą 60 zdjęć.
Autorzy fotografii to jedni z najbardziej znanych mistrzów „bezkrwawych łowów”.
– Grzegorz i Tomasz Kłosowscy zainstalowali się już nad Biebrzą na stałe, a Tomasz nawet przeprowadził się z Warszawy do Białegostoku, żeby tylko mieć tam jak najbliżej – mówi Marian Szymkiewicz. – Z kolei zmarły przed pięcioma laty Ryszard Czerwiński to wybitny fotograf i filmowiec z Olsztyna, fotografujący żurawie przede wszystkim na Mazurach.
Inni autorzy fotografii prezentowanych na wystawie to: Waldemar Bzura z Krutyni oraz Ireneusz Dziugieł i Hubert Jasionowski ze Szczytna. Również Marian Szymkiewicz zaznaczył swój udział w tej ekspozycji za sprawą zdjęcia żurawiego lęgu z trzema jajami, chociaż, jak sam podkreśla, jest bardziej fotografem dokumentalistą niż artystą. Za to o żurawiach czy generalnie przyrodzie ten ornitolog i przyrodnik może opowiadać długo i barwnie
– Żuraw, to kiedyś była wielka rzadkość, ale teraz można uznać go za zwycięzcę – podkreśla Marian Szymkiewicz. – Są gatunki, które nie akceptują zmian dokonywanych przez człowieka czy rozwoju cywilizacyjnego – np. w Polsce północno-wschodniej cietrzew był bardzo rozpowszechniony, w latach 60. czy 70. to były tysiące ptaków, dzisiaj jest na granicy wyginięcia i w dolinie Biebrzy jest ich zaledwie 58. Takim gatunkiem jest też kraska, bocian biały też bardzo zmniejsza swą liczebność. Wcześniej opuścił Polskę drop, ale żurawie przystosowały się do zmieniającej się rzeczywistości i znakomicie czują się na naszych polach, więc mamy ich obecnie 5-6 tysięcy par.
Przy okazji wyjaśniło się, dlaczego żurawie na najlżejszy znak wiosny tak szybko pojawiają się nad Narwią czy Biebrzą, że nierzadko już w lutym słychać ich charakterystyczny klangor.
– Dzięki temu, że zmienia się klimat zimowiska żurawi coraz bardziej przybliżają się do nas – wyjaśnia Marian Szymkiewicz. – Kiedyś była to północna Afryka, delta Nilu, potem przez długie lata Półwysep Iberyjski. Teraz od kilkunastu lat powstały zimowiska we Francji, a ostatnio duże stada żurawi zatrzymują się na zimowiska w środkowych Niemczech, w Dolnej Saksonii. To raptem dwa dni lotu do Polski, dlatego żuraw jest jednym z pierwszych zwiastunów wiosny.
Wystawę „Żurawie nie znają granic” w drozdowskim muzeum oglądać można do połowy czerwca.
– Ta wystawa jest tu bardzo na miejscu! – zauważa Anna Archacka. – Pięknie się zbiega z początkiem wiosny, a żurawie są jej zwiastunami. Poza tym czasami nie zdajemy sobie sprawy jak przepiękne i cenne ptaki i zwierzęta żyją na naszym terenie i dopiero taka wystawa nam to uzmysławia!
Wojciech Chamryk