„Mania wolności”
„Mania wolności” to tytuł pierwszej płyty zespołu Holy Water. Łomżyńska grupa istnieje od 10 lat, ale dopiero na ten jubileusz wydała debiutancki krążek. – Ta płyta to spełnienie naszych marzeń i racjonalna potrzeba utrwalenia tego wszystkiego, co przez tyle lat robimy – podkreśla Sławek Trzcinka basista Holy Water. – I jeśli teraz byśmy tego nie wydali, to może już nigdy by do tego nie doszło! Płyta niemal w całości została nagrana w sali prób zespołu, a o tym, jak nowe bluesowe i rockowe utwory Holy Water brzmią na żywo będzie można przekonać się już w sobotę na ich urodzinowym koncercie w Miejskim Domu Kultury – Domu Środowisk Twórczych.
Pierwsze przymiarki do zarejestrowania płyty Holy Water czynili jeszcze w sześcioosobowym składzie w roku 2009, jednak odejście kilku muzyków uniemożliwiło nagrania. Kolejne podejście miało miejsce cztery lata temu, kiedy zespół zaczął już nagrywać trzy utwory demo z myślą o płycie, ale też ich nie ukończył z powodu kolejnych zmian składu.
– Wiadomo, że inaczej jest w przypadku ludzi, którzy zawodowo zajmują się muzyką i tylko grają – zauważa wokalistka Jolanta Baranowska. – Oni z tego żyją, nowa płyta jest dla nich motorem dalszej działalności i muszą ją nagrać, a u nas zawsze coś stawało na przeszkodzie.
Przy trzeciej próbie decydująca okazała się determinacja perkusisty Pawła Czerwonko, który zapoczątkował proces realizacji „Manii wolności”.
– Trzeba tu oddać sprawiedliwość Pawłowi, który swoją postawą zmotywował nas i zmobilizował do nagrania tej płyty – mówi Sławek Trzcinka.
– W zasadzie postawił nas przed faktem dokonanym, bo pojechał do Białegostoku, nagrał partie perkusji i już nie było wyjścia, trzeba było to dokończyć! – dodaje gitarzysta Bernard Krasuski.
Zajęło to prawie cały dzień – mówi Paweł Czerwonko. – Nagrywaliśmy tych siedem utworów przez osiem godzin, każdy utwór był nagrany w 5-6 podejściach, z którego wybieraliśmy to najlepsze, które trafiło na płytę. Nagrywałem z metronomem, miałem też takiego pilota – gitarę rytmiczną.
Po nagraniu w lutym bębnów, zespół zaczął nagrywać resztę materiału we własnej sali prób. Najpierw bas, potem gitary rytmiczne i solowe oraz partie wokalne, w specjalnie do tego celu zaadaptowanej, wytłumionej kabinie do nagrywania wokali.
– Na koncertach śpiewa mi się lepiej – nie kryje Jolanta Baranowska. – W studio jest ograniczenie, bo wiem, że śpiewam do jakiegoś martwego pudełka, nie do ludzi i jestem ograniczona, nie mogę się od niego ruszyć, a ja lubię na scenie chodzić, biegać i skakać!
Nagrane w Łomży ślady poszczególnych instrumentów i wokali były wysłane do studia Apollo do dalszej obróbki, zmiksowania i masteringu. Cały ten proces zakończył się w połowie października, po czym gotowy materiał trafił do tłoczni, a stamtąd już do rąk pierwszych, zniecierpliwionych długim oczekiwaniem, fanów grupy. Efektownie wydany digipack „Mania wolności” to siedem kompozycji, utrzymanych w stylistyce dynamicznego blues-rocka. Autorami muzyki są Sławek Trzcinka i Bernard Krasuski, pod tekstami podpisali się również Krasuski i Jolanta Baranowska. Słowa „Bluesa po północy” napisał zaś przed laty Dariusz Gałczyk, nieżyjący już były harmonijkarz i wokalista Holy Water. Nagranie i wydanie tej płyty było możliwe dzięki wsparciu takich firm i osób jak: sklep muzyczny Big Beat Pl, Zakłady Spożywcze BONA , JL-Bud oraz Tomasz Roszak, a zmotywowana maksymalnie grupa myśli już o kolejnym albumie.
– Mamy tę płytę, ale już niebawem nagrywamy kolejną! – mówi Bernard Krasuski. – Będzie nosić tytuł „Nie ma bluesa w Łomży” i planujemy na nią osiem utworów, mamy też już kilka kolejnych przygotowywanych z myślą o trzeciej, bo doszliśmy do wniosku, że nie ma co tego odwlekać, trzeba pójść za ciosem, kiedy jesteśmy na fali!
Jednak póki co przed Holy Water muzyczne 10 urodziny w sobotę 24 października w Miejskim Domu Kultury – Domu Środowisk Twórczych. Będą nowe utwory, płyta do kupienia, tort i liczne niespodzianki.
– Postaramy się zagrać jak będziemy potrafili najlepiej! – zapowiada Bernard Krasuski. – Jak wyjdzie, nie wiem, bo mamy przykład naszej kadry piłkarskiej, która zawsze mówi: damy z siebie wszystko i bywa różnie. My tak nie mówimy, bo wiadomo, są koncerty lepsze i gorsze, ale na pewno damy czadu!
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Paweł Wasik, Elżbieta Piasecka-Chamryk