Szkół nie trzeba zamykać... przynajmniej na razie
Tylko w kilkunastu przedszkolach i szkołach na terenie województwa podlaskiego nieznacznie przekroczone są wyznaczone pułapy zachorowalności na grypę i infekcje grypopodobne o których dyrektorzy placówek muszą informować sanepid. - Żadna szkoła z tego powodu nie została zamknięta – podkreśla Alicja Gabrylewska Państwowy Wojewódzki Inspektor Sanitarny w Białymstoku. Jej zdaniem prowadzony monitoring i „wrzawa” wokół grypy spowodowały, że wzrosła świadomość społeczeństwa. - Uczniowie którzy mają objawy chorobowe albo są zatrzymywani przez rodziców w domach, a gdy trafiają do szkoły, to nauczyciele odsyłają ich do lekarzy. To bardzo pozytywne zjawisko, bo dzięki temu zmniejsza się zagrożenie epidemiologiczne – podkreśla Gabrylewska.
Wobec możliwości wystąpienia zwiększonej zachorowalności na grypę i infekcje grypopodobne Główny Inspektor Sanitarny prowadzi monitoring absencji dzieci i młodzieży uczęszczających do szkół i przedszkoli. W związku z tym Podlaski Kurator Oświaty zobowiązał dyrektorów tych placówek do cotygodniowego przekazywania informacji o frekwencji uczniów według stanu na godzinę 13.00 w czwartek. Raporty trzeba wysyłać do sanepidu, gdy absencja uczniów w szkołach przekracza 20%, w przedszkolach 40%. Wczorajsze informacje dotarły już do Wojewódzkiej Stacji Sanitarno - Epidemiologicznej w Białymstoku. Jak podkreśla Alicja Gabrylewska Państwowy Wojewódzki Inspektor Sanitarny w Białymstoku tylko w kilkunastu przedszkolach i szkołach na terenie województwa podlaskiego nieznacznie przekroczone są wyznaczone pułapy zachorowalności. Inspektor Gabrylewska dodaje w województwie podlaskim nie ma regionów w których obserwowano by większą zachorowalność. Przypomina też, że decyzje o ewentualnym zamknięciu szkoły czy przedszkola władni są podejmować dyrektorzy placówek jeśli obserwują gwałtowny wzrost liczby chorych dzieci. Na początku tygodnia decyzje takie podjęli, po naradzie z wójtem, dyrektorzy szkół w gminie Puńsk, ale jak podkreśla szefowa sanepidu było to raczej „dmuchanie na zimne” niż faktyczne zagrożenie wybuchem epidemii.
- Po 11 listopada wszystkie szkoły w tej gminie były normalnie otwarte i nie obserwujemy tam wyższych niż w innych regionach wskaźników zachorowań – dodaje Gabrylewska.