Marszałek o cudzie nie mówił
Zgodnie z rozkazem Michaiła Tuchaczewskiego „(...) po trupie Polski wiedzie droga do ogólnego wszechświatowego pożaru”. Maszerujących na Warszawę bolszewików Polacy po raz pierwszy zatrzymali na przedpolach Łomży. Na przełomie lipca i sierpnia 1920 przez 5 dni i nocy powstrzymywali ataki na forty w Piątnicy. To wydarzenia jest przypominane w Łomży przy okazji Święta Wojska Polskiego, na pamiątkę Bitwy Warszawskiej z 15. sierpnia 1920 r. Uznanie dla broniących Łomży dowódców i żołnierzy oraz mieszkańców, którzy ze wszystkich sił ich wspierali, wyrażał Józef Piłsudski (1867 -
1935). „Bez cudu nad Narwią nie byłoby cudu nad Wisłą” - to słowa przypisywane Marszałkowi. Zdaniem historyka Adama Sokołowskiego z Muzeum Północno-Mazowieckiego w Łomży, Piłsudski nigdy ich nie powiedział. Wydarzenie nazywane „cudem nad Narwią” jest przykładem niezwykle sprawnie zorganizowanej bohaterskiej obrony miasta i zaangażowania w nią społeczności lokalnej. Wysiłek ten był wynikiem działań żołnierzy (m.in. 33 pp) i dowódców (m.in. kapitan M. Raganowicz), społeczeństwa (mieszkańcy), przywódców politycznych (m.in. prezydent W. Świderski), oraz duchowych (m.in. późniejszy biskup łomżyński R. Jałbrzykowski). Pozostaje jednak kwestia wiarygodności samego cytatu. Przytaczane zdanie nie może być traktowane jako cytat z Piłsudskiego, ponieważ, pomimo że jest rokrocznie przez naszą społeczność przywoływane, nigdy nie zostało podparte źródłem rzekomego cytatu. Nikt do dzisiaj takowego nie wskazał, a skoro nie ma źródła cytatu, to zgodnie z warsztatem historycznym nie może istnieć cytat. Z jednej strony więc, nie mamy źródła cytatu, z drugiej również jego ewentualna treść wydaje się niezgodna z kontekstem historycznym dotyczącym autora, któremu jest przypisywany. Skoro wiadomo, że Marszałek o obronie Warszawy nie mówił jako o cudzie, a mówili tak jego przeciwnicy (pojęcie „cud nad Wisłą” propagowane było przez środowiska nieprzychylne Marszałkowi i stosowane przez jego przeciwników przeciw niemu, w celu umniejszenia jego roli), tym bardziej nie wydaje się prawdopodobne, aby on sam w odniesienie do działań, które jako Naczelny Wódz firmował, mówił w jednym zdaniu o dwóch cudach: „narwiańskim” i „wiślanym”. Pozostaje wg mnie potraktowanie od lat przytaczanych słów nie jako cytatu z Piłsudskiego (bo do tego nie ma żadnych podstaw źródłowych!), ale po prostu jako wyraz zbiorowej świadomości historycznej naszej lokalnej społeczności na temat tamtych wydarzeń.
Adam Sokołowski
Muzeum Północno-Mazowieckie w Łomży
Bohaterska obrona Łomży
W lipcu 1920 podczas wojny polsko-sowieckiej front wojsk walczących zbliżał się gwałtownie w kierunku Warszawy.
Generał Michaił Tuchaczewski 23. lipca postawił swoim armiom za cel opanowanie Warszawy do 1.2 sierpnia. 27 lipca na linię rzeki Narew wyszły oddziały Armii Czerwonej, przygotowując się do natarcia na Łomżę. Łomżyński 33 Pułk Piechoty w tym okresie znajdował się na froncie północno-wschodnim. W miejscu stałej dyslokacji pozostał jego batalion zapasowy, którym dowodził kapitan Stanisław Marian Raganowicz. 28 lipca do godziny 20. batalion w sile 700 ludzi zajął forty w Piątnicy. W następnych trzech dniach obrońcy Łomży otrzymali wsparcie od wycofujących się z frontu oddziałów, m.in.: 101 Ochotniczego Pułku Piechoty i 157 Rezerwowego Pułku Piechoty. Załoga Twierdzy Łomżyńskiej osiągnęła stan ok. 3 500 żołnierzy, 8 dział, 5 lekkich czołgów. Atakujące wojska sowieckie były zwielokrotnione w stosunku do broniącej się załogi: w sile 2 Brygady, 12 Dywizji Strzelców i 3 Korpusu Kawalerii. Mimo to walki o Łomżę trwały 5 dni. Zażarta obrona miasta była możliwa dzięki męstwu żołnierzy oraz bohaterskiej postawie, niezwykłej ofiarności obywatelskiej i współdziałaniu mieszkańców miasta. Opiekowali się rannymi i przygotowywali gorące posiłki. Młodzież angażowała się w roznoszenie rozkazów. Rolnicy przywozili żywność dla wojska. Inicjatorem i organizatorem działalności był prezydent Łomży Władysław Świderski. Mimo rozkazu ewakuacji, miasta nie opuścił.Komitetem Obrony Łomży kierował ówczesny biskup pomocniczy diecezji sejneńskiej rezydujący w Łomży Romuald Jałbrzykowski. Jednak 2 sierpnia żołnierze, zagrożeni okrążeniem, wycofali się z fortów, a do miasta wkroczyli bolszewicy. W pięciodniowych walkach straty obrońców wyniosły: 35 poległych i ok. 300 rannych z mieszkańcami. Ocena bohaterstwa W 10. rocznicę obrony Łomży ppłk Stanisław Marian Raganowicz stwierdził: „Nieomal na każdym kroku walczący żołnierz na fortach odczuwał nie tylko troskliwą opiekę, ale widząc obok siebie napływających coraz liczniej ochotników z miasta i okolicy, nierzadko starców i dzieci, którzy trzęsącymi się z niemocy rękami chwytali za karabin, by - wspólnie z żołnierzem bronić ojczystej ziemi przed wrogim najazdem, widząc, jak nieraz do pierwszej linii walczących docierały niewiasty, nie bacząc na grożące niebezpieczeństwo, roznosiły posiłek i wynosiły rannych, żołnierz czuł, że nie jest odosobniony, że walczy z nim wspólnie cały Naród i że w walce tej musi ostatecznie zwyciężyć.” Także dowódca Frontu
Zachodniego Armii Czerwonej Michaił Tuchaczewski później oceniał, że było to istotne dla klęski czerwonoarmistów w wojnie polsko-bolszewickiej. „Walki naszego głównego ugrupowania frontowego nad Narwią i Biebrzą ciągnęły się w ogólnej sumie od 28 lipca do l sierpnia. Było to pierwsze nasze poważne zatrzymanie” - pisał. Wojska sowieckie zostały rozbite dwa tygodnie później w Bitwie Warszawskiej. Po 15 sierpnia 1920 zaczęły chaotyczny odwrót, a w konsekwencji Polską obroniła niepodległość. Generał Lucjan Żeligowski, świadek walk pod Łomżą, w 1930 roku potwierdzał: „...ze źródeł naszych przeciwników dowiedzieliśmy się, że nad Narwią nie tylko zyskaliśmy na czasie, ale tu dokonała się w ugrupowaniu wojsk rosyjskich zmiana tak doniosła, iż uczestnicy tej bitwy słusznie mogą być dumni, że brali w niej udział”.