Pomnik marnotrawstwa środków unijnych i miasta Łomży...
Łomża ma kolejną szansę zabłysnąć w kraju i Europie. Władze planują wybudowanie za miliony złotych nowej dwujezdniowej i szerokiej na 35 metrów, arterii komunikacyjnej... Budowa ma ruszyć już w przyszłym roku. Ulica ma mieć na początek 700 metrów długości, a docelowo około 1,5 km. „To będzie pomnik marnotrawstwa środków unijnych i miasta Łomży oraz bezmyślności i megalomanii w postaci szerokiej ulicy o niewielkim stosunkowo stopniu wykorzystania” - mówią łomżyńscy przedsiębiorcy, którzy na wieść o dwujezdniowej ulicy Meblowej ze zdumienia szeroko otwierają oczy. Bo Meblowa to dziś kilkusetmetrowej długości ślepa uliczka wyłożona płytami betonowymi w okolicach dawnego Fadomu, która prowadzi do kilku zakładów – jak sama nazwa wskazuje - meblarskich.
Połowę dwujezdniowej ulicy Meblowej mamy zbudować w ramach już realizowanego z unijnym dofinansowaniem projektu „Przygotowanie i uzbrojenie terenów inwestycyjnych w Łomży - II etap”. W rejonie ulic Meblowej i Ciepłej za blisko 24,5 mln zł mamy przygotować nieco ponad pięć hektarów dla potencjalnych inwestorów. Unia do tego przedsięwzięcia ma dorzucić nieco ponad 15 mln zł, czyli jakieś 60% kosztów, a reszta ma pochodzić z budżetu miasta, a właściwie z kredytu, jaki miasto będzie musiało zaciągnąć. Dwujezdniowa ulica Meblowa, której mamy zbudować jakieś 700 metrów, będzie jednym z największych kosztów projektu.
Ale po co?
- Temat budowy dwujezdniowej ulicy Meblowej był poruszany podczas poniedziałkowego spotkania zarządu Łomżyńskiej Izby Przemysłowo-Handlowej z prezydentem Łomży – mówi szef Izby, Maciej Zajkowski. - Faktycznie, szeroka na 35 metrów ulica Meblowa jest w planach zagospodarowania przestrzennego miasta, ale po co? Może zamiast tych kilkuset metrów ulicy dwujezdniowej, zbudować od razu dwa razy więcej jednojezdniowej i połączyć ulice Wojska Polskiego i Poznańską – proponuje Zajkowski.
Dlaczego mała ulica Meblowa miałaby być dwujezdniową arterią, zastanawiają się także przedsiębiorcy, którzy od około 20 lat mają przy niej swoje zakłady.
- Dzisiaj, w czasach kryzysu każdą złotówkę trzeba oglądać dwa razy. Budowanie dwujezdniowej ulicy Meblowej, gdy w mieście potrzebne jest uporządkowanie wielu innych dróg, wydaje się zbytnią rozrzutnością, tym bardziej, że droga ta będzie wykorzystywana w niewielkim stopniu – mówi Jerzy Karwacki, właściciel firmy Devo, największego zakładu przy Meblowej.
Zwraca on uwagę, że plan zagospodarowania przestrzennego z tak szeroką ulicą przyjmowano, gdy jeszcze nie było decyzji o przebiegu Via Baltica przez Łomżę, i związanej z nią obwodnicy miasta, oraz liczono na powstanie wielkiego centrum handlowego na Bawełnie.
- Co z centrum handlowym wyszło, wszyscy widzimy, a obwodnica i Via Baltica powstaną, jak nie za 5 to za 10 lat – mówi Karwacki dodając, że w takim wypadku ulica Meblowa nigdy nie będzie obwodnicą i będzie przewymiarowana.
Szeroka przyszłość...
Ratusz odpowiada, że dwujezdniowa ulica jest budowana na przyszłość, gdy na terenach inwestycyjnych rozwiną się nowe firmy. Dwujezdniowa Meblowa, wraz z jednojezdniownymi ulicami Poznańską i Szosą do Mężenina mają tworzyć trzeci miejski półpierścień (po ul. Sikorskiego i al Piłsudskiego) i zapewnić lepsze skomunikowanie Łomży. I choć na razie pieniądze są tylko na niespełna połowę ulicy – fragment od Wojska Polskiego, resztę dwujezdniowej Meblowej (aż do ronda na Łochtynowo w ciągu ul. Poznańskiej) urzędnicy planują zbudować do końca 2015 roku. Miasto wpisało bowiem jej budowę do projektu „Usprawnienie drogowych połączeń regionalnych w granicach Łomży - etap III”, który ma trafić na listę rezerwową RPOWP. I urzędnicy z ratusza liczą, że na ten projekt dostaną 27 mln zł unijnego wsparcia. Dodajmy, że projekt ten dotyczy przebudowy i rozbudowy łącznie ponad 5 km ulic: Przykoszarowa, Browarna, Meblowa oraz przedłużenie dwujezdniowej ulicy Zawadzkiej aż do Zawad.
Komentarz jest zbyteczny
„Pomnik marnotrawstwa środków unijnych i miasta Łomży” to właściwe określenie dla dwujezdniowej ulicy Meblowej. Można tylko dodać, że kolejny. W pływalni przy Wyszyńskiego mamy zbudowaną za pół miliona kriokomorę, której od uruchomienia już niemal przed dwoma laty nie wykorzystujemy, a co miesiąc płacimy za dzierżawę zbiornika na ciekły azot do niej około 1500 zł. Lada chwila oddamy do użytku zbudowany za miliony euro port rzeczny, w którym będą mogły cumować jednocześnie dwa statki po 24 metry długości każdy, a w zbudowanej po sąsiedzku marinie 20 mniejszych łodzi. Sęk w tym, że takiej floty na Narwi nie widziano chyba od czasów flisaków.