Rozpoczął się proces w sprawie wypadku nastolatki na basenie
Pięć godzin trwał pierwszy dzień procesu w sprawie Pauliny Sokół, która jako 16-latka uległa podtopieniu 9. kwietnia 2010 r. na basenie przy SP nr 10 w Łomży. Dziewczynka, która na wózku pojawiła się z rodzicami i starszym bratem w Sądzie Rejonowym, w wyniku niedotlenienia mózgu ma niedowład rąk i nóg oraz afazję mowy. Prokuratura o nieumyślne spowodowanie kalectwa dziewczyny oskarżyła dwóch ratowników, kierownika basenu i lekarza pogotowia. Wszyscy nie przyznają się do winy. Rodzina złożyła wniosek o ponad 360 tys. zł zwrotu kosztów dotychczasowego leczenia i rehabilitacji oraz 100 tys. zł zadośćuczynienia za poniesione cierpienia.
Zanim przedstawiono akty oskarżenia, mecenas Magdalena Stachowiak - Nosalik postawiła wniosek o przekazanie z powrotem sprawy do Prokuratury Okręgowej, w której materiał dowodowy i uzasadnienie przygotowywano ponad dwa lata.
- Podstawą ustaleń są dowody z opinii biegłych Zakładu Medycyny Sądowej i biegłego w zakresie ratownictwa wodnego – mówiła mecenas, obrońca starszego z ratowników na dyżurze feralnego dnia. - Obie opinie zostały wydane na podstawie zeznań świadków, których obecna sytuacja procesowa uległa zmianie i występują w roli oskarżonych. Istnieje konieczność weryfikacji wszelkich opinii w postępowaniu przygotowawczym, bo dotychczasowe nie mogą być dowodem w tej sprawie.
- Nie mogę tego słuchać, postępowanie przygotowawcze trwało dwa lata! - nagle stwierdziła matka Pauliny i ze łzami opuściła z córką salę sądową. Na korytarzu tłumaczyła: - Dajcie nam żyć, mamy tego dosyć. Nie ma winnych, a jest krzywda! Nie mogłam patrzeć na oskarżonych za kratami jak w klatce. To był dyskomfort!
Mecenas Remigiusz Fabiański, obrońca kierownika basenu i lekarza pogotowia, starał się przekonać sędzię, że ogólnikowy zarzut o „niewłaściwe prowadzenie dokumentacji obiektu” pozbawia kierownika i adwokata możliwości obrony. I uprzedził, że w razie podtrzymania zarzutu wnioskuje do prokuratury o dokumenty, jakie sporządzał kierownik basenu. Sąd ten wniosek również szybko oddalił.
Oskarżeni...
Prokurator Mariola Kołakowska przyznała, że zebranie dowodów trwało dość długo, ale nie ma konieczności szukania nowych dowodów. Obu ratownikom z basenu zarzuciła, m.in., nieumyślne spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu Pauliny Sokół i nienależyte wykonywanie obowiązków: brak asekuracji przy niecce sportowej i rekreacyjnej, nieprzebywanie przy krawędzi niecki, nieobserwowanie tafli wody i niewykonywanie obchodów. Kierownik basenu usłyszał kilkanaście zarzutów, związanych z organizacją pracy ratowników i obsługi oraz wyposażeniem basenu: za mało ratowników oraz ustalenia stref dozoru i przerw w pracy na posiłek, brak stanowiska z podwyższeniem (tzw. wieża), brak norm liczby osób mogących przebywać na pływalni, brak defibrylatora i monitoringu całej niecki, niezgodne z audytem rozmieszczenie sprzętu ratowniczego. Lekarz pogotowia został oskarżony o nieumyślne spowodowanie kalectwa Pauliny, zwłaszcza z powodu niewykonania intubacji i nieuciśnięcia chrząstki pierścieniowej w przełyku, aby treść żołądkowa nie wlewała się do jamy ustnej dziewczynki.
Nie czują się winni
Żaden z oskarżonych nie przyznał się do winy. Obaj ratownicy podkreślili, że jest im bardzo przykro z powodu tej sytuacji i wyrazili współczucie rodzinie poszkodowanej. Obaj odmówili składania wyjaśnień i oświadczeń oraz odpowiedzi na pytania Sądu, prokuratora i oskarżycieli posiłkowych, którymi są rodzice i brat Pauliny. Natomiast kierownik basenu na szczegółowe wyjaśnienia poświęcił ok. półtorej godziny, punkt po punkcie przeciwstawiając swoje racje zarzutom prokuratora. Zwrócił uwagę, że o wszystkich zauważonych mankamentach basenu informował przełożonych w MOSiR Łomża, takich jak przeciekająca wentylacja czy brak defibrylatora i monitoringu niecki. Zgodził się odpowiadać na pytania Sądu i swego mecenasa. Z kolei lekarz pogotowia godzinę opisywał przebieg akcji ratowniczej, którą jego zespół przejął od ratowników. Przekonywał, że mimo sześciu-siedmiu prób intubacji nie mógł dokonać z powodu napływającego do jamy ustnej mętnego płynu: wymagało to wprowadzenia rurki do głośni w krtani. Raz zrobił to bez skutku „na ślepo”. Opisywał wysiłki przy masażu serca i stwierdził, że „nie było wskazań do zastosowania defibrylatora”.
Paulina świetnie pływała
Sąd przesłuchał starszego brata Pauliny (matka jako świadek się oddaliła, zaś ojciec nie chciał zeznawać bez obecności swego pełnomocnika). Mężczyzna zeznał, że Paulina imponowała mu umiejętnościami. Chociaż była bardzo dobrym pływakiem, nie nurkowała i nie skakała do wody, bo pływaniem miała rehabilitować skoliozę.
- Nie mamy oszczędności na drogie leczenie i rehabilitację, a pieniędzy z fundacji również nie starcza – wyjaśnił poza salą sądową. - Środki z „naprawienia szkody”, o które wnioskujemy w procesie, są niezbędne na dalszą rehabilitację Pauliny. O rentę za uszczerbek na zdrowiu będziemy się ubiegać niekoniecznie od oskarżonych. Ten wypadek zdarzył się na obiekcie, zarządzanym przez instytucję, należącą do miasta.