Plastikowe palmy to symbol nowej jakości?
Przed basenem przy ulicy ks. kard. Stefana Wyszyńskiego niespodziewanie wyrosła plastikowa palma. Ma kilka metrów wysokości, i kilka także plastikowych kokosów. - Przed basenem stanęła jedna palma, symbolizująca zmiany, jakie zachodzą i będą zachodzić sukcesywnie, zależnie od naszych możliwości finansowych – wyjaśnia Andrzej Modzelewski, dyrektor MOSiR-u. - Nazwę zmieniliśmy z pływalni miejskiej na park wodny. Palma ma być naszym logo, znakiem rozpoznawczym parku wodnego. Widoczna od kilku dni dla wszystkich, bo stojąca na chodniku przed wejściem głównym, palma kosztowała 2500 zł netto. Wewnątrz znajduje się jeszcze 5 mniejszych za kolejne 2500 zł.
- Palma jest chwytem marketingowym, żeby przyciągała więcej klientów do korzystania z kąpieli, spa i saun na basenie – mówi dyrektor Modzelewski. - W środku pojawiło się pięć mniejszych palm, a jak się spodobają, to może być ich więcej. Zobaczymy, może pojawią się inne elementy egzotyczne. Na razie innej egzotyki nie ma.
Jak przekonuje dyrektor, koszty zakupu palm nie były duże. Palma przed basenem kosztuje 2 500 zł netto; pięć mniejszych, różniących się między sobą trochę wysokością – około 500 zł brutto za sztukę.
Zmiana nazwy z pływalni na park wodny i plastikowe palmy to niejedyne zmiany, jakie nastały „na basenie” przy ul. kard. Stefana Wyszyńskiego.
- Oprócz tego, planujemy zmianę cennika, żeby w ramach ceny jednego biletu można było korzystać ze wszystkich atrakcji. Zostanie zniesiony obowiązek wchodzenia w kąpielówkach - slipkach, będzie można wchodzić w spodenkach kąpielowych - z nogawkami, oraz zostanie zniesiony obowiązek noszenia czepka – wylicza dyrektor MOSiR.
Oficjalne otwarcie „nowego” parku wodnego ma odbyć się 14. września.
Komentarz
Wcale nie tak dawno palma kokosowa była symbolem marnotrawstwa pieniędzy przy budowie biurowca Parku Przemysłowego Łomża. Drzewko „żywe” miało rosnąć w obszernym holu czarnego budynku przy ul. Sikorskiego. Ostatecznie wyśmiewaną palmę, pod pozorem koniecznych oszczędności, wraz z doniczką i jedną z wind, usunięto z projektu. Później przekonywano, że to wszystko nieprawda, bo palmy nigdy w planach biurowca nie było... Nie było jej nawet wtedy, gdy odpowiadając na pytanie jednego z potencjalnych oferentów prezes PPŁ napisał, że dostarczenie i posadzenie palmy kokosowej wysokości około 3 metrów jest w zakresie przetargu na budowę biurowca.
Teraz takich śmieszności już nie robiono. Ot, po prostu, kupiono palmy i już. Z egzotycznych elementów przydałoby się jeszcze kupić małpy.