Gazeta Bezcenna nr 121
Gdyby wszystkich polskich policjantów przenieść do USA, a z Ameryki przenieść funkcjonariuszy do Polski, to w naszym kraju wystrzelano by wszystkich bandytów, a w Stanach wszystkich naszych policjantów. Ten stary dowcip z brodą, obrazuje obecnie stosunek niektórych kierowców do funkcjonariuszy z łomżyńskiej drogówki.
Najwięcej problemów łomżyniacy mają z poruszaniem się po skrzyżowaniu ulicy Sikorskiego z Aleją Legionów - mówi sierż. szt. Wojciech Fabin z Sekcji Ruchu Drogowego KMP w Łomży. To skrzyżowanie jest wyjątkowe. Mieszkańcy przyzwy-czaili się do tego, że dozwolone jest zawracanie na ulicy Sikorskiego, tak było jeszcze przed remontem skrzyżowania. Teraz, jadąc na przykład tą ulicą obok dworca od strony targowiska, nie można na skrzyżowaniu zawrócić, kiedy działa sygnalizacja świetlna. Przed modernizacją nawierzchni i systemu oświetlenia sygnalizacyjnego taki manewr był dozwolony. W każdym przypadku i o każdej porze. Obecnie cały "problem" tkwi w określeniu kierunku jazdy, jaki widnieje na świetle przeznaczo-nym dla pasa ruchu, z którego skręcamy w lewo. W myśl obowiązującego prawa, na skrzyżowaniu wyposażonym w sygnalizator kierunkowy (S3), taki sam jaki zainstalowano na lewoskręcie skrzyżowania Sikorskiego z Legionów, musimy jechać we wskazanym kierunku. Fakt, że nie ma tam wcześniej znaku zakazującego zawracania, nie wpływa na organizację ruchu. Kierowcy doszukują się tu pogwałcenia starej zasady prawa, że "co nie jest zabronione, jest dozwolone". Interpretacji policji przychodzi tu z pomocą jeszcze jeden element, znak nakazu jazdy w określonym kierunku (C4). W tym więc przypadku "co jest nakazane nie musi być zabraniane". Dodatkowych informacji na temat regulacji prawnych dotyczących zachowania na wspomnianym skrzyżowaniu można szukać w Rozporządzeniu Ministrów Transportu i Gospodarki Morskiej oraz MSWiA w sprawie znaków i sygnałów drogowych oraz w Prawie o Ruchu Drogowym. Temat sygnalizatora S3 jest również często podnoszony na motoryzacyjnych forach internetowych, a ich użytkownicy dodatkowo radzą zajrzeć do Rozporządzenia Ministra Infrastruktury z 3 lipca 2003r. Policjanci twierdzą, że w przypadku łomżyńskiego skrzyżowania w większości przypadku dokonywali pouczeń. W większości, to jednak nie znaczy, że we wszystkich. Sierż. Wojciech Fabin, tym, którzy chcą zawracać na Sikorskiego, jadąc przy dworcu PKS radzi najpierw skręcić w prawo, później zrobić nawrót przy skrzyżowaniu: Legionów-Dworcowa-Mickiewicza. Natomiast podążając ul. Sikorskiego w przeciwnym kierunku można zrobić nawrót na wysokości wjazdu do tartaku. Warto jeszcze nadmienić, że wspomniane skrzyżowanie Legionów z Mickiewicza nie jest wyposażone w sygnalizatory kierunkowe i można tam zawracać bez przeszkód. Stosowanie się do konieczności wyżej wymienionych zachowań pozwoli zaoszczędzić trochę pieniędzy w przypadku, kiedy w okolicy będzie znajdował się patrol drogówki.
To jednak nie jedyne skrzyżowanie, które nastręcza kierowcom sporo kłopotów. Przykładem kolejnych drogowych dylematów może być nawrót na skrzyżowaniu ul. Zawadzkiej z Księcia Janusza. Od powstania tam supermarketu Stokrotka, ruch w tym miejscu jest bardziej intensywny. Częstym problemem kierowców jest tu ustalenie czy pierwszeństwo przejazdu ma ten, który właśnie zawraca na skrzyżowaniu czy ten, który z ul. Księcia Janusza skręca w prawo. Fabin potwierdza, że problemem kierowców może być brak znajomości zmiany przepisów. Dawniej działała "zasada prawej ręki" i najpierw skrzyżowanie opuszczał ten, który skręcał w prawo. Obecnie, uprzywilejowany jest ten samochód, który znajduje się na drodze z pierwszeństwem przejazdu. W tym i podobnych przypadkach, najpierw zawracamy, później dopiero włączamy się do ruchu. Oczywiście w obydwu przypadkach uważając na tych, którzy jadą prosto.
We wszystkich tych przypadkach warto przyswoić sobie te zasady, bowiem ich złamanie może nas niemało kosztować. Za niedozwolony manewr zawracania możemy zostać ukarani mandatem do 500 zł. oraz 6-ma punktami karnymi. Taką samą karę przewiduje taryfikator, jeżeli doprowadzimy do stłuczki. Nieostrożne manewrowanie autami, które coraz częściej w Łomży prowadzi do wypadków i potrąceń na przejściach dla pieszych zagrożone jest nawet karą kilku bądź kilkunastu lat pozbawienia wolności.