Ostatni zajazd na region
Ostatni taki zajazd. Więcej nie będzie. Przynajmniej do następnych wyborów. Będą na pewno jeszcze nas odwiedzać, ale to, co działo się na początku tygodnia, długo się nie powtórzy. Politycy zostawili nam setki miliardów złotych. Na budowę samych tylko torów mamy prawie 70 mld w twardej polskiej walucie. Jak doliczyć do tego miliardy, które dostaliśmy na drogi, przemysł, turystykę, sport, becikowe… A propos, Rodacy, trzeba brać się do roboty!
PiS obiecuje tyle miejsc pracy, że trzeba brać się do poważnej pracy. Trzeba zadbać o przyrost naturalny, bo samymi imigrantami tego nie obrobimy. Teraz się człowiek trochę pomęczy, a później odpocznie na emeryturze zagwarantowanej przez PO. Zresztą, z samych składek na ZUS i NFZ, których już nie trzeba będzie płacić, odłożyć można sporą sumkę.
Oczywiście, ma to wszystko tyle wspólnego z rzeczywistością, co sondaże z wynikami wyborów. Wyjazdowe posiedzenie rządu jest warte tyle, ile zanieczyszczenie powietrza powstałe w wyniku tegoż. Rząd obiecał najwięcej. Opozycja obiecać jeszcze tyle nie może. To znaczy, mogłaby, gdyby nie ograniczała jej wyobraźnia. Tak więc, ci od prawa do lewa zostali mocno przez rząd przelicytowani. Rząd, który wyobraźnię ma bardzo mocno rozbudowaną, po prostu bierze udział w kampanii wyborczej. Wespół w zespół atakują wybrane regiony kraju. Tym razem zajechali na Podlaskie. Licytacja przedwyborcza jest ostateczną i prawdziwą wartością tych obietnic.
Po wyborach, niezależnie od tego, komu uda się utworzyć nowy rząd, okaże się, że pieniędzy nie ma. Trzeba będzie się jakoś z tego wytłumaczyć. Dowiemy się, że realizacja obietnic wymaga wprowadzenia szeregu zmian prawnych. Nowi posłowie będą musieli się z tematyką zapoznać. Nawet tym, którzy mają prawnicze wykształcenie, zajmie to szmat czasu. Nie są zbyt lotni. Gdyby byli, już dawno biegaliby w adwokackich lub sędziowskich togach. Opinia trudno dostępnych korporacji prawniczych wcale nie jest wytłumaczeniem, że ich tam nie ma. Swoją drogą to zabawne, że sędzia nie może być posłem, a gangster tak. Nawet jeżeli posłowie jakoś przebrną przez procedury legislacyjne, to przecież takich gigantycznych kwot nie można lekką ręką oddać ludziom. Każdy dobrze opłacony obywatel zaraz poszedłby na zakupy. Do południa skończyłaby się pasztetowa w Biedronce, a sandały z prawdziwej sztucznej skóry chodziłyby w Lidlu po tysiąc złotych za sztukę. Inflacja zamordowałaby polską gospodarkę. Trzeba być odpowiedzialnym.
Politycy kłamią niemal bez przerwy, ale tegoroczne przedwyborcze kłamstwa są wyjątkowej natury. Bezczelne, obrażające ludzką inteligencję. Oni już chyba nawet nie potrafią być cyniczni.
W tumulcie nierealnych obietnic na większą uwagę zasługuje ktoś, kto zdecydował, że na łomżyński basen przy Wyszyńskiego nie trzeba już wchodzić w czepku. Ten, bez wątpienia, skok cywilizacyjny i kulturowy w mieście godzien jest większej uwagi niż obiecywanie każdemu i na wszystko nie swoich pieniędzy.