Niepokój na roli, czyli rola niepokoju
Rozpoczął się Wielki Post. I choć pogoda zaczynała rozbudzać wiosenne marzenia, trzeba jeszcze trochę poczekać. Zresztą mróz przyszedł. Wprawdzie lekki, ale wiatr w roli wścibskiej baby potęguje odczucie chłodu. Nic nie szkodzi, nadszedł wszak czas umartwiania. Taki powiew średniowiecza w nowoczesnym świecie bez granic i historii. Można, oczywiście, o tym dyskutować, trzaskając się po gębach światopoglądowymi argumentami, ale tylko w zacisznym kącie przy kaloryferze lub kominku. Sama dyskusja już niebawem się rozpocznie, świat nasz wszak coraz częściej szarga wszelkie świętości i z coraz rzadszymi pozorami szacunku odnosi się do tych, dla których te świętości są istotne.
Pozwolę więc sobie obwieścić rychły koniec Wielskiego Postu, ale nie ostatków. Te są już kolejnym punktem na handlowej mapie świata rządzonego przez kapitał. Trwa sprawdzanie przydatności ostatnich dni karnawału do pomnażania zysku. Wielski Post przetrwa tak długo, jak będzie trwał sprawdzian. Dłużej, kiedy ewentualnie okaże się, że ostatki się sprawdzają w konsumpcji dóbr i usług. Można więc filozofować na ten temat, ale nie na wolnym powietrzu, bo wystać na tym wygwizdowie nie sposób. A chłopy muszą!
Wraz z nadejściem Wielkiego Postu, wróciły na drogi rolnicze blokady. Rebelia właśnie ruszyła na stolicę. Są plany, by zrobić premier i ministrom prawdziwy warszawski kocioł. Tym razem partyzantki chłopskie udadzą się bez ciężkiego sprzętu. Trzeba zrobić wcześniej rozpoznanie bojem. Już Jagiełło udowodnił, że lekkozbrojni nadają się do tego najlepiej. Dosyć żartów. Gospodarze znaleźli się w trudnej sytuacji, ponieważ handel zaczął zżerać własny ogon, a niewidzialna ręka rynku okazała się wcale nie taka niewidzialna. Władimir wprowadził embargo, od Aleksandra przyszły chore dziki i misterny plan zarabiania na rolnikach posypał się jak domek z kart. Dzisiejsza produkcja chłopska jest zbyt mała, by zaspokoić głód wszystkich, którym płacą rachunki. Oczywiście, można tam dobrze zarobić, kiedy cena jest wysoka, produkty jednak podlegają ogromnych wahaniom cenowym. Zupełnie co innego jest w sklepie i kosztach produkcji. Rolka folii, którą można owinąć kilka popularnych bel z sianokiszonką, kosztuje czasem niewielką pensję. Jej cena nie spadła, mimo że jest zima i nic się nie owija.
Mamy materiał wybuchowy, konieczny jest więc zapalnik. Rolę tą doskonale odgrywa Sławomir Izdebski, rozkręcają się też szefowie innych central związkowych. Solidarność Rolników Indywidualnych, mimo fatalnego początku, nadrabia straty w wyzywaniu ministra i całego rządu i powoli zaczyna wracać do roli poważnego związku na wsi. OPZZ Izdebskiego zbiera na blokadach listy poparcia i ani chybi niebawem wystartuje. Po cichu wspiera ich PSL, bo to, że „Sawicki musi odejść” jest dla nich mniej kłopotliwe, jak to, że PiS może przyjść. Odebrane „pisiakom” chłopskie głosy to większa szansa na zachowanie koalicji i rządzenie do końca świata.
To, że chłopy idą na Urząd Rady Ministrów, ich prawo i ogromna racja. Z blokad mogliby jednak zrezygnować. Gospodarze wzięli za zakładników tych samych, którzy odegrali już podobną rolę w proteście lekarzy. Ludzie zaczynają już być zmęczeni. Co chwilę ktoś nas bierze w jasyr. Może powinniśmy się wynajmować za pieniądze.
Mariusz Rytel