21.10 do Łomży*
Świat się zmienia. Ustaliliśmy to już dawno. Globalnie rzecz jasna. Pozostają jednie, bohatersko bronione przez rzesze, urzędnicze reduty państwa etatystycznego. Przykład pierwszy: port rzeczny nad Narwią. Doskonały pomnik „nowej pary jeans”, kiedy bielizna jest znoszona do granic znoszenia, a nie stać nas na nową. Od powstania planów, bulwary traktowane były jako przyszły makijaż miasteczka z problemami. Czepiam się? Oczywiście! Któż nie ma dziś problemów? Samorząd natomiast jest od tego, żeby takie atrakcje ludziom organizował. No dobra. Zgoda. Pytanie zasadnicze, kiedy ludź ma z tego korzystać?! Tu już pojawiają się schody do wody.
W niedzielę, a więc w czasie gdy ludzie mają „po kościele”, przed nim lub pomimo niego najwięcej wolnego czasu, nasz port rzeczny i „zatoka” z jednostkami pływającymi przypomina silnik samochodu z komisu. Żeby nie wiem, z której strony to wszystko oglądać, cmokać, obwąchiwać to i tak do środka nie wejdziesz! Przecież to również czas wolny dla urzędników i pracowników instytucji publicznych. Oni też mają prawo oglądać, a nie tylko być oglądani! Dzień wcześniej oficjalnie otwarte, dzień później równie dobrze mogłoby pójść do generalnego remontu na dwa lata. Nikogo z tam zatrudnionych, by to pewnie nie zmartwiło.
Był to przykład nowości w samorządowej działalności. To się wszystko na pewno jeszcze poukłada i rozwinie. Wszyscy będą zadowoleni. Mamy port, jeszcze parę lat i będzie mała flota śródlądowa. Załopocze kiedyś flaga Łomży nad Piątnicą, załopocze!
Jeżeli kiedyś idąc ulicą usłyszycie, że coś łomocze to być może będzie to pomysł w głowie kogoś odpowiedzialnego za inne publiczne przedsiębiorstwa. W tej pustce nie da się tego nie usłyszeć. Weźmy na przykład takie Przedsiębiorstwa Komunikacji Samochodowej. Z misją godną telewizji publicznej i podobnym brakiem kontaktu z rzeczywistością. Na białostockim dworcu znalazłem dwa różne rozkłady jazdy. Do tego jeden w internecie, różniący się od wspomnianych. Na łomżyńskim, pani w okienku „ręczyła” za godziny przyjazdu i odjazdu tylko autobusów rodzimego PKS, wszystkie inne mało ją obchodziły. Godziny na ogół nie zmieniają się od lat. Autobusy na ogół jeżdżą z obliczonym spóźnieniem. Ci, którzy korzystają regularnie może się znają, ci którzy mają okresowy problem z samochodem, mogą sobie wnioskować o urlop bezpłatny.
Jeżeli ktoś jeszcze, kiedyś zdziwi się, że łomżyńska piesza pielgrzymka do Częstochowy jest wyjątkowo liczna, niech spojrzy na rozkład jazdy PKS. W tym mieście innej możliwości kontaktu ze światem nie ma.
Nie ma popytu, ktoś powie i będzie miał trochę racji. Jednak czy ktoś stara się ten popyt ożywić? PKS-y stają się sztuką dla sztuki. Miejscem pracy smutnej pani w okienku i wszystkowiedzących kierowców z tanim paliwem w Kolnie. Mową trawą, będzie gadanie marszałków i całej samorządowej wysokiej izby o integracji województwa jeżeli nie będzie sensownej komunikacji między miastami i regionami. A może to tylko łomżyńska dola.
Do Suwałk, oprócz publicznej dociera jeszcze komunikacja prywatna, a pewien tamtejszy naukowiec jest autorem pierwszego polskiego satelity. Można więc śmiało zaryzykować, że kiedy ktoś z Suwałk dotarł do kosmosu, ktoś z Łomży ma problem z dotarciem do Jeżewa!
Mariusz Rytel
*z Białegostoku, kursuje chyba tylko w niedzielę