Myśli i myśliciele (teoria ewolucji)
Ewolucja nie zna granic. Ostatnio w bardzo dużym stopniu dotknęła sfery religii, co wywołać może sporą rewolucję. Niedawno świat obiegła informacja na temat powstania nowego kościoła, nawet kilku nowych kościołów. Wszystkie powstały w USA a jakże i są po Hollywood kolejną nadzieją na hit eksportowy. Po pierwsze ktoś wpadł na pomysł, żeby nabożeństwa przypominające te tradycyjne ubogacić szklaneczką piwa. Kto wypije najwięcej ten może liczyć na specjalne względy. Może nawet ministrem zostanie... znaczy ministrantem.
To nie koniec pomysłów na nowe kościoły. Powstają również takie, które troszczą się o niskie ceny paliwa. Modły przy dystrybutorze przyciągnęły ponoć więcej widzów przed odbiornikami światowych stacji telewizyjnych niż informacje o kryzysie w Gruzji. Chrzczone paliwo! To może być z kolei nasza szansa na utrzymanie w Polsce wysokiego wzrostu gospodarczego. Przyglądając się ostatnio światowym pomysłom na wciągnięcie sacrum do show biznesu i sprowadzenia idei religii do poziomu mułu w bajorze, zupełnie niechcący i nie wiedzieć czemu, odniosłem wrażenie, że podobne sytuacje zdarzają się również w naszym kraju.
Były wicepremier Grzegorz Kołodko ostatnio w Białymstoku przekonywał młodzież akademicką do liberalnej polityki ekonomicznej. Nie mam wielu zastrzeżeń do owej. Wręcz przeciwnie, nie jest tajemnicą, że takie podejście do sprawy na Świecie przyczyniło się najbardziej do owego Świata rozwoju. Dzięki temu prawie połowa gospodarstw domowych w naszym kraju posiada komputer. Można, napisane na owym komputerze, mniej lub bardziej przemyślane przemyślenia publikować w internecie. Dzięki temu jeszcze wcześniej upowszechniła się telewizja, telefony komórkowe, przemysł motoryzacyjny, wszelkiej maści AGD, a nawet kolej czy maszyny parowe. Nawet jeżeli ktoś twierdzi, że postęp był możliwy tylko dzięki przeniesieniu tych technologii z tajnych laboratoriów wojskowych w powszechne użytkowanie cywilne, to stało się tak dzięki liberalnej polityce w podejściu do militarnych zdobyczy naukowych.
Problem w tym, że trochę nie wiadomo co myśleć, kiedy ktoś w definicji opisującej teraźniejszą ekonomię twierdzi, że najlepszą odpowiedzią na pytanie: Dlaczego tak się dzieje, jak się dzieje? , jest: Bo wiele rzeczy dzieje się naraz. Nie wiem czy można taką definicję jeszcze bardziej uprościć mówiąc, że dzieje się tak w ekonomi, bo się dzieje i nikomu nic do tego. Analogia z tworzeniem kościołów jest tu taka, że po kilku takich sformułowaniach człowiek oczekuje od prelegenta słów w rodzaju biblijnego Jestem, który jestem. Byłby to chyba największy przejaw liberalizmu jaki kiedykolwiek został gdziekolwiek zaprezentowany, biorąc pod uwagę seksualną tolerancję, zabijanie nienarodzonych czy klonowanie wszystkiego gdzie bądź. I wcale nie można byłoby się dziwić jeżeli prelegent oczekiwałby nagrody Templetona za pokonywanie barier między nauką a religią. Może więc jest coś na rzeczy w innym twierdzeniu, że liberalizm bez konserwatywnego homonta może nas nazbyt ponieść, ale i tak od pewnego momentu ten tekst jest przeteoretyzowany.
W toku żeglugi po meandrach przemyśleń człowiek nie może być nawet pewien czy Kopernik na pewno nie była kobietą.
Mariusz Rytel