Przejdź do treści Przejdź do menu
środa, 18 grudnia 2024 napisz DONOS@

piątek 29.06.2007

Gazeta Współczesna - Wracają dziś do pracy! Gazeta Współczesna - Marzenia na wiele lat Gazeta Współczesna - Pijany kierowca rajd zakończył na ścianie bloku Gazeta Współczesna - Złapali Capone Kurier Poranny - Marszałkowi się należy Gazeta Wyborcza - Łomżyńscy ciepłownicy chcą podwyżek Gazeta Wyborcza - Partie zawłaszczają województwo

Gazeta Współczesna - Wracają dziś do pracy!
Łomżyńscy lekarze po sześciu tygodniach strajku wracają dziś do pracy. Do porozumienia doszło dzięki marszałkowi województwa Dariuszowi Piontkowskiemu, który w piątkowe popołudnie spotkał się ze strajkującymi i dyrektorem placówki. W obecności marszałka dyrektor zagwarantował zatrudnienie wszystkim protestującym medykom.
- Proponujemy lekarzom kontrakty zadaniowe - tłumaczy Dariusz Piontkowski. - Nie są one obligatoryjne dla wszystkich. Lekarze mogą przejść na kontrakty lub nadal pracować na umowach o pracę.
Kontrakty zadaniowe to takie, które gwarantują część bazową pieniędzy na dany oddział, a reszta pensji lekarza to wynagrodzenie za wypracowane usługi medyczne. Warunkiem zawarcia umowy kontraktowej jest wola wszystkich medyków pracujących w danym pionie medycznym.
- Nie może być sytuacji, że np. na oddziale i w poradni okulistycznej jeden lekarz pracuje na kontrakcie, a drugi na umowę o pracę - tłumaczy Marian Jaszewski, dyrektor placówki. - Albo na kontrakt przechodzi cały pion medyczny, albo nikt.
więcej: Gazeta Współczesna - Wracają dziś do pracy!

Gazeta Współczesna - Marzenia na wiele lat
Łomża Cudów nie będzie. To nie ulega wątpliwości dla nikogo. Ale może być otwarte, przyjazne i zamożne miasto.
Zrównoważony - to kluczowe słowo w dokumencie, nad którym pracowali naukowcy, a potem debatowali łomżyńscy radni. Bo już "strategia" i "rozwój" to po prostu terminy obowiązkowe w tego rodzaju opracowaniach.
Młodość z pomysłami
A zatem jakie ma być miasto nad Narwią według autorów "Strategii zrównoważonego rozwoju miasta Łomża do 2020 roku"?
- Mam nadzieję, że będzie otwarte i pełne młodych ludzi ze wspaniałymi pomysłami - mówi Jerzy Brzeziński, prezydent miasta. - I że będzie większe.
Tej prognozy nie podziela Marek Ziółkowski, naukowiec ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie, który wraz z Jackiem Sierakiem opracował dokument.
- Raczej nie spodziewałbym się, że mieszkańców zacznie przybywać, zresztą nie tylko w Łomży, ale także w kraju - mówi Ziółkowski. - Ale myślę, że możliwe jest zatrzymanie odpływu młodych ludzi.
W jego ocenie, będzie to możliwe, gdy Łomża w 2020 roku osiągnie średni poziom zamożności miast europejskich. A drugi warunek to postawienie na "wielofunkcyjność" miasta.
- Regionalny ośrodek edukacji, kultury, rekreacji może być magnesem dla wielu młodych ludzi, pragnących mieszkać tam, gdzie jest spokojniej i taniej, niż w wielkich metropoliach - tłumaczy Marek Ziółkowski.
Receptę na osiągnięcie takiego poziomu zamożności, który stanowiłby zachętę do pozostania w Łomży naukowiec ma dosyć prostą.
- Ciężka i systematyczna praca, wspieranie inicjatyw mieszkańców, przedsiębiorców i czujne poszukiwanie pieniędzy w licznych zewnętrznych funduszach - twierdzi pracownik SGH.
więcej: Gazeta Współczesna - Marzenia na wiele lat

Gazeta Współczesna - Pijany kierowca rajd zakończył na ścianie bloku
Dobrowolnie zamierza się poddać karze 34-letni Grzegorz K., mieszkaniec Łomży. Jeżeli sąd przystanie na warunki, jakie uzgodnił z prokuraturą, będą to dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na lat pięć i kilkutysięczna grzywna. Szczególnie dotkliwe będzie zapewne dla Grzegorza K. pozbawienie go prawa jazdy aż na 10 lat.
Wydarzenia opisane w akcie oskarżenia, który przygotowała Prokuratura Rejonowa w Łomży, zbulwersowały mieszkańców miasta w lutym tego roku. Zaczęło się od anonimowego sygnału, jaki dotarł do policji od mieszkańca ulicy Łąkowej, który zauważył "niepewnie” jadący samochód.
Policyjny patrol szybko dotarł na miejsce. Kierowca bmw, zamiast się zatrzymać na wezwanie funkcjonariuszy, przyspieszył. Rozpoczął się pościg ulicami. Uciekinier dotarł na ulicę Bernatowicza. Próbował wjechać między bloki, ale zrobił to za szybko i auto zatrzymało się na ścianie jednego z budynków.
Badanie alkomatem wykazało, że Grzegorz K. miał we krwi ponad 1,5 promila alkoholu. W dodatku nie powinien w ogóle siadać za kierownicą, bo prawo jazdy stracił już wcześniej za... jazdę po pijanemu. A na domiar złego, w takim stanie wiózł samochodem swoją 11-letnią córkę. 
więcej: Gazeta Współczesna - Pijany kierowca rajd zakończył na ścianie bloku

Gazeta Współczesna - Złapali Capone
Grajewo Około 200 litrów czystego spirytusu, 357 kapsli do butelek oraz 161 paczek papierosów znaleźli grajewscy policjanci w mieszkaniu 74-letniego Aleksandra M. z Grajewa.
Z oskarżenia prokuratora będzie on odpowiadał przed sądem rejonowym. Mężczyźnie został przedstawiony zarzut posiadania i handlu napojami spirytusowymi oraz papierosami bez polskich znaków skarbowych akcyzy. Grozi za to kara do dwóch lat więzienia.
- W środę około godz. 7.30 policjanci na podstawie ustaleń poczynionych w trakcie działań operacyjnych zaczęli obserwację budynku mieszkalnego przy ulicy Rolnej - informuje mł. asp. Andrzej Łagodziński, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Grajewie. - Ten mężczyzna od dawna notowany był na policji i karany kiedyś za handel alkoholem. Teraz okazało się, że rozwinął proceder na niespotykaną u niego wcześniej skalę.
Z zebranych wcześniej przez funkcjonariuszy informacji wynikało, że mieszkający w tym budynku Aleksander M. nadal trudni się handlem alkoholem i papierosami z przemytu, bez polskich znaków skarbowych akcyzy.
Potwierdziła to zasadzka przygotowana przez policję. Policjanci z samego rana zatrzymali niczego nie spodziewającego się mężczyznę, idącego na bazar z przygotowanym do sprzedaży alkoholem i papierosami. Oprócz tego 14 gotowych do sprzedaży butelek policjanci znaleźli w domu, a 200 litrów w plastikowych baniach czekało do rozlania. W mieszkania był tez sprzęt do rozlewania i kapslowania butelek. Według policji, prawdziwa manufaktura.
więcej: Gazeta Współczesna - Złapali Capone

Kurier Poranny - Marszałkowi się należy
Krzysztof Putra dostał w ubiegłym roku prawie 11 tysięcy złotych nagrody od firmy "Lech” za niecałe dziesięć miesięcy prezesowania w 2005 roku.
Nikt nie wiedziałby o nagrodzie, gdyby Kancelaria Senatu nie opublikowała oświadczenia majątkowego Krzysztofa Putry. Wśród dochodów za poprzedni rok, wicemarszałek wykazał właśnie nagrodę z "Lecha” w wysokości 10,493 tys. zł.
- Krzysztof Putra otrzymał nagrodę roczną w wysokości 10,596 tys. zł - prostuje Urszula Sienkiewicz, rzecznik prezydenta Białegostoku.
Żaden z pracowników "Lecha” nie wie, za co przyznano nagrodę Krzysztofowi Putrze.
- Nie wie pani? Marszałkowi się należy - żartują.
Putra: To rutyna
Ale ogólna sytuacja w "Lechu” nie jest za wesoła. To właśnie w 2005 roku firmą zaczęła interesować się Najwyższa Izba Kontroli i prokuratura. Chodziło o oczyszczalnię odcieków w Hryniewiczach, która podlega pod "Lecha”. Została odebrana pięć lat temu i jak nie działała, tak nie działa do dzisiaj. Ale miasto kosztowała cztery miliony złotych.
Marszałek Putra nie podziela tych zastrzeżeń.
- Takie nagrody to rutyna. Jeśli spółka ma pozytywne wyniki, to jej prezes dostaje nagrodę za swoją roczną działalność - twierdzi Krzysztof Putra.
więcej: Kurier Poranny - Marszałkowi się należy

Gazeta Wyborcza - Łomżyńscy ciepłownicy chcą podwyżek
W spór zbiorowy z zarządem spółki weszli pracownicy Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej w Łomży.
Głównym udziałowcem tej firmy jest łomżyński magistrat. Średnie zarobki załogi (z wyłączeniem zarządu) w tym zakładzie przekraczają ponad trzy tysiące złotych brutto, ponadto wszystkim zatrudnionym przysługuje roczna premia w wysokości ponad ośmiu procent dochodów z ostatnich dwunastu miesięcy. Wczesną wiosną ciepłownicza "Solidarność" doszła do wniosku, że to za mało i zaczęła się domagać się podwyżki o 100 zł dla każdego z pracowników. W ostatnim czasie podniosła swoje żądania do 300 żł. W międzyczasie zarząd przedsiębiorstwa zgodził się na 150 zł, w sprawie nowych postulatów płacowych jednak ustąpić nie chce, twierdząc, że firmy na to nie stać.
W środę zatrudnieni w spółce przyszli na radę miasta Łomży prosić o pomoc w sporze z zarządem MPEC. Radni doszli do wniosku, że jak na razie spór jest wewnętrzną sprawą firmy i w związku z tym łomżyński samorząd nie będzie się angażował w negocjacje.
więcej: Gazeta Wyborcza - Łomżyńscy ciepłownicy chcą podwyżek

Gazeta Wyborcza - Partie zawłaszczają województwo
Najlepszą rekomendacją jest partyjna legitymacja - tak różne stanowiska w regionie obsadzają zarówno PiS, jak i PO.
Gdy Polską dwa lata temu rządziło SLD, będące wówczas w opozycji PiS i PO na każdym kroku atakowały lewicę za upartyjnianie państwa. Równocześnie zapowiadały, że pod ich rządami nie będzie przyzwolenia na takie praktyki. W przypadku obu partii okazało się to czczymi obietnicami bez pokrycia. Konkursy nadal w wielu wypadkach są konkursami wyłącznie z nazwy, co gorsza często z nich w ogóle zrezygnowano. Zamiast nowej jakości i stawiania na specjalistów, wciąż mamy do czynienia z dokładnie takimi samymi, jak w czasach rządów SLD, praktykami. W zasadzie więc odnowa moralna państwa, w tej przynajmniej materii, polega wyłącznie na wymianie partyjnych szyldów.
Dobry, bo nasz
W Podlaskiem prym w tej materii wiedzie, z racji największych możliwości, PiS. Po objęciu przez tę partię władzy ze stanowiskami pożegnali się kurator oświaty i konserwator zabytków, oboje jednoznacznie kojarzeni z poprzednią władzą i co trzeba podkreślić, nie najlepsi merytorycznie. Ale uzasadnienie ich odwołania było w obu wypadkach tak samo enigmatyczne: utrata zaufania. Potem, chociaż w konkursach na oba stanowiska startowali przedstawiciele różnych środowisk, objęły je osoby blisko związane z rządzącymi: protegowana wiceministra spraw wewnętrznych i administracji Jarosława Zielińskiego Jadwiga Szczypiń i blisko związany z ówczesnym wojewodą Janem Dobrzyńskim wieloletni pracownik białostockiego urzędu miejskiego Andrzej Nowakowski. W wypadku obu konkursów niezależni obserwatorzy mieli zastrzeżenia co do ich przebiegu. Pierwszy nawet - to już w wyniku starć frakcyjnych wewnątrz samego PiS, był na żądanie ministra edukacji powtarzany.
więcej: Gazeta Wyborcza - Partie zawłaszczają województwo


 
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę