Wątpliwe mandaty
Sądy m.in. w Wodzisławiu, Szczecinku, Poznaniu i Wrocławiu uznały, że strażnicy miejscy nie mają prawa karać mandatami kierowców za przekroczenie prędkości. Podstawą takich orzeczeń było brak odpowiedniej podstawy prawnej na którą powołują się działający na zlecenie samorządów strażnicy. W Łomży sąd do tej pory takich wątpliwości nie miał. Jak twierdzi Zbigniew Gadziński, zastępca Komendanta Straży Miejskiej odkąd miasto kupiło fotoradar już kilkaset razy sąd pomagał w wyegzekwowaniu pieniędzy za zdjęcie wykonane przez to urządzenie.
Zdjęcie i mandat, które po kilku dniach przychodzą pocztą do kierowcy zazwyczaj wywołują zdziwienie i oburzenie. U wielu jest tak wielki, że odmawiają przyjęcia mandatu. Wówczas sprawa trafia do sądu grodzkiego.
- Odkąd mamy fotoradar takich spraw skierowaliśmy do sądu już ponad 400 - mówi Gadziński. - Jeszcze się tak nie zdarzyło abyśmy tam przegrali – dodaje.
Tymczasem w kraju zaczynają się mnożyć przypadki, w których sądy umarzają postępowanie, bo dochodzą do wniosku, że straż miejska nie ma prawa karać mandatami za przekroczenia prędkości. Po jednym z takich wyroków sądu w Poznaniu komendant tamtejszej straży zakazał strażnikom nakładania mandatów karnych za to wykroczenie. Wątpliwości co do zasadności wystawiania mandatów przez strażników miejskich zbyt szybko jeżdżącym kierowcom ma także Rzecznik Praw Obywatelskich. Właśnie skierował on sprawę do Trybunału Konstytucyjnego. Zdaniem Janusza Kochanowskiego, przyznając uprawnienia kontrolne straży miejskiej i gminnej w rozporządzeniu z 30 grudnia 2002 r. Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji przekroczył granice upoważnienia udzielonego mu w ustawie prawo o ruchu drogowym. Prawo to upoważnia straż miejską jedynie do przemieszczania lub usuwania pojazdów z drogi wówczas, gdy został pozostawione w miejscu, gdzie jest to zabronione i utrudnia ruch lub w inny sposób zagraża bezpieczeństwu. Innych uprawnień prawo o ruchu drogowym straży gminnej i miejskiej nie przyznaje. Zbigniew Gadziński, zastępca Komendanta Straży Miejskiej w Łomży twierdzi, że przypadki umorzenia przez sąd postępowań w takich sprawach są sporadyczne. Nasz sąd grodzki - tak jak większość sądów w Polsce nigdy nie miał wątpliwości co do podstaw, na jakich karani są łomżyńscy kierowcy – mówi Gadziński. - Żaden z ukaranych przez sąd kierowców nie chciał odwoływać się od tych wyroków - dodaje. Łomżyńscy strażnicy miejscy i wiceprezydent Marcin Sroczyński podkreślają, że fotoradar w Łomży spełnił już swoje zadnie. Kierowcy po ulicach jeżdżą już wolniej.
- Świadczyć o tym może wysokość mandatów. Dawniej nierzadko sięgały one 300 zł i więcej, dziś niemal wszystkie mieszczą się w granicach do 200 zł – mówi Gadziński. Mandaty wystawione przez strażników miejskich w całości trafiają do budżetu miasta i tym przede wszystkim różnią się od tych wystawianych przez policję. Dzięki temu kasa miasta została wsparta już kwotą kilkuset tysięcy złotych. Teraz pojawia się pytanie, co będzie gdy Trybunał Konstytucyjny uzna za nielegalne przepisy, na których opiera swoją działalność straż miejska. Czy wobec tego zwrócone będą pieniądze ukaranym kierowcom? Zdaniem władz miasta nie ma takich obaw. - Mandaty były wystawiane za wykroczenia – podkreśla Marcin Sroczyński. Jeśli ktoś przed sądem będzie domagał się zwrotu pieniędzy, powinien liczyć się także z konsekwencjami, że sąd może sam wymierzyć karę za zbyt szybka jazdę – dodaje, sugerując, że takie posunięcie łomżyńskim kierowcom by się nie opłacało.
Kierowcy nie powinni także liczyć na to, że wobec zamieszania miejski fotoradar zniknie z ulic Łomży. Wiceprezydent Marcin Sroczyński mówi, że ma pomysł, aby teraz na kontrole prędkości ruszali wspólnie policjanci i strażnik miejski. Jeśli mandat wystawiłby policjant, żadnych wątpliwości by nie było.