W ŁKS-ie bez zmian
Bez punktów zakończyli kolejne spotkanie w tym sezonie III ligi zawodnicy ŁKS-u 1926 Łomża. W środowe popołudnie biało-czerwoni grając na własnym boisku ulegli jednej z czołowych ekip tego sezonu, Unii Skierniewice 0:3 (0:1).
Łomżanie bez respektu rozpoczęli spotkanie z wyżej notowanym rywalem i w pierwszym kwadransie byli ekipą lepiej operującą piłką. Niestety w tym okresie nie udało się przypieczętować swojej przewagi bramką. W 16. minucie pierwszą dogodną okazję stworzyli sobie goście. W polu karnym ŁKS-u sfaulowany został szarżujący Adrian Pęgowski i arbiter podyktował rzut karny. Do piłki podszedł Kamil Łojszczyk, ale jego uderzenie świetnie obronił Paweł Lipiec. Niewykorzystana okazja nie wpłynęła źle na grę przyjezdnych, którzy od tego momentu zaczęli przejmować inicjatywę i coraz częściej gościć w szesnastce gospodarzy. Między słupkami świetnie radził sobie jednak Lipiec, który po raz kolejny w tej rundzie był najlepszym graczem w drużynie z Łomży. W 27. minucie nie miał niestety nic do powiedzenia. Prawą stroną boiska przedarł się Pęgowski, dośrodkował wzdłuż bramki, a tam nadbiegający Tomasz Kolus plasowanym strzałem umieścił piłkę w siatce. Chwilę później bramkarz gospodarzy miał sporo szczęścia, bo po uderzeniu Kolusa futbolówka odbiła się od poprzeczki.
Po zmianie stron obraz gry z końcówki pierwszej połowy nie uległ zmianie. Stroną przeważającą byli goście, którzy w pełni kontrolowali wydarzenia na boisku. Swoja przewagę udokumentowali jeszcze dwoma trafieniami. W 56. minucie po rzucie rożnym strzelam głową Pawła Lipca pokonał Konrad Niedzielski, a w 73. minucie, również po dośrodkowaniu z narożnika boiska najlepiej w zamieszaniu w polu karnym zachował się Damian Warchoł, który z bliska wepchnął piłkę do bramki. Dopiero w ostatnich minutach do głosu doszli gospodarze, którzy ambitnie walczyli o zdobycie choćby gola honorowego. Niestety piłka po groźnych uderzeniach m.in. Rafała Zalewskiego, Konrada Kamienowskiego i Michała Tarnowskiego nie znalazła drogi do bramki gości i spotkanie zakończyło się wygraną Unii 3:0 - Początek meczu mieliśmy niezły, dobrze utrzymywaliśmy się przy piłce i przeciwnik nie mógł sobie z nami poradzić. Niestety sytuacja z rzutem karnym podcięła nam skrzydła i straciliśmy wtedy pewność siebie. Od tego momentu zaczęli dominować goście, a my walczyliśmy i dużo biegaliśmy za piłką. To kosztowało nas dużo sił i w drugiej połowie rywale swoją dominację potwierdzili jeszcze dwoma golami - mówi trener ŁKS-u, Robert Speichler - Wynik 3:0 jest wysoki, ale uważam, że zasłużyliśmy w tym spotkaniu na co najmniej jedną bramkę, bo sytuacje ku temu były.
Do rozegrania ełkaesiakom pozostało jeszcze siedem spotkań. W najbliższym, które zaplanowane zostało na sobotę, 18 maja nasz zespół zmierzy się na wyjeździe z liderem III ligi, Sokołem Aleksandrów Łódzki.
is