„Najlepsza” - dla kogo?
W mieście pospiesznie rozwieszane są niebieskie plakaty i plandeki. Z szeroko rozłożonymi rękami uśmiecha się z autobusów komunikacji miejskiej. Z plakatów woła, że była to „finansowo najlepsza kadencja w dziejach Łomży”. Hasło nie pozwala przejść obok bez reakcji. „Najlepsza” - dla kogo?
Z pewnością najlepsza dla Mieczysława Czerniawskiego (66 lat). Jego dochody w ciągu czterech lat znacząco wzrosły. Gdy obejmował urząd, zarabiał co miesiąc 3 720 zł plus 3 432 zł emerytury (jak się później wyjaśniło, „wcześniejszej”, z której zrezygnował na korzyść prezydenckiej pensji). Jako prezydent Łomży z roku na rok zarabia coraz więcej. W 2011 roku z kasy miasta wypłacono mu 131 tys. zł, w 2012 już niemal 156 tys. zł, zaś w 2013 tylko z kasy miasta otrzymał ponad 192 tysiące. W tym samym roku ustępujący prezydent osiągnął wiek emerytalny, więc od połowy października zaczął pobierać także tę należność. To oznaczałoby, że emerytura wynosi ok. 5 400 zł, a z ponad dwa razy wyższą pensją prezydencką - 12 tys. 362 zł Mieczysław Czerniawski miesięcznie pobierałby blisko 18 tysięcy zł.
Dla kogo jeszcze to „finansowo najlepsza kadencja w dziejach Łomży”? Na pewno dla pana zięcia. Gdy teść Czerniawski został prezydentem, jego zięć został etatowym doradcą w ratuszu. Gdy zrobił magisterkę, starał się o posadę prezesa miejskiej spółki, której biznesplan sam napisał. Dopiero pod wpływem krytyki medialnej zrezygnował z fotela prezesa Parku Przemysłowego Łomża, o którym ludzie mówią Złote Czasy, ale chwilę później został zatrudniony w spółce bez żadnych konkursów.
Być może, kadencja była finansowo najlepsza dla banków? Gdy Czerniawski zaczął urzędowanie w ratuszu, Łomża miała 48 mln zł długów, a po czterech latach tego rekordowego urzędowania - na koniec września 2014 r. dług miasta przekroczył już 114 mln zł.
Czerniawski chwali się, że w kadencji na inwestycje w Łomży wydano 276 milionów zł. Zgodnie ze sprawozdaniami finansowymi i budżetowymi, od 1. stycznia 2011 do 30. września 2014 było to 246 mln zł. To pieniądze na duże przedsięwzięcia – remont ulic czy zakup autobusów marki Scania dla MPK, ale także na „drobne” inwestycje typu zakup kuchenki gazowej do szkolnej kuchni czy malowanie pokoi w ratuszu.
W ostatnich czterech latach byłego prezydenta Jerzego Brzezińskiego (2007-2010) te same wydatki wynosiły 212 mln zł. Różnica znika, kiedy z rachunku Czerniawskiego do rachunku Brzezińskiego przerzucimy fakturę za autobusy Scania, które zamówił Brzeziński, ale odbierał Czerniawski. Walczący z mediami jak z zarazą prezydent ten zakup chętnie wpisuje na swój rachunek, lecz kredyt zaciągnięty tylko po to, aby miasto mogło go opłacić, usiłuje przypisać poprzednikowi.
Czerniawskiego po czterech latach jego rządów w Łomży w 1. turze wyborów nie chciało 8 na 10 mieszkańców miasta. Dlatego na kilka dni przed wyborczym finałem niechciany rusza z kontrofensywą i na spotkania z mieszkańcami. Na przykład, we wtorkowy wieczór w „Agrobiznesie” zjawiło się ok. 20 osób, z jego zastępcami, sztabowcami i radnymi. Jego zdaniem, przyczyną tego, iż większość mieszkańców Łomży najwyraźniej nie widzi dobra, które on dla nich uczynił, jest z... winy dziennikarzy. Ale tylko niektórych. - Jak tylko funkcjonariusze CBA przyjeżdżają do ratusza po jakieś dokumenty, to oni piszą o aferze – żalił się Czerniawski, przekonany, że za jego kadencji nie było żadnych afer. Jako przykład takiej „nieafery” wskazywał zakup dla siebie urzędowej skody superb, który dwa lata później na wniosek prezesa Urzędu Zamówień Publicznych został unieważniony prawomocnym wyrokiem przez sąd.
Zdaniem Czerniawskiego, to nie afera, tylko błąd urzędnika. Nie wspominał o „aferze śmieciowej” i wynikającej z niej karze 1,5 miliona zł, którą najpewniej zapłacą mieszkańcy, o wielotysięcznych karach, nakładanych za błędy oraz nieprawidłowości przy realizacji unijnych projektów, czy o napiętnowanym również przez sąd „widzimisię” przy rozdzielaniu koncesji alkoholowych. Czy tego wszystkiego przez cztery lata w rzekomo „najlepszej finansowo kadencji” w dziejach miasta nie było...? Ale kusi z plakatu hasło „Zrobiliśmy dużo. Zróbmy więcej”.
Tyle tylko, że w ciągu ostatnich 4 lata liczba mieszkańców w Łomży zmniejszyła się o ok. 1500 osób, a liczba bezrobotnych wzrosła o kilkaset.
Cezary Zborowski