Przedsiębiorcy pomstują na zamknięcie Starego Rynku
- To prezydent nie widzi z okna, co się dzieje na budowie, że pod ratuszem kręci się trzech pracowników na krzyż?! - irytuje się Sławomir Kucisz, współwłaściciel znanej firmy fotograficznej Foto Gabs, która – według zapowiedzi prezydenta Mieczysława Czerniawskiego – pół roku będzie przez pół chodnika sąsiadować z remontem jezdni pierzei wschodniej Starego Rynku w Łomży. - Na 100 procent jestem już pewien, że na starówce będzie mniej klientów, których i tak nie ma dużo. Tak samo ślamazarnie było rok temu na Starym Rynku przy remoncie pierzei zachodniej i południowej z kamieniczkami pod arkadami i tak samo z remontem ulicy Długiej i Senatorskiej!
Sławomir Kucisz nie jest w swojej opinii odosobniony: żaden z przedsiębiorców, prowadzących w centrum łomżyńskiej starówki lokal handlowy lub usługowy nie ma dzisiaj tęgiej miny. Zapytani o opinię na temat półrocznego remontu w sercu miasta, krytykują władze za to, że nie liczą się z losem prowadzących tutaj działalność ludzi.
„Czemu remont starówki odbywa się naszym kosztem?!”
- Na pewno taka organizacja prac, że zamyka się ruch na pół roku, nie jest korzystna – twierdzi Tomasz Strękowski, agent PZU, który znalazł się w jeszcze bardziej niż Foto Gabs odciętym od świata zakątku Starego Rynku, prawie na rogu Giełczyńskiej i Rządowej. - Jak rozmawiałem ze znajomymi kupcami, to nikt nie jest zadowolony: przystanek MPK zamknięty, więc ludzie starsi czy bez samochodu nie podjadą, a jak ktoś ma auto, to nie ma gdzie zaparkować, i kłopoty z przejściem... Wiadomo, trzeba zrobić remont, by starówka lepiej wyglądała, ale czemu tak długo i naszym kosztem? Jak był ruch samochodowy, ludzie zobaczyli numer telefon na budynku, zadzwonili. Ale musimy jakoś przeczekać i ten remont przecierpieć. Albo przyjdzie się zwijać...
W ciągu kamieniczek pod arkadami znajduje się już sześć pustych lokali, więc nie za bardzo jest kogo zapytać o zdanie... Marcin Mieczkowski, współwłaściciel kończący remont kamienicy narożnej od strony Giełczyńskiej wzdycha: - Ale kto tu podjedzie? Nie po to za ponad 100 tysięcy remontujemy dom z rodziną, żeby ładnie wyglądał, ale żeby atrakcyjnością przyciągał klientów. Myślimy wynająć lokal, choć wiemy, nie będzie łatwo. Czynsze zmalały, w tej części Łomży tylko do drugiej, trzeciej jeszcze ktoś po sklepach chodzi. Ale może miasto podatek od nieruchomości nam zmniejszy?
Małżeństwo, prowadzące od lat popularny sklepik spożywczy, m.in. ze słodyczami, owocami i warzywami, nie kryje się – jak sami mówią – z przerażeniem.
- To trochę przesada ze strony urzędników, żeby odciąć nas na tak długo od świata – krytykuje działania ratusza mężczyzna. - Nikt z nami nie rozmawiał, nikt nie spytał, czy mamy dojście z towarem od strony zaplecza?! Jak tu ma wjechać półciężarówka z paletą towaru?! Będę ją sam nieść na plecach z Giełczyńskiej?! Rozumiem, że władze chcą zrobić remont, niech robią. I na miesiąc czy dwa, tobym nic nie mówił, ale pół roku! My nie zarobimy nawet na koszty! Przyjść i płot postawić pod drzwiami każdy debil potrafi. Powinni chociaż ten pusty cały czas plac udostępnić ludziom do parkowania.
- Jak miasto wyłączyło z ruchu przedłużenie Długiej wzdłuż kamieniczek, to prawie wszyscy padli – dodaje kobieta. - A teraz my: byle zarobić na koszty, byle przetrwać.
„To za długi remont w tak newralgicznym punkcie Łomży”
Więc nie mają dobrych nastrojów sklepikarze: co rok, co miesiąc, co tydzień - gorzej.
- Mnie czeka bankructwo, jak te prace będą się wlokły do zimy – denerwuje się inna ze sklepikarek, prosząc o niepodawanie nazwiska. - Przecież ja nie zarobię w takim układzie nawet na opłaty: ZUS, czynsz, księgowość, prąd, monitoring, paliwo do przywiezienia towaru... A z czego żyć?! Na Zachodzie taki remont na dwóch małych i wąskich uliczkach to się w miesiąc, półtora załatwia. A skąd wiem? Bo widziałam w Niemczech. Jak robotnicy stają do roboty od godziny 6. do 22., wszystko jest zgrane, dopięte i zorganizowane po to, żeby ludziom życia nie uprzykrzać i nie obrzydzać!
Sławomir Kucisz z Foto Gabs uważa, że skutkami i kosztami półrocznego terminu prac na Starym Rynku należałoby obciążyć władze miasta. - Jak można pracować na rozkopanej drodze tylko do godz. 15. kiedy to jest tak newralgiczny komunikacyjnie i handlowo-usługowo punkt w Łomży?! Praktycznie wszyscy inni pracujemy do 18.! Tutaj prace powinny być dwuzmianowo, żeby skończyć jak najszybciej i najtaniej. Firma miejska powinna dawać przykład, że umie zrobić sprawnie remont w centrum.
Zaniepokojeni tempem i półrocznym terminem prac radni Konrad Haponik i Andrzej Modzelewski przyglądają się pracom na Starym Rynku. - W tym tempie to może być gwóźdź do trumny dla sklepikarzy – martwi się Modzelewski, a obaj zapowiadają na sesji w środę interpelację, by „pomóc przetrwać przedsiębiorcom w trudnej sytuacji”.
Dyrektor Andrzej Kułaga z Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Łomży, które jest głównym wykonawcą rozkopania i brukowania Starego Rynku, uspokaja: - Zamknęliśmy odcinek Rządowej raptem tydzień temu: MPWiK jest już na rogu z Woziwodzką, dokąd położył sieć wodociągową, a firma Zieja - kanalizację deszczową. Jeśli zagęszczenie gruntu okaże się wystarczające, w ciągu tygodnia ekipa MPGKiM będzie stawiała tam krawężniki. To będzie większa brygada w przedłużonym czasie pracy. Ocenianie tempa uważam za przedwczesne.