Fotograficzne „Polaryzacje” pod Arkadami
Poplenerową wystawę fotografii „Polaryzacje” otwarto w Galerii Pod Arkadami. – To efekt zorganizowanego przez MDK-DŚT w sierpniu ogólnopolskiego pleneru. – Było to wielkie święto fotografii, a dzisiaj mamy tego finał! – podkreślał Jerzy Chaberek, kurator pleneru i jeden z jego uczestników. Było ich łącznie 14, a wśród znacznie starszych i bardzo utytułowanych fotografików z całego kraju, wśród których jest wielu członków Związku Polskich Artystów Fotografików, świetnie odnaleźli się inni artyści z Łomży, Ewa Skłodowska i Adam Czarniewicz.
Fotografia w Miejskim Domu Kultury-Domu Środowisk Twórczych jest obecna od zawsze, choćby dzięki często organizowanym przez tę placówkę wystawom w Galerii Pod Arkadami czy wieloletniej aktywności Klubu Fotografii „Nurt”, co przejawiało się również w formie wyjazdowych plenerów. Brakowało jednak takich wielodniowych i o szerszym zasięgu, stąd inicjatywa zaproszenia różnych twórców i zorganizowania letniego pleneru fotograficznego.
– Rozmawiając z dyrektorem Krzysztofem Zemło doszliśmy do wniosku, że czegoś takiego brakuje – mówi Jerzy Chaberek, artysta o ogromnym dorobku i doświadczeniu, ale pierwszy raz pełniący funkcję kuratora pleneru. – Chcieliśmy, żeby Łomża była na fotograficznej mapie Polski takim jaśniejszym punktem – nie, żeby łomżyńska fotografia miała się źle, bo mieliśmy przecież Łomżyńskie Towarzystwo Fotograficzne, mamy jakieś grupy, ale brakowało nam takiego szerszego otwarcia, a jednocześnie zaproszenia wielu ludzi, bardzo znanych i bardzo ciekawych.
Z zorganizowaniem tego wszystkiego było mnóstwo pracy. Trzeba było wykonać wiele telefonów, ustalić i dogadać wiele rzeczy, począwszy od terminu, planu pleneru i nawet tego, jaką fotografię uprawiają jego uczestnicy. Myślę jednak, że wszystko zagrało, uczestnicy podkreślali wspaniałą atmosferę i ciekawy program pleneru, bo starałem się im pokazać jak najwięcej: nie tylko w Łomży czy w Nowogrodzie, ale również w Piątnicy na fortach, w Drozdowie i Tykocinie i wszędzie powstawały zdjęcia. Kluczem do zaproszenia akurat tych osób były trzy punkty: ktoś musi robić dobrą fotografię, być bardzo aktywny i mieć miłość do fotografii, bo jeśli dana osoba fotografuje 30 czy więcej lat, bez przerwy pracuje, robi wystawy i tym żyje, to nie można kogoś takiego nie zaprosić. Cieszę się bardzo, że nikt mi nie odmówił, było nas więc 14 osób plus pani Joasia Mielech, która miała napisać o tym plenerze i zrobiła to w sposób wyjątkowy.
W plenerze uczestniczyli: Jerzy Chaberek, Adam Czarniewicz i Ewa Skłodowska z Łomży, Marek Gardulski (Kraków), Ryszard Karczmarski (Chełm), Tomasz Mielech i Marek Liksztet (Jelenia Góra), Anna Sielska (Katowice), Bogusław Florian Skok (Białystok), Tomasz Michałowski, Wojciech Sternak, Bartłomiej Syta i Tomasz Walczak z Warszawy oraz Tadeusz Żaczek (Biała Podlaska). To bez wyjątku autorzy lubujący się w rozmaitych technikach i tematach, reprezentujący odmienne podejście do fotografii jako takiej. Temat pleneru zmusił ich jednak do skoncentrowania się na jednym wątku, podeszli jednak do niego w sposób nad wyraz indywidualny. Efekt końcowy to bardzo urozmaicone i różnorodne zdjęcia, które mogły powstać tylko w określonych warunkach, zainspirowane czasem i przede wszystkim miejscem, Łomżą i jej okolicami. Każdy z autorów prezentuje na wystawie od dwóch do sześciu fotografii.
– Cieszę się, że są one bardzo subtelne, a do tego nie są dosłowne, zmuszają widza do zastanowienia się – podkreśla Jerzy Chaberek. – Wszyscy doskonale zrozumieli ideę pleneru, nikt nie zabrał filtra polaryzacyjnego, bo temat był jednoznaczny: polaryzacje były, są i będą od zawsze, ale autorzy podeszli do niego w sposób bardzo osobisty i przede wszystkim bardzo ciekawy.
Wśród prac bardzo utytułowanych autorów duże wrażenie robią cykle Ewy Skłodowskiej i Adama Czarniewicza, twórców ciągle poszukujących, nieprzypadkowo zaproszonych na ten plener.
– Wykonałam prace na płótnie za pomocą techniki cyjanotypii – mówi Ewa Skłodowska, nauczycielka Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych im. Wojciecha Kossaka. – Inspiracją był tu powrót do raju – wybrałam kontekst Adama i Ewy, gdzie natura przysłaniała zawstydzenie, chciałam pokazać powrót do zachwytu i zmniejszenie polaryzacji, czyli biegunowości. Cyjanotypia daje możliwość bliskiego kontaktu z naturą, bo naświetla się ją bezpośrednio na płótnie, a do tego mamy tu też złudzenie ruchu, bliskość i odkrywanie natury, kiedy odkrywamy kolejne zdjęcie.
Z kolei Adam Czarniewicz z „Nurtu” pokazuje Łomżę i jej okolice w bardzo nieoczywisty sposób, ludzie również zostali ukazani niedosłownie – to w pewnym sensie ciąg dalszy eksperymentów zapoczątkowanych cyklem „Kiedy zamykam oczy…” . – Inspiracją do tego cyklu był wiersz Zbigniewa Herberta „Moje miasto”, bo myślą przyświecającą plenerowi było również pokazanie Łomży – mówi Adam Czarniewicz. – Poezja Herberta jest mi bliska, bo to również senne marzenia, majaki, a do tego kładł on w swoich wierszach bardzo duży nacisk na słowo. Ja położyłem w swojej opowieści nacisk na symbole – pokazuję Łomżę za pomocą charakterystycznych dla niej punktów, odzwierciedlających naturę miasta. Są też ludzie, bo miasto to przede wszystkim ludzie oraz oczywiście pamięć, kultura, tradycje związane z Łomżą i z regionem, jak cmentarz żydowski czy rodzina kurpiowska na tle chaty ze skansenu w Nowogrodzie.
Jerzy Chaberek, znany miłośnik dawnych technik fotograficznych i nietypowych rozwiązań, również ustawicznie poszukuje. Wykorzystując materiał mammograficzny czy zdjęcia inscenizowane pokazuje na przykład w nieoczywisty sposób pustą salę kinową lub tajemniczą, rozświetloną smugami światła, postać – w pełnej krasie można podziwiać ją na okładce katalogu i na plakacie Off Road, w program wydarzeń którego wchodzi również wystawa „Polaryzacje”. Z kolei Wojciech Sternak eksperymentuje z trójwymiarowością, gdzie nałożenie na siebie różnych zdjęć dodaje poszczególnym scenom tajemniczości, a Tomasz Michałowski i Tadeusz Żaczek pokazują w bardzo odmienny sposób piątnickie forty: pierwszy skupia się na innym wymiarze czasu i przestrzeni, drugi podchodzi do tematu bardziej dokumentalnie. Bogusław Florian Skok, umiejętnie operując światłem, dodaje niezwykłości typowym nizinnym krajobrazom, które zainspirowały również Marka Gardulskiego i Tomasza Mielecha. A to tylko przykłady pierwsze z brzegu, bowiem cała wystawa jest bardzo oryginalna i pozostali autorzy również mają wiele do powiedzienia. „Polaryzacje” można oglądać w Łomży do 7 listopada i wiadomo już, że w kolejnych miesiącach wystawa będzie prezentowana w innych galeriach na terenie kraju.
– Nasza wystawa na pewno zostanie pokazana w grudniu w Chełmie, w galerii „Atelier” Ryszarda Karczmarskiego, który był uczestnikiem pleneru – zapowiada Jerzy Chaberek. – Są też prowadzone rozmowy, żeby w przyszłym roku została pokazana w Jeleniej Górze w galerii „Korytarz” – tu czekamy na termin i liczymy, że uda się ją jeszcze gdzieś zaprezentować.
Wojciech Chamryk