Wirtuoz organów zagrał w katedrze
Wybitny organista Andrzej Chorosiński był głównym bohaterem piątkowego koncertu w ramach XXIX Międzynarodowego Festiwalu Muzyczne Dni Drozdowo-Łomża 2022. – Cieszę się, że przeżywszy 73 lata doczekałem tej szczęśliwej chwili bycia w Łomży – mówi Andrzej Chorosiński, który przez ponad 50 lat występowania niemal na całym świecie, nie miał dotąd okazji zagrania w nadnarwiańskim grodzie. Koncert w katedrze miał charakter organowo-wokalny, stąd udział w nim również dyrektora artystycznego festiwalu, tenora Jacka Szymańskiego i barytona z Chin Liang Yu.
Koncerty z cyklu „Od Bacha do współczesności” już od lat należą do stałych punktów kolejnych edycji festiwalu Drozdowo-Łomża. Biorą w nich udział liczni organiści, polscy i zagraniczni, młodzi i bardzo już utytułowani, ale wśród nich Andrzej Chorosiński wyróżnia się zdecydowanie. Jego kariera zaczęła się jeszcze końcu lat 60. ubiegłego wieku i trwa do dziś, mierzona zarówno bardzo owocną pracą pedagogiczną, jak też kolejnymi sukcesami podczas konkursów, licznymi (ponad 1500) recitalami w najbardziej prestiżowych salach koncertowych oraz kolejnymi płytami. Tak się jednak złożyło, że do tej pory Andrzej Chorosiński nigdy nie grał w Łomży, co uległo zmianie dopiero dzięki zaproszeniu od Jacka Szymańskiego na Muzyczne Dni Drozdowo-Łomża.
– Wiele słyszałem o tym festiwalu, od ponad 25 lat znam też pana Jana Miłosza Zarzyckiego, dyrektora tutejszej Filharmonii, który jest również profesorem na uniwersytecie w Warszawie – mówi Andrzej Chorosiński. – Jednak to, co tutaj zastałem, przekroczyło moje wszelkie wyobrażenia, jeżeli chodzi o rozmach festiwalu, włączenie praktycznie całego regionu do tego cyklu koncertów. Jesteśmy też z małżonką zachwyceni i autentycznie urzeczeni katedrą łomżyńską, jej historią i rozmachem. Moja małżonka, która ma niezmiernie wyczulone oko na aspekty estetyczne, zauważyła, że niezmiernie rzadko spotyka się świątynię o tak idealnie dobranych i wkomponowanych elementach. Cieszę się również, że mogłem zagrać na tym instrumencie, przebudowanym i zainstalowanym przez znakomitego organimistrza i intonatora, pana Jerzego Kuklę, bo jest świetnie wkomponowany w akustykę tego kościoła i daje duże możliwości.
Prawdziwość tych słów potwierdziła się w całej rozciągłości już podczas otwierającego koncert Koncertu a moll BWV 593 Jana Sebastiana Bacha, który – opierając się na Koncercie na dwoje skrzypiec a-moll RV 522 Antonio Vivaldiego – stworzył jedno ze swoich najpopularniejszych i najciekawszych dzieł na organy. Andrzej Chorosiński zinterpretował je mistrzowsko, wykorzystując przy tym do maksimum możliwości brzmieniowe samego instrumentu, co publiczność przyjęła długą owacją. Podobnie było ze słynną Fantazją f moll KV 608 Mozarta, znacznie późniejszym, bo XIX-wiecznym Andantino g moll Césara Francka i zagranym na finał jednym z najsłynniejszych utworów na organy, którym okazała się Toccata d moll BWV 565 Bacha.
Wybitny wirtuoz nie zachwycał tylko jako solista – potrafił też zejść na plan dalszy, towarzysząc Jackowi Szymańskiemu w Mozartowskim „Ave verum” i „Preghiera” Durantego oraz Liang Yu w „Ombra mai fu” Haendla i „Ave Maria” Pizziego. Obaj śpiewacy wystąpili też razem, wykonując w duecie „Ave Maria” Donizettiego. – Nie traktuję roli osoby towarzyszącej drugiemu muzykowi czy śpiewakowi jako roli akompaniatora, tylko jako rolę współuczestnictwa w muzyce – wyjaśnia Andrzej Chorosiński. – Tak to postrzegam i wraz z artystami tej miary co dzisiejsi soliści-śpiewacy było to wspólne kreowanie dzieła muzycznego. Wiadomo, w pierwszym rzędzie jest solista i w drugim szeregu, ale równie istotnym jak w orkiestrze, gdzie równie ważne jak pierwsze skrzypce są wiolonczele czy drugie skrzypce, jest muzyk. Bardzo trafnie określił to w swojej książce („Partnerstwo w muzyce” – red.) profesor Jerzy Marchwiński, właśnie nie akompaniator, tylko współuczestnik, jako owo partnerstwo w muzyce. Oczywiście są takie utwory, w których rola jest wyłącznie akompaniująca, ale w przypadku towarzyszenia na organach jest to współpartnerstwo.
Andrzej Chorosiński to nie tylko jeden z najlepszych polskich organistów, ale też ceniony kompozytor. Jednak nawet grając w Łomży po raz pierwszy nie zdecydował się na włączenie do programu koncertu choćby jednego ze swoich utworów i nie ma takich planów.
– Moje kompozycje są raczej na większe składy instrumentalne, orkiestry z udziałem chórów, dlatego obawiam się, że to się raczej nie uda – zauważa Andrzej Chorosiński. – Jest zresztą tyle wspaniałej muzyki, również z XX i już XXI wieku, bo moi studenci, będący też kompozytorami, również komponują, więc nie z fałszywej skromności, swojego utworu nie włączę do repertuaru koncertowego. Jednak z wielką przyjemnością przyjmę kolejne zaproszenie do Łomży, jeżeli takowe będzie miało miejsce i chętnie wrócę na ten festiwal, który ma już 29-letnią tradycję.
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Elżbieta Piasecka-Chamryk