Adam Wolski i Nastroje „Pod Ratuszem”
Wokalista zespołu Golden Life Adam Wolski wystapił z zespołem Nastroje w łomżyńskim pubie „Pod Ratuszem”. Czworo muzyków zaprezentowało urozmaicony, momentami bardzo zaskakujący, akustyczny set, złożony z najróżniejszych evergreenów z minionego 50-lecia rocka i popu. Nie zabrakło też przebojów macierzystej formacji frontmana, w tym jej sztandarowego coveru, słynnego „Oprócz” Maanamu. – Jesteśmy zadowoleni – mówi Adam Wolski. – Ludzie się bawili, było sympatycznie, fajnie – my lubimy grać i dla nas tak naprawdę jest bez znaczenia gdzie gramy, a jak ludziom się podoba nie może być lepiej.
Muzyka rockowa zeszła w Łomży do podziemia. Już od pewnego czasu rozbrzmiewa regularnie wyłącznie w Warce, pubie „Pod Ratuszem” i niekiedy w innych lokalach – pozostali organizatorzy imprez najwidoczniej uznali, że rock już się skończył. Może nowym początkiem dla rocka nad Narwią będzie startujący w sobotę 12 marca cykl koncertów lokalnych, również debiutujących, zespołów w Hali Kultury, gdzie ubiegłoroczny występ MadBee przyciągnął sporo słuchaczy. Póki co fanom rocka pozostają jednak kluby i puby. W sobotni wieczór do lokalu na Starym Rynku ludzie przyszli, bądź przyjechali spoza Łomży na wieść, że wystąpi tam w nietypowej, bo akustycznej odsłonie Adam Wolski z Golden Life, zespołu goszczącego ostatnio w okolicy na Motosforze 2017 w Nowogrodzie. Wokaliście jednej z najpopularniejszych polskich grup rockowych lat 90. towarzyszyli cenieni muzycy, śpiewający gitarzyści Anna Jęczarek i Tomasz Niemiec oraz perkusista Michał Gumienny. Jak wyjaśniają ten skład powstał w sumie przez przypadek.
– Pięć lat temu spotkaliśmy się u mnie w pracowni gitarowej (TomoGuitars – red.) – opowiada Tomasz Niemiec. – Pracowaliśmy wtedy z Anią nad jej solowymi piosenkami i wpadliśmy na pomysł, że w jednej z nich pasowałby wokalowo Adam Wolski. Napisałem do niego SMS-a czy zadzwoniłem z pytaniem czy by z nami pośpiewał. – Bardziej w sumie chodziło o to „a może byśmy coś zrobili razem?” – uzupełnia Adam Wolski. – I padło hasło „ale co?”. No i Tomek zaczął wymyślać repertuar. – Na początku mieliśmy dwa-trzy numery, David Bowie, takie rzeczy – dodaje Anna Jęczarek. – Chcieliśmy sprawdzić czy jest chemia, czy jest fajnie i się okazało, że jest.
Nić porozumienia między artystami faktycznie była zauważalna – rozumieli się na scenie doskonale, grając akustycznie, a niekiedy też bluesowo, przebój za przebojem: od Bauhaus, przez Davida Bowie i Toma Petty'ego, The Cult, dedykowaną barmance Irenie „Supergirl” zespołu Reamon, spory blok rocka/grunge z lat 90. (Alice In Chains, Stone Temple Pilots, Faith No More) oraz kilka przebojów Oddziału Zamkniętego, w którym Anna Jęczarek przez jakiś czas grała, aż do Billy'ego Idola, pokazując, że muzyka rockowa ma nader różne oblicza.
– Na pewno – potwierdza Anna Jęczarek. – Szukaliśmy przede wszystkim piosenek, które my znamy i wydaje się nam, że inni też je znają – dodaje Adam Wolski. – A do tego je lubimy, bo to też jest ważne, żebyśmy je lubili, a do tego, żeby Adam się z nimi utożsamiał – uzupełnia Tomasz Niemiec. – No i przede wszystkim piosenki lat 90., one były tutaj kluczem, chociaż pojawiają się też inne – kontynuuje Adam Wolski. – Lubimy wszyscy te piosenki, które gramy – mówi Tomasz Niemiec. – Sprawia to nam ogromną frajdę, są to dla nas ważne utwory, każdy odnajduje w nich coś dla siebie.
Po raz kolejny okazało się również, że mały klub jest wymarzonym miejscem dla tego typu koncertów, bo interakcja z publicznością i wymiana energii są bardziej zauważalne i odczuwalne.
– Granie akustyczne ma to do siebie, że jednak małe miejsca są bardziej adekwatne do sztuki, którą uprawiamy – mówi Adam Wolski. – To takie klubowe połączenie, kiedy jest fajny flow, a publiczność jest blisko – tak właśnie ma być. – Fajne jest to, że w różnych miejscach ludzie reagują na inne piosenki, cieszy nas takie wyczuwanie reakacji publiczności – zauważa Tomasz Niemiec.
Fanom Golden Life doskwierał brak przebojów tej formacji – poza wspomnianym już „Oprócz” zabrzmiała tylko przejmująca ballada „24.11.94”, ale takie ułożenie programu w żadnym razie nie było przypadkowe. – Tomek dba o to, żeby te numery były pod mój głos – mówi Adam Wolski. – Oczywiście okraszam to dwoma utworami Goldenów, ale nie ma ich więcej z szacunku dla kapeli i dlatego, żeby wspomnieć, że ja to ja, ale w żadnym razie nie zabieram swemu rodzimemu zespołowi satysfakcji z tego, że wciąż gramy i tworzymy razem.
Koncert trwał blisko sto minut, był bardzo energetyczny, a poszczególne utwory, okraszone wirtuozerią gitarzystki, stanowiły zwartą stylistycznie całość, chociaż zespół wykonywał też piosenki z różnych muzycznych światów, jak „Smalltown Boy” Bronski Beat i „Killed By Death” Motörhead.
– To był pomysł Tomka, żeby zagrać Motörhead, ale zagrać go akustycznie: rockowo, ale przełożone na akustyki – wyjaśnia Adam Wolski. – Ale staramy się, żeby to nie były kopie, żeby nie był to stricte coverowy band – dodaje Tomasz Niemiec. – Zależy nam na tym, żeby dać coś od siebie, dlatego w niektórych piosenkach zwalniamy tempo, chociaż oryginalnie są szybsze, albo odwrotnie – szukamy pomysłu na daną piosenkę. – Nie interesuje nas zagranie utworu jeden do jednego, staramy się znaleźć do nich własny klucz – zdradza Adam Wolski. – Jako gitarzystka staram się wnieść do danej piosenki swój styl, Tomek też ma swój i gra je po swojemu i możemy w ten sposób wyrazić siebie; mimo tego, że są to covery, zależy nam na tym, żeby to było również nasze – podsumowuje Anna Jęczarek.
Wojciech Chamryk
Zdjęcie: Pub „Pod Ratuszem”