Jak być paryżanką według Natalii Hołowni
– Paryżanki nie są perfekcyjne, ale bardzo kobiece – mówi Natalia Hołownia. – Pozwalają sobie na dużo luzu, taką nonszalancję w ubiorze, nie mają kompleksów. Ale w Polsce też mamy takie dziewczyny, które nie obnoszą się z metkami znanych firm, a zawsze wyglądają stylowo, więc uznałam, że warto o tym powiedzieć! Redaktor prowadząca serwisu gala.pl zrealizowała ten plan pisząc książkę „Jak być paryżanką w Polsce”, którą promowała podczas spotkania autorskiego w swej rodzinnej Łomży.
Wydawałoby się, że spotkanie autorskie tydzień przed Wigilią, w dodatku w sobotnie, wczesne popołudnie, to nie najlepszy pomysł, tymczasem czytelnia Biblioteki Pedagogicznej w Łomży wypełniła się czytelnikami, znajomymi i przyjaciółmi Natalii Hołowni. Nawet brak prądu nie okazał się przeszkodą: świece na stolikach zapewniły nastrojowy klimat, autorka poradziła sobie bez mikrofonu, a bliskie jej francuskie piosenki wybrzmiewały w tle z grającego sprzętu zasilanego bateriami. Absolwentka I Liceum Ogólnokształcącego w Łomży, studiująca w Warszawie i we Francji, pisząca głównie o modzie, ale nie unikająca również tematyki kulturalnej, zapoznała zebranych z genezą swej książki i jej głównymi założeniami.
– Myślimy, naśladując gwiazdy z telewizji czy pierwszych stron gazet, że modna to znaczy trendy – zauważa Natalia Hołownia. – Trzeba więc znać każdy, ostatni krzyk sezonu, a do tego pokazywać bogactwo, obwieszając się znanymi markami, ale to nie ma nic wspólnego ze stylem. Polki to najpiękniejsze kobiety na świecie, ale to paryżanki są najbardziej stylowe. Stawiają na luz i naturalność. Nie farbują włosów, nie doczepiają rzęs ani tipsów. Budzą się, przeczesują włosy palcami, wklepują palcami pomadkę w usta czy wyrównują koloryt cery, ale nie przesadzają z takimi zabiegami – być może dlatego, że nie mają kompleksów. Uznałam więc, że warto o tym napisać, a w książce znalazły się moje obserwacje jeszcze z czasów, kiedy studiowałam we Francji, teraz też kilka razy w roku jestem w Paryżu i ciągle widzę te oryginalne dziewczyny.
Tymczasem według autorki w Polsce też nie brakuje kobiet mających w sobie to „coś”, nie naśladujących bezmyślnie wszystkich trendów, ubierających się elegancko i z klasą.
Są to zarówno zwykłe dziewczyny, blogerki, jak i gwiazdy ze świata mody, filmu czy telewizji i to o nich postanowiła napisać.
– Magda Cielecka, Małgorzata Szumowska, Maja Ostaszewska, Anja Rubik, Lidia Popiel czy wiele innych – to ta strona, w którą chciałabym, żeby młode Polki znowu poszły – mówi Natalia Hołownia. – Dlatego ta książka ma zachęcać do akceptowania samego siebie i poszukiwania własnego stylu, niezależnie od tego kim się jest.
Jest to tym bardziej godne podkreślenia, że do roku 1989 Polki słynęły w świecie nie tylko z urody, ale również z oryginalnego ubioru, chociaż modnych ubrań w sklepach nie widywało się często. Teraz jest ich nadmiar, ale nie ma już mowy o oryginalności, dominuje modowa unifikacja.
– Sytuacja zmieniła się na gorsze, kiedy pojawił się dobrobyt i duży wybór ubrań – potwierdza Natalia Hołownia. – Poza tym teraz żyjemy w czasach globalnej wioski, w sklepach jest wszędzie to samo, są takie same trendy dla każdego sezonu. Dziewczyny zwykle chcą być modne na siłę, dlatego kopiują te trendy i często dochodzi do sytuacji, że przeglądam Instagram i widzę tysiąc takich samych koszulek, albo takich samych małych plecaczków. I nie wiem już na kogo patrzę, ponieważ wszyscy noszą to samo, co nie ma nic wspólnego z modą. Postępują tak zwłaszcza te osoby, które chcą być modne, a nie są kreatywne. Ale bycie stylową nie oznacza noszenia najnowszych trendów, ale rzeczy, w których czujemy się dobrze, w których nie jesteśmy przebrane i podkreślamy swoją osobowość. I są to zwykle proste rzeczy – paryżanki ubierają sweterki, dopasowane dżinsy, zamszowe buciki, gdzie ta prostota i naturalność wyglądają najpiękniej.
Wojciech Chamryk