Przejdź do treści Przejdź do menu
poniedziałek, 30 grudnia 2024 napisz DONOS@

T. Steckiewicz: Wolę nie wiedzieć, kto z bliskich i zaufanych donosił na mnie

- Nie lubię wspominać stanu wojennego, bo mi się płakać chce, tak bardzo przykre są wspomnienia, tym bardziej bolesne, że o inną Polskę walczyliśmy, solidarną, praworządną i gospodarną... – ociera łzy Teresa Steckiewicz z Łomży, prawie 81-letnia działaczka pierwszej „Solidarności”, internowana przez SB w nocy z 12. na 13. grudnia 1981. - Pójdę w środę na mszę świętą o godz. 18. do Katedry, gdzie będziemy się modlić za zmarłych i żyjących działaczy „Solidarności”..., w 36. rocznicę stanu wojennego. Nasza wolność od 1989 r. to nie tylko zasługa Lecha Wałęsy, bo on sam w pojedynkę niewiele by zdziałał. Wolność Polaków to zasługa 10 milionów członków „Solidarności”, z którymi partia PZPR musiała się liczyć. Powinno się młodym o tym często mówić, bo nie znają okresu stanu wojennego, żeby znali historię Polski z tamtych lat, gdy komunizm obalaliśmy w kraju i w Europie.

Teresa Steckiewicz
Teresa Steckiewicz

Teresa Steckiewicz pamięta czasy, gdy istniało jeszcze województwo łomżyńskie, w latach 1975 – 1999. Obejmowało pięć powiatów: Łomża, Zambrów, Kolno, Grajewo i Wysokie Mazowieckie. W stanie wojennym internowano 34 ludzi, wśród nich 3 kobiety, 19 internowanych było mieszkańcami Łomży. Teresa Steckiewicz mieszkała wówczas w domu przy ul. Wiejskiej, gdzie po północy z 12. na 13. grudnia 1981 r. ktoś zapukał do drzwi. Człowiek znał hasło, jakim posługiwali się działacze „Solidarności”. Otworzyła i zobaczyła kapitana Śmiarowskiego z SB i dwóch cywilów. Zawieźli ją do Komendy Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej przy Wojska Polskiego. - Byliśmy przestraszeni nocnym aresztowaniem, m.in., radca prawny Halina Seskiewicz, weterynarz Franciszek Adamiak, pracownik „Bawełny” Grudziński... Nikt z nas nie wiedział o wprowadzonym w tajemnicy przed narodem przez gen. Jaruzelskiego stanie wojennym – wspomina po 36 latach Teresa Steckiewicz. - Kapitana Śmiarowskiego dobrze poznaliśmy, jak byliśmy przesłuchiwani wcześniej za „działalność wywrotową na szkodę socjalistycznej ojczyzny”, bo wcześniej weterynarz Ireneusz Mieczkowski z Kolna dla studentów na strajku w Uniwersytecie Warszawskim załatwiał wędliny i sery, ja woziłam żywność do stolicy. Z Łomży wieźli nas dwiema czy trzema „sukami” do więzienia przy Kopernika w Białymstoku. Trzymali nas tam od 13. grudnia '81 do połowy stycznia '82, a później przenieśli do dwóch ośrodków internowania: kobiety do Gołdapi, mężczyzn do Suwałk. Umieścili nas w ośrodku wczasowym 600 m od granicy ze Związkiem Radzieckim. Pilnowali nas żołnierze z karabinami. W ośrodku było nam lepiej niż w więzieniu, choć jedzenie niedogotowane, z pianą, i za mało lekarstw.

Nie działała dla medali
Teresa Steckiewicz zawdzięcza uwolnienie biskupowi łomżyńskiemu Mikołajowi Sasinowskiemu: odwiedził kobiety w Gołdapi i zaapelował do władz o wypuszczenie internowanych. - Wyszłam „ze względu na stan zdrowia” 5. lutego 1982 roku, ale co dwa tygodnie przyjeżdżała po mnie wołga i w towarzystwie trzech esbeków jechałam znowu na przesłuchanie, chcieli mnie złamać i zniechęcić, a po dwóch, trzech godzinach pozwalali wrócić do domu – opowiada i pokazuje odznaczenia, jakie za odwagę i działalność opozycyjną w PRL-u dostała niedawno - w wolnej Polsce. Przede wszystkim, Teresa Steckiewicz posiada od kilkunastu lat dokument, wydany przez Instytut Pamięci Narodowej, potwierdzający represje. Ma też legitymację nr 1129 działacza opozycji antykomunistycznej i osoby represjonowanej z powodów politycznych, wydaną w czerwcu 2016 przez Szefa Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych. Ma odznakę za zasługi dla niepodległości 1956 – 1989. Prezydent RP Lech Kaczyński przyznał jej Złoty Krzyż Zasługi w 2009. Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski otrzymała od prezydenta Bronisława Komorowskiego w 2013 r., od prezydenta Andrzeja Dudy dostała Krzyż Wolności i Solidarności w roku 2016. Nie poprzestała na zbieraniu medali: założyła w 1992 i do dziś prowadzi Hospicjum pod wezwaniem Świętego Ducha w Łomży.    Z okazji 25. rocznicy narzucenia Polsce stanu wojennego spotkała się w 2006 r. z łomżyniakami. W Centrum Katolickim mówiła, że akt SB o sobie nie widziała: - Nie mam odwagi zajrzeć do tych akt. Nie chcę wiedzieć, kto na mnie donosił - że szpiclów SB miało wśród działaczy „Solidarności”...

Nie zaglądam nadal do akt SB. Czasami mam chęci, ale po namyśle nie zdobywam się na odwagę – wolę nie wiedzieć, kto z bliskich i zaufanych donosił na mnie. Miałam ksywę „Zołza”, wiem to z IPN.

Mirosław R. Derewońko


 
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę