Przejdź do treści Przejdź do menu
niedziela, 29 grudnia 2024 napisz DONOS@
dr Barbara Czerska, filozof

Władza, wiedza i empatia

Kilkadziesiąt osób dziennie umiera, gdyż z braku onkologów i pieniędzy nie byli kompetentnie leczeni. Myślę o chorych na nowotwory, którzy zmarli, bo nie byli kompetentnie leczeni, gdyż w Polsce jest za mało onkologów. Myślę o tych, którzy za późno zostali zoperowani, nie dostali leków ratujących życie. Takich chorych na raka, którzy umierają, choć mogliby jeszcze długo żyć, jest dziennie kilkudziesięciu. Nikt nie obliczył, ilu. A może ich wymyśliłam? Ano - niestety - nie. Bardzo wielu pacjentów z nowotworem leczy się poza placówkami onkologicznymi, bo nie ma do nich dostępu. Ich szansę na prawidłowe leczenie systemowe z tego powodu są nikłe.

Kolejki strachu
            W radioterapii sytuacja się ostatnio nieco poprawiła, ale tylko w ośrodkach specjalistycznych jest ona dostępna, a te są przeciążone. Zapraszam zainteresowanych około godziny dziesiątej do Centrum Onkologii w Warszawie. Proszę nie wchodzić wejściem głównym, lecz od strony, gdzie mieszczą się ambulatoria i rejestracja. Tłok, zdenerwowanie. Lekarze przyjmują dziennie 40-60 osób. Wszyscy są zestresowani, chcą być przyjęci natychmiast. Boją się czy nie mają raka, boją się, kiedy są chorzy, boją się, czy nie doszło do nawrotu choroby. Czekają i mają nie tylko poczucie straty czasu, ale też sponiewierania.
             Nie ma możliwości innego zorganizowania pracy, bo brakuje pieniędzy na wynagrodzenia za pracę w systemie dwuzmianowym. Nie tylko dla lekarzy, sekretarek, pielęgniarek, ale także dla całego zaplecza diagnostycznego i zabiegowego, bez którego współczesna onkologia nie może być skuteczna. Wśród chorych na raka piersi w Polsce prawidłowe leczenie uzupełniające dostaje mniej więcej 20-30 procent pacjentów!
             Sytuacja chorego jest nadto uzależniona od adresu. Na Śląsku jest lepszy dostęp do radioterapii, ale nie ma dostępu do chemioterapii, zwłaszcza do nowoczesnej. W mającym znakomite tradycje Instytucie Onkologii w Gliwicach nawet już się nikt nie stara starać, taką tam posiano skutecznie atmosferę totalnej niemożności.
             Na początku lipca Amazonki wspierane przez samorząd zorganizowały debatę z pytaniem w tytule: czy Śląsk to dobry adres dla chorych na raka? No i wszyscy zgromadzeni - z panią dyrektor śląskiego NFZ na czele - doszli do wniosku, że to jest dramatycznie zły adres.! dlatego napisano dramatyczny apel:
„Polska została nazwana na forum Parlamentu Europejskiego onkologicznym wyrzutem sumienia Europy".
            Urzędnicy, odmawiając finansowania nowoczesnych metod leczenia, argumentują: „Przecież nigdzie nie starcza na wszystko dla wszystkich." Ale między „ niewystarczaniem dla wszystkich ",
a leczeniem jedynie bardzo niewielkiej grupki potrzebujących jest przepaść. Nasze nieliczne, ale doskonale przygotowane do wykonywania zawodu środowisko lekarzy onkologów i pielęgniarek onkologicznych od lat prowadzi walkę o zmianę tego stanu rzeczy. Ośrodki onkologiczne, chcąc działać zgodnie z prawem i zasadami etyki, zadłużają się i ponoszą straty wynikające z leczenia wszystkich potrzebujących. Tak nie powinno być w czasach dynamicznego wzrostu dochodu narodowego.
            Równać w górę
            Nie tylko w tych najbardziej rozwiniętych krajach świata, ale także na Węgrzech, w Czechach i Słowacji poziom leczenia onkologicznego jest od naszego nieporównywalnie wyższy. To znaczy, że w postkomunistycznym kraju w Europie Środkowej jest to możliwe. Na śląskim spotkaniu nie było ani prezesa NFZ, mimo że obiecał, ani dyrektora Gliwickiego Centrum Onkologii, choć on przynajmniej przysłał lisi. Byli za to lekarze i dyrektorzy ośrodków ze Śląska, byli onkolodzy z innych regionów.
To dobrze odzwierciedla sytuację. Lekarze upominający się zbyt natrętnie o leki są stawiani w stan oskarżenia o działanie w interesie koncernów farmaceutycznych, które je produkują. Bezpiecznie jest siedzieć cicho i zwalać winę na innych.
            Bój o prawa pacjenta
            I tu dochodzimy do kwestii, które się dzieją nie tylko w ponadlokalnym wymiarze. Kiedy koszty opieki zdrowotnej rosną, w sprawy związane z jej organizacją zaczyna przenikać ideologia biznesu.
 
Wiele państw odstępuje od modelu opiekuńczego. Na dłuższą metę prowadzi to do zastępowania profesorów medycyny na stanowiskach dyrektorów menadżerami jako takimi. Zmienia się język, co oznacza zmianę sposobu myślenia. Mówiąc prościej: urzędniczy żargon zastępuje głębsze przemyślenia
 i jak mówił w wykładzie z 2002 roku na forum Europejskiej Federacji Medycyny Wewnętrznej prof. Theodore Marmor: „ Miernota staje się cechą zarządzania opieką zdrowotną. Jakość jest wypierana przez troskę o ilość, skuteczność ustępuje pola wydajności, uczciwy, lekarski profesjonalizm jest traktowany jak posłannictwo. Morale ulega załamaniu, cynizm stał się powszedni".
              Tu z satysfakcją należy stwierdzić, że wykład ten w odróżnieniu od apelu śląskich Amazonek wywołał znaczącą dyskusję wśród lekarzy na całym świecie i doprowadził do powstania Karty fundamentalnych zasad i obowiązków zawodowych lekarzy. Już pierwsza publikacja projektu Karty w „The Lancet" sprawiła, że lekarze na całym świecie zaczęli eksponować wartości odrzucane czy lekceważone przez polityków, księgowych i prawników.
              Co więcej, najpoważniejsze towarzystwa lekarskie zwracały uwagę swoich członków na konieczność eliminowania możliwości manipulowania lekarzami przez wymienione środowiska. Europejska Federacja Medycyny Wewnętrznej, Amerykańskie Kolegium Lekarzy i Amerykańska Rada Medycyny Wewnętrznej podjęły konsekwentną współpracę, co zaowocowało ustaleniem jasnych jednoznacznych zasad postępowania, którymi powinni kierować się lekarze w obronie interesów pacjenta.
               Karta ma dziś fundamentalne znaczenie. Lekarze, w tym niewątpliwie także polscy, nie mogą liczyć, że politycy zajmujący się problemami zdrowia będą ich rzecznikami. Milczące założenie, że istnieje społeczne poparcie dla ludzi profesjonalnie zabiegających o dobro pacjentów, jest nieprawdziwe. Przekonuje o tym tegoroczny strajk lekarzy i pielęgniarek. Konieczna jest debata publiczna inspirowana przez te środowiska.
              Wzbudzić szacunek
              Zgodnie z normami Karty każdy lekarz winien czuć się zobowiązany, by nie pozwolić na lekceważenie głosu swojego środowiska. To nie dziennikarz, nie pacjent, nie polityk, ale właśnie lekarz jest zobowiązany do zabiegania o dobro pacjenta wbrew administracyjnym naciskom. Jak zawzięcie? To zależy od poziomu jego zawodowego profesjonalizmu. Niech to ostatnie zdanie nikogo nie zdziwi. Profesjonalizm lekarski nie jest rzemiosłem. Jest on podstawą umowy między lekarzem a społeczeństwem.
              Realizacja tej umowy wymaga, żeby interes pacjenta stawiać wyżej niż własny, a przy tym utrzymać wysoki poziom kompetencji i sprawności zawodowej. Stąd walka o pensje! To jest walka lekarzy o możliwość wywiązania się ze swoich podstawowych obowiązków. W skali społecznej zabieganie o status lekarza, szacunek dla zawodu i dobre warunki jego wykonywania to jest codzienny obowiązek każdego przedstawiciela tego, tego zawodu. Kontrakt lekarza ze społecznością opiera się na publicznym zaufaniu do lekarzy. To zaufanie zależy od prawości każdego lekarza i od prawości całej grupy zawodowej. Dlatego też, dbając o system opieki zdrowotnej, trzeba się czynnie starać o eliminowanie dyskryminacji z jednej strony i tolerowanie protekcji z drugiej.
              Empatia lekarza jest gwarancją dobra pacjentów poszczególnych. Dziś to jednak nie wystarczy. 1 dlatego potrzeba działań wspólnych całej grupy zawodowej. Nie jest moją intencją nawoływanie, buntowanie, wzywanie do czynu. Byłam w lipcu w Katowicach. Zapamiętałam ten apel:
             „Chorzy na raka umierają w cierpieniu i ciszy. Nie organizują protestów. Dlatego my
 - odpowiedzialni, życzliwi i współczujący obywatele przemawiamy w ich imieniu".
               Decyzja o stworzeniu właściwego systemu finansowania współczesnych metod rozpoznawani
 i leczenia nowotworów w całej Polsce ma wymiar wielkiej odpowiedzialności politycznej
i obywatelskiej. Ma też wymiar moralny. Uczestnicy dzisiejszej debaty podejmują zobowiązanie, iż każdy z nas w dostępny dla niego sposób będzie działał na rzecz zapewnienia środków, które pozwolą na Śląsku I w całej Polsce leczyć choroby nowotworowe skutecznie i adekwatnie do postępu wiedzy medycznej.
               Nie umiem leczyć. Pozostaje mi obowiązek pisania.

                                                                                               Przedruk z „ Meckal Tribune " 14/2007
Helena Putkowska
nie, 29 czerwca 2008 21:40
Data ostatniej edycji: wt, 01 lipca 2008 13:46:48

 
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę