Proces Litwinów oskarżonych o kradzieże samochodów także w Łomży
Tzw. metoda na walizkę, czyli wykorzystanie urządzenia do sczytywania sygnału z kluczyka, to obecnie najpopularniejsza metoda kradzieży drogich samochodów - mówił w środę (15.05) przed Sądem Rejonowym w Białymstoku policjant zajmujący się analizą kryminalistyczną takich przestępstw. Czterech Litwinów odpowiada przed tym sądem w procesie o kradzieże i próby kradzieży z włamaniem samochodów w województwie podlaskim. Według śledczych, do złamania zabezpieczeń używali specjalnych urządzeń elektronicznych. Wpadli w Łomży, gdy próbowali ukraść samochód z zamkniętej posesji.
Proces toczy się przed sądem w Białymstoku zgodnie z właściwością miejscową, bowiem w tym mieście, jeszcze przed próbami kradzieży w Łomży, wszczęte zostało dochodzenie dotyczące podobnych przypadków. W środę sąd planował przesłuchać ostatnią grupę świadków wskazanych przez prokuraturę. Stawił się jednak jedynie policyjny specjalista od analizy kryminalistycznej. Dla potrzeb śledztwa przygotowywał on analizę dotyczącą włamań do samochodów, oraz wzajemnych powiązań między podejrzanymi Litwinami. Przygotowywał też informacje dotyczące numerów telefonów, z których korzystali ci mężczyźni.
Jeden z obrońców pytał policjanta, jaki jest obecnie tzw. modus operandi, czyli typowy sposób działania sprawców kradzieży samochodów. Specjalista wyjaśnił, że jest to tzw. metoda na walizkę, czyli otwarcie auta przy użyciu elektronicznego urządzenia, które sczytuje sygnał z kluczyka pojazdu. Sąd odczytał też zeznania dwojga świadków, którzy są za granicą i są nikłe szanse, iż stawiliby się w sądzie przy ponownym wezwaniu. Jedną z tych osób jest Litwin, który prowadzi w swoim kraju wypożyczalnię samochodów. Jego auto zostało w Łomży zatrzymane przez policję, jako używane do przemieszczania się przez podejrzanych.
Do zatrzymania Litwinów doszło 1 marca 2018 roku. Nad ranem do dyżurnego łomżyńskiej policji zadzwoniła kobieta z informacją o próbie kradzieży samochodu z zamkniętej posesji. Sprawcy uciekli.
Na miejsce przyjechał patrol z psem tropiącym. Najpierw zatrzymano jednego z cudzoziemców, ale pies, który podjął trop, doprowadził policjantów do auta na litewskich numerach, zaparkowanego na skraju osiedla. Tam zatrzymano drugą osobę. Dwa kilometry dalej - znowu dzięki pomocy psa tropiącego - zatrzymano dwóch kolejnych Litwinów ukrywających się w zaroślach. Mieli przy sobie elektroniczne urządzenia, służące do łamania zabezpieczeń antykradzieżowych nowoczesnych samochodów.
Prokuratura Okręgowa w Łomży oskarżyła całą czwórkę o próby kradzieży z włamaniem do trzech mercedesów, dokonanych 1 marca 2018 roku. Jeden z tych samochodów był wart ponad 600 tys. zł, wartość drugiego oszacowano na 195 tys. zł, trzeciego - na 44 tys. zł. W śledztwie udało się powiązać podejrzanych z innymi kradzieżami samochodów w Łomży (dwóch aut o łącznej wartości ponad 300 tys. zł), do których doszło kilka dni wcześniej. Wtedy też samochody zniknęły z prywatnych posesji.
Dwaj z podejrzanych odpowiadają też przed sądem za kradzież i usiłowanie kradzieży aut w Białymstoku. Status pokrzywdzonych w sprawie mają nie tylko osoby prywatne, ale też np. firmy leasingowe.
Cała czwórka oskarżonych do zarzutów kradzieży lub usiłowania kradzieży samochodów nie przyznaje się (dwaj z nich w śledztwie przyznali się jedynie do próby okradzenia samochodu w Łomży, zginęła wtedy m.in. torba ze sprzętem sportowym).
Ciąg dalszy procesu zaplanowano na połowę czerwca. Trzej świadkowie, którzy się w środę do sądu nie stawili, mają być wezwani już nie drogą pocztową, ale za pośrednictwem policji.