Przejdź do treści Przejdź do menu
poniedziałek, 27 stycznia 2025 napisz DONOS@

Bartnicze opowieści Urszuli Kuczyńskiej

Dr Urszula Kuczyńska przybliżyła wielowiekowe tradycje kurpiowskiego bartnictwa uczestnikom cyklicznych spotkań w Muzeum Północno-Mazowieckim. Wieloletnia kierowniczka Skansenu Kurpiowskiego im. Adama Chętnika w Nowogrodzie i wielka znawczyni tego tematu mówiła choćby o unikalnych na skalę krajową zbiorach prawa bartnego ze starostw przasnyskiego i łomżyńskiego, rozkwicie i upadku kurpiowskiego bartnictwa oraz szansach jego odtworzenia.

Kapryśna aura, przedświąteczny i przedwyborczy czas oraz konkurencja w postaci innych wydarzeń i imprez kulturalnych, również odbywających się w piątkowy wieczór, nie odstraszyła miłośników lokalnej historii i dawnych tradycji. W przytulnej sali edukacyjnej Muzeum Północno-Mazowieckiego zgromadziło się kilkanaście osób, w tym goście z Ostrołęki, na czele z Maciejem Lisem, prezesem Kurpiowsko-Mazowieckiego Związku Pszczelarzy. 

- Cieszę się, że są osoby zainteresowane tematyką bartnictwa, bo jest to historia bardzo ciekawa i do dziś nieodkryta - mówiła Urszula Kuczyńska, rozpoczynając prelekcję „Bartnictwo kurpiowskie Puszczy Zielonej od początku XVI do połowy XIX wieku”. Badaczka pochodzi z rodziny o długich i kultywowanych do dziś tradycjach pszczelarskich, a pracując od roku 1987 do niedawna w Skansenu Kurpiowskiego im. Adama Chętnika w Nowogrodzie miała możliwość prowadzenia licznych badań; nie tylko terenowych, ale również źródłowych i w archiwach. Szybko przekonała się, że z racji działań zaborców w pierwszej połowie XIX wieku bartnictwo na naszym terenie właściwie zanikło. - Badacze skupiali się na strojach czy gwarze, ale bartnictwu, które na tym terenie było bardzo ciekawe, poświęcili niewiele uwagi - nie kryła dr Kuczyńska, która po napisaniu książki „Bartnictwo kurpiowskiej Puszczy Zielonej” obroniła na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie pracę doktorską na jego temat. Tymczasem zachowały się źródła, o których prelegentka nie bez przyczyny mówiła, że to znakomita baza źródłowa. 

Mowa o cudem zachowanych zbiorach prawa bartnego Krzysztofa Niszczyckiego z 1559 roku i Stanisława Skrodzkiego z 1616 roku (kolneńskie czy ostrołęckie, równie ciekawe, zaginęły lub spłonęły w czasie II wojny światowej) oraz czterech księgach sądów bartnych w Nowogrodzie z lat 1629-1739. Jak podkreślała badaczka oba zbiory nie są precyzyjnie datowane: przasnyski Niszczyckiego nie może pochodzić z roku 1559, skoro miał on wtedy dopiero 19 lat, a starostą został dopiero w roku 1576 - najpewniej ktoś źle odczytał datę i błąd od tej pory powielano, zaś bardziej prawdopodobny wydaje się rok 1609. Z kolei łomżyński zbiór Skrodzkiego jest najpewniej starszy i nie pochodzi z drugiej dekady XVII wieku, ale w znanej nam formie funkcjonował już około roku 1583. Mimo tych rozbieżności są to bezcenne źródła wiedzy, do tego bardzo obszerne - zbiór Skrodzkiego liczy na przykład aż 109 stron, regulując wiele kwestii, od funkcjonowania sądów bartnych do dziedziczenia i prawa własności.

Wiele spraw jest jednak dla nas tajemnicą. Choćby nieznana jest pojemność tak zwanej rączki, a każdy bartnik był zobowiązany do oddawania jednej raz w roku z każdego boru, czyli skupiska na mniejszym lub większym terenie drzew bartnych. - To zagadka, która chyba nie doczeka się już rozwiązania - mówiła Urszula Kuczyńska, objaśniając, że rączka miodu, w zależności od terenu, liczyła od 4 do 40 kilogramów. Ta łomżyńska musiała być jednak spora, skoro składały się na nią dwie rączki warszawskie. Bartnicy mieli też inne zobowiązania, jak kunowe, pozostałość po czasach, kiedy mogli polować na kuny niszczące barcie; ten podatek wynosił 15 groszy. Musieli też oddawać starostwu jeden stóg siana z każdej łąki bartnej, a w wypadku braku miodu lub siana, oddać ekwiwalent w gotówce, lub kupić je od kogoś i oddać jako swoje. Mimo tych obciążeń bartnicy, poza tymi najbiedniejszymi, zwanymi luźnymi bartnikami, byli ludźmi zamożnymi. Działo się tak, ponieważ miód przed upowszechnieniem się cukru był bardzo poszukiwany, a co za tym idzie drogi, zaś wosk nigdy nie był częścią zobowiązania finansowego, więc bartnicy mogli zbywać go bez żadnych ograniczeń - za wyjątkiem sytuacji, kiedy sąd bartny zarządzał oddanie jego określonej ilości do kościoła w charakterze kary. 

Była to więc grupa nie tylko zamożna, ale też zamknięta (syn bartnika z zasady brał za żonę córkę bartnika, czy odwrotnie) i o niejednolitej strukturze, ponieważ bartnikami byli nie tylko chłopi (chociaż było ich aż 83%), ale również mieszczanie i szlachetnie urodzeni. Ci ostatni oczywiście nie wspinali się na drzewa, a barcie były na wysokości od 8 do 13 metrów, etc., mieli do tego wynajętych ludzi, ale czerpali z tego korzyści finansowe. Do połowy XVI wieku centrum bartnictwa w regionie była Łomża, a z czasem jej znaczenie spadło, a na znaczeniu zyskał Nowogród. Poza bractwem bartnym w Nowogrodzie istniały też wtedy inne, w Kolnie, Ostrołęce i Przasnyszu, a bartnictwo do końca XVIII wieku było bardzo na tych terenach rozpowszechnione. 

- Upadło w wyniku zaborów - podkreślała dr Kuczyńska, opowiadając, jak najpierw za zaboru pruskiego, a później rosyjskiego zaczęły pojawiać się początki gospodarki leśnej i próby podporządkowania sobie przez władze, dość przecież niezależnych bartników, którzy w końcu mieli  za władzy carskiej nawet zakaz wstępu do lasów. - W połowie XIX wieku bartnictwo upadło już totalnie - mówiła Urszula Kuczyńska. - Nie zachowało się prawie nic; nie tylko z narzędzi, ale też w świadomości ludzi. Tym cenniejsze są według badaczki takie inicjatywy jak przywracanie przez Piotra Piłasiewicza bartniczych tradycji w Augustowie, ale nie ma już mowy o takiej skali jak przed wiekami, przede wszystkim z przyczyn ekonomicznych. 

 

Na kolejne spotkanie historyczne Muzeum Północno-Mazowieckie zaprasza 26 kwietnia. Sławomir Zgrzywa wygłosi prelekcję „Gubernia łomżyńska”, koncentrując się na jej powstaniu i mniej znanych faktach. 

Wojciech Chamryk

 

Ogłoszenia płatne 4lomza.pl

nieruchomości
Sprzedam atrakcyjną działkę budowlaną 8,5 a + droga dojazdowa, z warunkami zabudowy w Piątnicy, ul. Polna (góra Kondeja), pięknie położona, z widokiem na panoramę Łomży. Cena 150 000 zł.
tel. 600268344
usługi
Wywóz gruzu, styropianu, starych gabarytów, sprzątanie po remontach, kucie posadzek, tynków. Przeprowadzki, transport.
tel. 500590581
usługi
Złota rączka. Usuwanie drobnych usterek elektrycznych, hydraulicznych, stolarskich, ślusarskich i innych.
tel. 506383477

 
Zobacz także
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę