Wiadukt czy skrzyżowanie? Co dalej z petycjami mieszkańców?
„Ja osobiście, mając wizję i znając układ komunikacyjny tego obszaru uznaję, że wniosek ma swoje uzasadnienie” - mówi Wojciech Borzuchowski. Dyrektor białostockiego oddziału GDDKiA pytany o możliwość zmiany projektowanego wiaduktu nad DK64 na skrzyżowanie jednopoziomowe. Dla dyrekcji to jednak kłopotliwa zmiana kontraktu.
Na początku września pisaliśmy o petycji przedsiębiorców i samorządowców z terenu gmin Piątnica i Jedwabne w sprawie bezpośredniego zjazdu z drogi Piątnica – Jeziorko (DW668) na nowobudowany łącznik DK64 z S61. Brak możliwości zjechania z drogi wojewódzkiej na krajową w tym miejscu, po otwarciu, może znacznie utrudnić życie w Piątnicy, Rządkowie, Elżbiecinie, Cydzynie czy Budach Czarnockich. Przyjęte obecnie rozwiązanie infrastrukturalne sprawi, że ciężarówki firm ulokowanych w rejonie Jeziorka czy Jedwabnego, a dziennie może ich być kilkaset, nie będą miały bezpośredniego wjazdu w sieć dróg krajowych, więc będą jeździć przez wymienione miejscowości. Zamiast bezpieczniej, zrobi się tam niebezpiecznie.
Ostatnio do postulatów przyłączyli się mieszkańcy wspomnianych miejscowości. W pismach podpisanych przez sołtysów: Cydzyna, Rządkowa, Elżbiecina i Bud Czarnockich, a przesłanych do dyrektora Pawła Woźniaka z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Warszawie i do Wojciecha Borzuchowskiego, dyrektora białostockiego oddziału przypominają, że ich miejscowości mają wąskie uliczki, które nie są przystosowane do wzmożonego ruchu.
Wczoraj, 25. września do apelu przystąpili radni Gminy Piątnica.
Dyrektor Borzuchowski rozumie i nie mówi nie
- Szkoda, że taki wniosek nie pojawił się 2 lata temu, kiedy można było to jeszcze na etapie złożenia wniosku ZRID uwzględnić – mówi Wojciech Borzuchowski dyrektor białostockiego oddziału GDDKiA. Tłumaczy, że teraz proces kontraktowo jest dość kłopotliwy i skomplikowany, ponieważ automatycznie wpływa na czas ukończenia, na koszty i wymaga ZRID-ów zamiennych.
Obiecuje pochylić się nad petycją i sprawdzić na ile jest szansa przychylenia się do tego wniosku. „Jest to trudne, nie mówię nie. Na pewno będziemy to rozpatrywać” – tłumaczy. „Prawdopodobnie w przyszłym tygodniu będziemy chcieli zrobić takie spotkanie, na którym omówilibyśmy merytoryczne kwestie ewentualnych możliwości, jak również ryzyk, ale też problemów, które to generuje”.
Deklaruje jednak, że „na pewno potraktujemy to poważnie, bo ja osobiście, mając wizję i znając układ komunikacyjny tego obszaru uznaję, że wniosek ma swoje uzasadnienie. Jest tylko kwestia na ile uda nam się rozpatrzyć go pozytywnie w sposób najmniej toksyczny dla kontraktu”.