Komunizm niby upadł, a kapitalizm wyzyskuje nadal
- Przygotowujemy Polskę na „okienko wolności”, gdy gnębi nas żarłoczna, globalistyczna polityka gospodarcza – wyjaśnił psycholog i inżynier cybernetyk dr Aleksander Kisil, doradca kadr biznesu, który w Łomży głosił wykład „Czy sensem ma być zysk? Jak połączyć biznes z miłością bliźniego” na 4. Podlaskiej Konferencji „Biblia a finanse”. Krzysztof Jędrzejewski, ogrodnik i przewodniczący rady nadzorczej spółki giełdowej Mostostal Zabrze, metodycznie powołujący się na cytaty biblijne, wskazał, jak żyć z wiarą w Boga w świecie pieniędzy. Małżeństwo od 28 lat: Elżbieta i Mirosław Wrotek z Warszawy przedstawiali biblijne konotacje wiary z odpowiedzialnością za finanse i pracę.
Ponad 30 uczestników ciekawego spotkania w Domku Pastora zapoznawało się z ekonomicznymi i biznesowymi uwarunkowaniami swego światopoglądu chrześcijańskiego po mszy św. w Katedrze. Odprawił ją ks. Waldemar Świątkowski dla uczestników IV Łomżyńskiej Diecezjalnej Pielgrzymki Przedsiębiorców i Pracodawców. W kazaniu ks. Zbigniew Skuza zaakcentował, że pieniądze i dobra materialne to dary od Boga oraz że biznes pociąga za sobą odpowiedzialność za powierzone dobra, lecz nie mogą one być celem samym w sobie, ponieważ wtedy stają się zagrożeniem dla człowieka.
„Firmę traktują jak prywatny folwark”
Dr Aleksander Kisil na wstępie przywołał obszerny cytat „Caritas in Veritate” - Miłość w prawdzie z rozważań papieża Benedykta XVI, m.in. o tym, że w epoce globalizacji działalność ekonomiczna nie może abstrahować od darmowości. Wyzwania po upadku komunizmu w kapitalizmie są jeszcze większe: człowiek z żelaznej klatki wszedł do większej, złotej. Zdaniem 56-letniego wykładowcy z Konfederacji na rzecz Reform Ustrojowych, społeczeństwa, mieniące się chrześcijańskimi powinny realizować naukę społeczną Kościoła, czego nie naucza i nie realizuje Kościół w Polsce. - Teraz nas czeka trudniejsze zadanie, humanizacja kapitalizmu – dowodził, podając przykłady współczesnego najemnictwa, niewolnictwa ekonomicznego, gdy pracodawcy wykorzystują umiejętności ludzi, nie płacąc za nie w stopniu proporcjonalnym do swoich zysków, natomiast firmę traktują jak prywatny folwark. Ironiczne rozbawienie wzbudziły anegdoty z życia doradcy, opowiadającego o prywatnych klamotach w firmach lub o żonach i synkach zabieranych na zagraniczne targi. Powstała przepaść między biednymi a bogatymi z powodu dążenia do maksymalizacji zysku. Według niego, biznes ma sens w czym innym: realizacji życiowych potrzeb ludzkich i zainteresowań pracodawcy, tworzeniu miejsc pracy i budowaniu wspólnoty. Za przykład wzorcowy, m.in., obok Stanisława Staszica, dał Mariana Wieleżyńskiego (1879 – 1945), inżyniera chemika i twórcy akcjonariatu spółki Gazolina, który nie wykorzystywał pracowników jak dzieje się współcześnie. - Zasuwają od rana do wieczora i w soboty bez płacenia za nadgodziny – uświadamiał uświadomione. - Za tym kryje się pogarda dla ludzi. Wymaga starań przynajmniej jednego pokolenia, żeby podmiot gospodarczy traktować jako dzieło zespołowe, aby każdy, kto ma wkład w wypracowanie zysku, miał prawo dostania nadwyżki.
Doktor cytuje: jedynym źródłem bogactwa jest praca, kapitał bez pracy jest martwy i bezużyteczny.
„Szefem jest Bóg, a ja zarządzam biznesem”
Krzysztof Jędrzejewski z Mostostalu wprowadzał cytaty biblijne, zachęcał do lektury. O pieniądzu twierdził krótko: aby jego niedobór nie determinował życia, aby nadmiar nie odciągał od Boga. Dał mnóstwo porad: działać zgodnie z zasadami, odważnie wypowiadać się publicznie, nie zaniedbać w powodzi zajęć w firmie - domowników. W działalności gospodarczej akcentował odpowiedzialność – czyli to, co z wiernością Bożym zasadom jako kluczowe podawała Elżbieta Wrotek. - To można połączyć w zarządzaniu finansami i prowadzeniu firmy – przekonywała przedsiębiorców. - Praca to uznanie, że szefem jest Bóg, a ja zarządzam biznesem – przypomniał Mirosław Wrortek, menedżer w telekomunikacji. - Mój tata miał udar, opiekowałem się nim, pielęgnowałem, a nie miałem pracy zarobkowej 17 miesięcy. Wtedy odkryłem, że Bóg przychodzi przez innych, nawet niewierzących. Organizatorem konferencji o biblii i finansach, którą słuchacze i dyskutanci w kuluarach przy kawie oceniali jako ożywczą dla myślenia i pozwalającą przewietrzyć mózgi, był diecezjalny duszpasterz przedsiębiorców, adiunkt i kapelan PWSIiP ks. dr Waldemar Świątkowski. Pomogli mu: Katolickie Stowarzyszenie Civitas Christiana z dr. Tadeuszem Kowalewskim na czele, Cech Rzemieślników i Łomżyńska Izba Przemysłowo – Handlowa. W komitecie naukowym konferencji znalazł się dr hab. Tadeusz Popławski, socjolog i profesor PWSIiP. Słuchał z zainteresowaniem, jednak krytyczniej, niż laicy z dziedziny naukowej refleksji społecznej i ekonomicznej. - Pan doktor Kisil to zwolennik socjalizmu utopijnego, pan Jędrzejewski głosił poglądy pragmatyków, jak Franklin w „Katechizmie dla młodego protestanta” - ocenił pierwsze wykłady na moja prośbę. - Marnując czas, marnujemy pieniądze, czyli w ten sposób obrażamy Boga i ludzi. Nie zarabiając dolara, nie pomnożymy dolara. To koncepcja „ascezy wewnątrzświatowej”, nie na pokaz dla otoczenia, jak w Kościele katolickim.
Mirosław R. Derewońko