Wojenne losy plut. Z. Kotary
Poszukując ciekawych historii, autentycznych opowieści, najchętniej z okresu II wojny światowej i pierwszych lat po wojnie a do tego kilkakrotnie namawiałem też Czytelników „Głosu Nowogrodzkiego”, natrafiłem na relację plutonowego /?/ Zygmunta Kotary. Jest to opowieść zapisana na taśmie filmowej przez jednego z członków jego rodziny. Namówiono starszego już pana by opowiedział o swych przeżyciach a miał co opowiadać. Niestety opowieść nie obejmuje pełnego okresu i pomija ważne wydarzenia. W pamięci członków rodziny zachowały się jego wcześniejsze opowieści ale po tylu latach pamięć zawodzi w szczegółach. Konieczność dalszych poszukiwań jeszcze bardziej pobudziła moje zainteresowanie i postanowiłem dołożyć wszelkich starań by uzupełnić wydarzenia pominięte w relacji. Zygmunt Kotara zmarł w 1993r i nic więcej już nam nie powie. Od jego córki, pani Anny Filipkowskiej-Wybranowskiej, która udostępniła mi nagranie filmowe otrzymałem kilka pamiątek związanych z jej ojcem a wśród nich ostatnie numery wydawnictwa Związku Polskich Spadochroniarzy „Spadochron” wydawanego w Londynie. Jest to organ byłych żołnierzy I Samodzielnej Brygady Spadochronowej, w której do zakończenia wojny służył jej ojciec. Wydawnictwo to jest skarbnicą wiedzy o byłych żołnierzach Brygady i tam będę szukał informacji o nim. Zachowały się archiwa i żyją jeszcze niektórzy żołnierze tej formacji. Wysłałem list z prośbą o pomoc w tej sprawie. O wyniku tych starań napiszę w którymś kolejnym numerze „Głosu Nowogrodzkiego”. Historia, którą opiszę jest oparta wyłącznie na opowieści zarejestrowanej kamerą filmową. Opowieść urywa się kilkakrotnie gdyż wspomnienia ciężkich przeżyć powodują silne wzruszenie opowiadającego, które udziela się też oglądającym zapis filmowy. Po kilku chwilach opowieść znów nabiera tempa.
Plutonowy Zygmunt Kotara przeszedł typową drogę żołnierza tułacza. Najpierw walki we wrześniu 1939r., następnie niewola /w jego wypadku niemiecka, sowiecka/, kolejno: wywózka na Syberię i katorżnicza praca w łagrze, wojsko polskie, /tu Armia gen. Andersa/, przejazd do Wielkiej Brytanii, przygotowanie do inwazji w ramach Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, walki na kontynencie i powrót do kraju. W tym schemacie brakuje więzienia w „wolnej” Ojczyźnie i ponownej zsyłki na Syberię do łagru. Pomijam tło historyczne wydarzeń , bo znane jest powszechnie a ograniczam się do osobistych przeżyć Zygmunta Kotary. Niektóre z nich z perspektywy czasu utraciły swą grozę i mogą się wydawać nawet zabawne ale nie były takie w tamtych czasach. Obrazują doskonale sowiecką machinę terroru, głupotę, poczucie bezkarności i draństwo oprawców z NKWD oraz mentalność tzw. ludzi radzieckich.
Zygmunt Kotara urodził się dnia 10 grudnia 1916r. w Podgórzu koło Łomży. Jako młody człowiek wstąpił do Związku Strzeleckiego. Następnie jako ochotnik zgłosił się do wojska a będąc członkiem Związku miał prawo wyboru formacji. Wybrał Korpus Ochrony Pogranicza. Staż rekrucki odbył w 9 Pułku Strzelców Konnych stacjonującym w Grajewie. Po ukończeniu szkoły podoficerskiej dostał przydział do Korpusu Ochrony Pogranicza na wschodniej granicy do jednostki stacjonującej w miejscowości Niewirgów /?/ za Równem. Jednostka skierowała go na kurs weterynaryjny dla wojskowych organizowany przez ministerstwo rolnictwa. Nie przypuszczał wtedy jakie znaczenie w przyszłości w jego życiu będzie miał ten kurs. Po ukończeniu kursu wrócił do swej macierzystej jednostki, w której służył jako podoficer weterynarii.
W marcu 1939r. przydzielono go do formowanego właśnie 1 Pułku Kawalerii Korpusu Ochrony Pogranicza, który wszedł w skład Armii Łódz.. Była to jednostka silnie wzmocniona zorganizowana w związku z coraz bardziej realnym zagrożeniem ze strony III Rzeszy. Wojna zaskoczyła go w miejscowości Kamionki przy niemieckiej granicy. Pułk toczył walki osłonowe. Oddział Zygmunta Kotary cofał się pod naporem wojska niemieckiego w kierunku Warszawy. Przemieszczali się nocami a w dzień kryli się w lasach. Do Warszawy dotarła grupka 15 żołnierzy, on jako dowódca szwadronu. Z różnych rozbitków utworzono kompanię, ich zadaniem było patrolowanie ulic miasta. Jako kapral był dowódcą 3 osobowego patrolu. W trakcie tej służby zatrzymali polskiego oficera, który wydał im się podejrzany. Poprosili go o dokumenty i gdy sięgał do kieszeni, pod płaszczem polskiego oficera zauważyli niemiecki mundur. Jeden z podkomendnych zastrzelił go nie czekając aż on strzeli pierwszy. Dla szpiegów w czasie wojny prawo jest bezlitosne. Bombardowania Warszawy nasilały się. Ich oddział skierowano do Modlina dla wzmocnienia obrońców twierdzy. Nie doszli do celu. 23 września zostali okrążeni przez Niemców i wzięci do niewoli. Pognano ich pieszo do Prus Wschodnich. Kapral Kotara trafił do stalagu nr. 1 /historia pobytu w niemieckiej i sowieckiej niewoli w kolejnym numerze/
Mariusz Klimpel