Przepiórka
Wędrując po Mazowszu Łomżyńskim można natknąć się na relikty, zdawałoby się, wymarłych obyczajów… Był upalny dzień po żniwach - szykowałem się właśnie do sfotografowania snopków zboża, ciągnących się rzędami, niczym miniatury piramid, po horyzont. Mogłoby się zdawać, że ugięte pod własnym ciężarem złote kłosy w snopach, to odwieczny, więc niezmienny widok, tak oczywisty jak błękit nieba. Trudno było sobie wyobrazić, że jeszcze w tym pokoleniu mechanizacja odmieni charakterystyczny krajobraz i już w Polsce nie zobaczymy snopków zboża układanych w dziesiątki… Nagle ujrzałem wzruszającą konstrukcję. Nie do wiary - to co Gloger opisywał w 1900 r. w swojej Encyklopedii Staropolskiej pyszniło się żywotnością obyczaju, czynionego nie dla atrakcji turystycznej ale przez pamięć Ojców … Przypadkowy, samotny wędrowiec zobaczy starannie ułożony krzyż z kłosów - duchową łączność żniwiarzy. „Przepiórką”- jak pisał Gloger -„ zowie lud ostatnią garść zboża niezżętego w końcu pola. Kępkę taką kłosów podczas wicia wieńca dożynkowego związują żniwiarki u góry, dołem zaś oczyszczają ziemię z chwastu i na płaskim kamyku kładą pośrodku kawałek chleba. Wszystko to robią jak każe odwieczny symboliczny zwyczaj, aby zboże było tak czyste w roku przyszłym i chleb z tegorocznego wystarczył do żniw następnych, a przepiórka miała ziarno dla siebie.” W Kalendarzu Polskim Józef Szczypka odnotowuje zabawy związane z tym mazowieckim „strojeniem przepiórki”: otóż chwytano za ręce i nogi jakąś dziewczynę po raz pierwszy biorącą udział w żniwach i przeciągano po rżysku, wokół gotowej „przepiórki” - jak pisze: „symbolicznie tym zaznaczając, iż prawdziwe przepiórki – a znajdowano je nieraz w zbożu – to ptaki nietykalne.”