Apollo
Fotografie z muzealnego Archiwum bywają czasem pamiątką nieprawdopodobnych historii. W 1961 r. ZSRR ogłosił Gagarina pierwszym człowiekiem poza Ziemią - krążył wtedy dowcip: „Tato, Ruskie w Kosmosie ! Wszystkie? Nie ! To co mi d... zawracasz”. Na czarno - białych ekranach TV śledziliśmy rywalizację o pierwszeństwo i zwycięskie dotarcie Amerykanów na Księżyc w 1969 r. skąd załoga Apollo 11 przywiozła 22 kg. skał do badań naukowych i wystaw objazdowych po świecie. Niespodziewanie jedna z nich trafiła do Łomży w 1972 r. Pod Muzeum zajechał wtedy kapitalistyczny krążownik szos - Lincoln z Ambasady Amerykańskiej, odstający od szarości socjalistycznych Syrenek. Sprawna ekipa budząc zazdrość muzealników szybko zmontowała aluminiowy stelaż. W normalnym społeczeństwie, nie zdominowanym przez SB, taka wystawa byłaby wydarzeniem: naukowym, towarzyskim, medialnym. Tu odwrotnie: alarm w bezpiece, cisza w prasie, potem gdzieś na 4 stronie gazety krótka informacja, że jest wystawa skałki księżycowej i znaczków pocztowych związanych z wyprawą Apollo. Pojawił się jednak lokalny towarzysz Henryk B. z PZPR, składając pochwalny wpis do pamiątkowego zeszytu. Uchroniło to Muzeum od nieprzyjemności na krótko, bo po zakończeniu ekspozycji zeszyt został zarekwirowany przez SB, jako „szpiegowska skrzynka kontaktowa” ! W ten sposób zapyziałe miasteczko otarło się o świat Bonda. Jamesa Bonda. Groźny dla bezpieczeństwa PRL-u zbiór autografów już nigdy nie został zwrócony do Muzeum. Z kolei Amerykanie mogli spać spokojnie: cenną skałkę z Księżyca na noc chowano pod łóżko w służbówce muzealnej - złodziej nie miałby szans w konfrontacji z krzykiem Pani Eleonory. Wystawa zaszczyciła tylko kilka miast w Polsce, do Łomży trafiła dzięki Muzeum Ziemi w Warszawie (przypomnijmy to właśnie tam Adam Chętnik założył od podstaw Dział Bursztynu.)