Pod Kisielnicą
Z kopyta kulig rwie - śpiewają co roku Skaldowie; ta fraza od razu kołacze w głowie każdemu, kto przeżył szaloną jazdę. Dla podkreślenia gwałtowności chwili, autor skupił sie na koniach, a nie pasażerach. Cykl przedstawiony pozornie chaotycznnie, celowo w formie historyjki obrazkowej: początek i zakończenie ulotnej chwili przejazdu sań - pędzące konie są tu w roli głównej. Zasłużony w popularyzacji hippiki Klub Jeździecki, w podworskich pozostałościach Kisielnicy - to pamięć o pięknych zwierzętach, wspaniałych opiekunach, działalności na rzecz chorych dzieci - wszystko w pięknym, szerokim pejzażu niedaleko Łomży. Przygoda fotograficzna to łapanie kadru na wertepach - w dodatku niespodziewany mróz nastawioną migawkę 1/ 500 wydłużył do granicy malowniczego, ale czytelnego poruszenia obrazu. Do dyspozycji autor miał film 12 klatkowy w średnio-formatowym PentaconSix - przymus rozważnego fotografowania. Po wywołaniu rolki 6x6, połowa filmu była zaświetlona, wyszło 7 klatek - ale wszystkie udane, więc znalazły się w prezentowanym cyklu. Dziś cyfrówką - w innej epoce - trzeba „strzelać” kilkaset kadrów, aby wybrać kilka udanych, niestety automatycznie zbyt ostrych, zbyt kolorowych - innych. W czasach cyfrowego nadmiaru śmieciowych zdjęć - musimy od nowa uczyć się trudnej sztuki wyboru.