Gałązka bezpodstawnie odwołana – dostanie odszkodowanie
Wskazane przez prezydenta Łomży Jerzego Brzezińskiego przyczyny odwołania Hanki Gałązki z funkcji dyrektora Szkoły Podstawowej nr 10 w Łomży nie uzasadniały jej odwołania w trybie art. 38 ust.1 pkt 2 ustawy o systemie oświaty – uznał sąd w Łomży. Gałązka dostanie odszkodowanie w wysokości trzymiesięcznego dodatku funkcyjnego - 1650 zł z ustawowymi odsetkami, oraz 450 zł tytułem zwrotu kosztów zastępstwa procesowego. W pozostałym zakresie – Gałązka domagała się przede wszystkim przywrócenia na stanowisko dyrektora szkoły - sąd powództwo oddalił, a kosztami procesu obciążył skarb państwa, aby nie musiała płacić szkoła. Po ogłoszeniu wyroku strony nie chciały komentować orzeczenia sądu.
Przypomnijmy, Hanka Gałązka straciła fotel dyrektora „dziesiątki” w wyniku tzw. wojny o basen. Była już dyrektor SP 10 przed Sądem Pracy domagała się przywrócenia na stanowisko dyrektora oraz zasądzenia odszkodowania w wysokości dodatku funkcyjnego i motywacyjnego za okres od 1 lutego do dnia przywrócenia na stanowisko.
Sąd, który na kilku rozprawach badał sprawę i wysłuchiwał świadków w tym także prezydenta Jerzego Brzezińskiego i jego zastępców, uznał, że wskazane w zarządzeniu prezydenta Miasta Łomży z 18 stycznia 2010r. przyczyny odwołania w trakcie roku szkolnego dyrektora na podstawie art. 38 ust.1 pkt 2 w związku z art. 5 c pkt 2 ustawy o systemie oświaty, nie uzasadniały odwołania. Jak przypominała sędzia Urszula Zaleska organ w przypadkach szczególnie uzasadnionych może odwołać dyrektora po zasięgnięciu opinii kuratora oświaty. Odwołanie to nie może mieć jednak charakteru dowolnego, arbitralnego, lecz musi być szczegółowo uargumentowane w podjętej decyzji, a z aktu odwołania powinno wynikać to szczególne uchybienie.
- W ocenie sądu takie okoliczności nie zostały wykazane w tej sprawie. Dowody przedstawione w tej sprawie: zeznania świadków, dokumenty również tego nie dowiodły – mówiła sędzia w ustnym uzasadnieniu wyroku.
Zarzuty prezydenta w stosunku do dyrektor Gałązki sprowadzały się do dwóch kategorii czyli ignorowania poleceń prezydenta, aby wygasić zarząd nad basenem - co zdaniem sądu nie zostało w postępowaniu wykazane, oraz że działanie powódki było szkodliwe dla szkoły. Także w tym wypadku zdaniem sądu, ani materiał dowodowy, ani uzasadnienie, nie wskazują na taką okoliczność.
Dyrektor szkoły to nie przedłużenie prezydenta
- Z uwagi na specyfikę szkoły, której funkcjonowanie określa ustawa o systemie oświaty, dyrektor nie może być traktowany jako pracownik samorządowy. Nie jest on pracownikiem samorządowym, a jest nauczycielem – mówiła uzasadniając wyrok sędzia Zaleska. - Jest szefem jednostki organizacyjnej, organu samorządowego, a zatem nie można mówić, że dyrektor ma obowiązek wykonywać polecenia organu prowadzącego. Sąd podzielił argumentację dyrektor szkoły, że obowiązkiem dyrektora jest interes szkoły i społeczność szkoły. W jej interesie powinna działać, i zdaniem sądu działała.
Robiła to co trzeba
- Argumenty, że pani Gałązka uporczywie nie informowała rady rodziców o planach odnośnie basenu nie znalazły potwierdzenia – stwierdziła sędzia Urszula Zaleska.
Sąd argumentując orzeczenie pozytywnie oceniał działania dyrektor w zarządzaniu szkołą i nie dopatrzył się zarzucanych przez prezydenta działań destabilizujących. Odnosząc się do złożonego doniesienia do prokuratury przez radę rodziców uznał, że każdy obywatel ma prawo złożyć takie doniesienie czy zawiadomienie, a prokuratura ma obowiązek sprawdzić taką informację.
Zdaniem sądu w żadnym działaniu powódka nie wzmagała niepokojów, a niezadowolenie rodziców uspokoiło dopiero spotkanie po odwołaniu pani dyrektor w styczniu 2010r. Wtedy dopiero prezydent ogłosił zasady korzystania z basenu dla dzieci ze szkoły mówiące o tym, że mogą korzystać z niego nieodpłatnie.