30 lat Kurpiowskiego Zespołu Śpiewaczego ze Zbójnej
- Przekazujcie waszą oryginalną tradycję, kulturę, muzykę, przyśpiewki, śpiewy i radość waszym młodszym pokoleniom. Bo kiedy się zapomina o tożsamości, o własnej kulturze, zapomina się o tym, że się istnieje – mówił z Berlina Roman Brodowski, przedstawiciel Polonii w Bundestagu, zgromadzonym na świętowaniu 30-lecia istnienia Kurpiowskiego Zespołu Śpiewaczego ze Zbójnej.
- Byłem przy narodzinach Zespołu, razem z moją żoną Elą – wspominał Andrzej Lemański, przewodniczący Rady Gminy i mąż zmarłej przedwcześnie dyrektorki Gminnego Ośrodka Kultury i twórczyni Kurpiowskiego Zespołu Śpiewaczego w Zbójnej.
- Jak powstał GOK, a później Zespół, pojechaliśmy po poradę do Turośli. Tam był już zespól, a dyrektorem był Zbyszek Kamiński i powiedział ważną rzecz: Chcesz mieć doby zespół Ela, weź Teresę Pardową i Marka Żemka. W połączeniu ich fachowości i wspaniałych ludzi, którzy zebrali się, żeby stworzyć zespół, powstało coś, co trwa te 30 lat – mówił wzruszony, samemu występując wiele lat w zespole.
Zespół powstał w 1992 roku, a historię jego powstania ówczesny wójt Zenon Białobrzeski, obecny na jubileuszu tak opisywał.
„Zaczęło się od spotkania z przedstawicielami z Litwy. Przyjechali na nasze ziemie, w tym do Zbójnej. Zaproponowałem współpracę jednej z gmin, akurat okazały się nią Jaszuny. Chętnie podjęli wyzwanie i zaprosili do siebie. Pojechaliśmy ja, dyrektor GOK-u Elżbieta Lemańska i jeszcze kilka osób i tam zapoznaliśmy się z członkami zespołu, który też niewiele dłużej działał. Nie mieliśmy zespołu, który mógłby nas promować, więc była potrzeba, żeby taki zespół folklorystyczny powstał, a bogactwo kultury kurpiowskiej przypieczętowało pomysł. Do dziś jedziemy tam na Litwę, jak do najbliższej rodziny”.
Lista sukcesów i osiągnięć krzewiących kulturę kurpiowską po całej Europie zespołu ze Zbójnej jest imponująca. Obecna dyrektor Renata Krajewska, aby nie zanudzać przybyłych gości, skracała listę. Kurpiowski Zespół Śpiewaczy ze Zbójnej występował: w Czechach, Litwie, Francji, Białorusi i w Niemczech. Jako jeden z niewielu zespołów ludowych, wspólnie z zespołem z Kadzidła przedstawiał „Wesele Kurpiowskie” na scenie Filharmonii Narodowej w Warszawie. Zresztą artyści ze Zbójnej mają w swoim repertuarze pieśni, obrzędy i zwyczaje kurpiowskie puszczy zielonej, którymi się dzielą na małych scenach regionalnych po duże. Propagują folklor kurpiowski wszędzie tam, gdzie się pojawiają. Są laureatami wielu konkursów i przeglądów. Warto chociażby wspomnieć o „Kurpioskim Oskarze” czyli „Kurpiku”, którego otrzymali w 2013. Na 30-lecie działalności artystycznej otrzymali nagrodę wicepremiera i ministra kultury i dziedzictwa narodowego Piotra Glińskiego. W swoim dorobku mają wydane dwie płyty (2002 i 2014 rok) z tradycyjną muzyką kurpiowską.
- Zespół umacnia poczucie tożsamości mieszkańców, podtrzymuje zwyczaje i obrzędy, niejednokrotnie prowadzili kurpiowskie oczepiny we współczesnych weselach – przypominała Renata Krajewska.
- Początki zespołu były trudne. Jak w sześcioosobowym składzie jechali do Kazimierza, to stroje pożyczaliśmy z Myszyńca. – wspomina wójt Zenon Białonrzeski. - Pamiętam, bo sam przywoziłem. Na początku wydatki finansowe były niewielkie. Ta pierwsza grupa to byli pasjonaci, jeden mężczyzna i 5 kobiet.
Andrzej Lemański, mąż zmarłej twórczyni zespołu i członek grupy przypomniał o niezwykle ważnej roli, jaką odegrał Zespół dla społeczności lokalnej.
- Przed powstaniem Zespołu ludzie na naszym terenie nie mieli świadomości historycznej. Tu nikt nie mówił, że tu są Kurpie. Jeśli ktoś mówił, że tu Kurpie, można było obrazić. Ludzie nie wiedzieli, że Kurp to brzmi dumnie – mówił przybyłym gościom.
Także były wójt Białobrzeski podkreślał, że „w domach jeszcze były te tradycje kurpiowskie: wycinanki, palmy na potrzeby rodziny”. „Nasza Pani Ela Lemańska, nasz wspaniały dyrektor, tu rodzona, przygotowana zawodowo pod tym kontem potrafiła jakby odnowić tożsamość kurpiowską w nas wszystkich” - podkreślał wkład zmarłej w 2009 roku animatorki. „W ciągu tych 30 lat, nie tylko Zespól, ale i teatry obrzędowe, kolorowa Niedziela Palmowa, to wszystko ludziom pokazało, że Kurpie mają zdecydowanie więcej do pokazania niż w innych regionach Polski”.
Od początku programem Kurpiowskiego Zespołu Śpiewaczego ze Zbójnej zajmowała się wspomniana Teresa Pardo.
- Startowaliśmy z chęcią, z nadzieją i chcieliśmy się chwalić tym co mamy – mówiła zadowolona 30 latami pracy z Zespołem. - Przez te 30 lat wiele zmieniło się w ogóle w świadomości ludzkiej. Wtedy ktoś ze wsi był zawsze gorszy od tego z miasta. I dlatego tak się do tego ta wieś nie przyznawała, ani jak śpiewa, ani jak tańczy. Zmieniły się zapatrywania i wyszło, że tym wsiowym śpiewaniem i tańczeniem można się chwalić i jak to się zrobi dobrze, nikt nie będzie się śmiał.
Pani Teresa nie musiała wymyślać, aby znaleźć te przyśpiewki i tańce. „U siebie występowali. Wszystkie wesela, chrzciny to były swego rodzaju występy”. „Ludzie śpiewali na powietrzu, tam gdzie echo odpowiadało, po rosie się śpiewało, a głos niósł się daleko” - wspomina ludowe śpiewania.
Na uroczysty występ i kolację sproszono przyjaciół i gości do świetlicy wiejskiej w Kuziach, bo GOK w Zbójnej miałby problemy z pomieszczeniem wszystkich. Najpierw chwilą ciszy uczczono pamięć zmarłych członków zespołu, a później gratulacjom, życzeniom, wspomnieniom i prezentom prawie nie było końca. Uroczystość prowadziła obecna dyrektorka Renata Krajewska, która po śmierci nieodżałowanej Elżbiety Lemańskiej przejęła prowadzenie Zespołu i kontynuuje to dzieło z pożytkiem dla Kurpiów.
Wicemarszałek Marek Olbryś, kurp krzok, przekazał życzenia „od władz za to, że pięknie żyjecie, pięknie śpiewacie i wasze piękno udziela się wszystkim ludziom, bo to się podoba”. Przypomniał, że kulturą kurpiowską zaraziła go babcia z Dębnik. Wspominał wizyty Adama Chętnika u dziadów. Mówił o zdjęciu dziadka z 1932 roku, gdy jako 19-latek z kapelą kurpiowską z Nowogrodu był u prezydenta Mościckiego w Warszawie.
- Moje serce jest zarażone kulturą Kurpiowską i tak zostanie do końca życia. Zawsze będę wspierał i propagował, bo to jest moja kultura – deklarował.
Żona marszałka Bogumiła przypomniała zebranym usłyszane jeszcze przed ślubem od dziadków Olbrysiów słowo „lelek”.
W imieniu starosty łomżyńskiego Lecha Szabłowskiego kosz prezentów przyniosła wicestarosta Maria Dziekońska.
- Jesteśmy dumni, że Kurpie stanowią część ziemi, która zarządzamy administracyjnie. To niesamowite bogactwo nie tylko w pieśni, ale też tradycji i architektury – mówiła. - Ta prawda, ta atrakcyjność, którą macie jest waszym wyróżnikiem i pozwala podkreślić unikatowość, że będziecie mieli siły i chęci by to przekazywać dalej. Jak się trzymacie razem, to nie ma na was siły – podkreślała.
Dyrektor ROK-u Jarosław Cholewicki przyniósł za to voucher na nagranie kolejnej płyty w studiu Regionalnego Ośrodka Kultury.
- Wasza twórczość chwytająca za serce warta jest upowszechnienia – zachęcał animator kultury.
Swojej inspiracji i podglądania Zespołu ze Zbójnej nie kryła Kapela Miód na Serce.
- Dla nas jesteście skarbem, jeszcze nie odkrytym do końca. My swój repertuar śpiewaczy, ale nie tylko kurpiowski, osadzony w tej tradycji w dużej mierze bierzemy z Zespołu Śpiewaczego ze Zbójnej – przyznawali.
Ze względu na okoliczności na jubileusz nie dotarli goście z Białorusi. Przybyli natomiast przyjaciele z Jaszun z Litwy. „Wiele kilometrów nas rozdziela i tak dużo nas łączy. Ludowa piosenka, polska mowa, polskie tradycje i polskie obyczaje”
W zastępstwie wójta Gminy Zbójna bochen wileńskiego chleba odebrał Michał Bajno. Życzył, aby na kolejne 30 lat nie zabrakło zacięcia i determinacji takiej, jaka towarzyszyła przy powstaniu zespołu w 1992 roku. Zapowiedział nagrodę pieniężną dla zespołu, która miała wpłynąć na konto GOK-u.
- Reniu, zrób wszytko, aby to piękno, które pokazywaliście tu u nas w Berlinie, aby to piękno trwało, aby rozsławiało Kurpsie. To jest zaszczyt, to jest skarb, to jest bogactwo, a tylko człowiek bogaty wewnętrznie duchowo może być człowiekiem, w którym wszystko gra. Tak jak wy, kurpsioska melodia i piosenka – mówił z ekranu Roman Brodowski, przedstawiciel Polonii w Bundestagu.
Czego życzyć zespołowi na kolejne lata celnie uświadomiła Teresa Pardo.
- Wszyscy mówią o tym 30-leciu i skoro tu jest Pan marszałek, przedstawiciele gminy, starostwa to ja w imieniu mojej dyrektorki proszę wszystkich Państwa, żebyście sobie uświadomili, że buty mają 30 lat, spódnice mają 30-lat, bluzki mają 30 -lat. Bardzo proszę, żebyście Pani dyrektor pomogli znaleźć paragrafy, przepisy i fundacje, które pomogą te wszystkie stroje dać do renowacji, czy zastąpić nowymi – wyliczała. - Życzyć można wyjazdów, które usatysfakcjonują, gdzie komisja, która się zna, na tym co ocenia. Bardzo byśmy chcieli jechać do Szczecina, bo tam w filharmonii jest prezentacja bardzo ludowych programów. Do Szczecina daleko i trzeba nazbierać… .